„Głębia strachu” - recenzja druga

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 12-02-2020 22:08 ()


Obecnie jako rasa ludzka z większą dokładnością zbadaliśmy niebo nad naszymi głowami niż dna mórz i oceanów. Nic więc dziwnego, że mroczne głębiny stanowią doskonałą pożywkę dla wyobraźni i inspirują autorów literatury i kina grozy, czego dowodem są liczne opowiadania, powieści i filmy osadzone głęboko pod falami. Co tym razem kryje w sobie głębia strachu?

Akcja filmu w reżyserii Williama Eubanka toczy się na podwodnej platformie wiertniczej osadzonej około 11 kilometrów pod powierzchnią oceanu. W tych skrajnie nieprzyjaznych warunkach ludzie są całkowicie zależni od utrzymującej ich przy życiu technologii. Niestety, placówką wstrząsa tajemnicza katastrofa. Ocalali pracownicy podejmują rozpaczliwą próbę ucieczki ze skazanej na zagładę stacji. Obraz Eubanka ma prosty scenariusz, ale skuteczny w budowaniu napięcia i emocji. Nie ma w nim nadmiernie skomplikowanej, wielowątkowej intrygi i wywracających do górny nogami nasze rozumienie filmu zwrotów akcji, ale jest za to mnóstwo szargającego nerwy widza napięcia, które nieustannie utrzymuje odbiorców na krawędzi kinowego fotela i umiejętnie budowanego dramatyzmu. Groza, czy to pod postacią ulegającej stopniowej, acz nieuchronnej destrukcji struktury wiertniczej platformy, czy też tajemniczych istot, które stąpają po piętach bohaterom, kryje się na każdym kroku punktowana jedynie z rzadka ludzkim dramatem i, jeszcze rzadziej, czarnym humorem ocierającym się o paniczną histerię. Niezależnie od tego, czy recenzowany film szarpie nam akurat nerwy, ukazując nieuchronnie zbliżającą się katastrofę, czy też serwuje nam nagły skok adrenaliny nieoczekiwanym pojawieniem się i równie gwałtownym zniknięciem jednego z kryjących się w głębinach monstrów od ekranu ciężko oderwać wzrok.

Również dzięki doskonałym walorom produkcyjnym. Głębia strachu poszczycić się może świetną oprawą audiowizualną. Scenografia podwodnej stacji ulegającej dezintegracji tchnie klaustrofobicznym realizmem i pełna jest detali, które pomagają urzeczywistnić wizję i zbudować przekonującą filmową iluzję. Na równie wysokim poziomie stoją też kostiumy. Ciężkie skafandry przeznaczone do nurkowania na ekstremalnych głębokościach sprawiają wrażenie nad wyraz wręcz realnych i dodają produkcji autentyczności. Podobnie jak świetnie zrealizowane i dość realistycznie oddane podwodne sceny, w których czuć wręcz ciężar i chłód tysięcy ton wody otaczających bohaterów. Całość zaś obserwujemy na sugestywnych i przekonujących zdjęciach, które potrafią nie tylko ukazać globalny rozmiar katastrofy i skali wyzwania, jakie przyjdzie pokonać protagonistom, ale również skupić się na intrygującym detalu podkreślającym dramaturgię i akcję. Operator i reżyser zdecydowanie potrafią wyłonić to, co w kadrze najlepsze i posłużyć się tą umiejętnością, by dodatkowo zagęścić atmosferę zaszczucia i beznadziei. Na kilka osobnych, ciepłych słów zasługują reżyseria dźwięku i muzyka. Efekty dźwiękowe doskonale wpasowuję się w konwencję filmu. Odgłosy miażdżonego i giętego metalu, cieknącej wody, ulatującego z sykiem powietrza zrealizowano w sposób, który perfekcyjnie podkreśla atmosferę, a tłumione przez wodę kroki i dialogi bohaterów roznoszące się pod falami ciężkim echem dodają produkcji wiarygodności, czyniąc ją tym bardziej przerażającą. Muzyka zaś nieustannie oscyluje na krawędzi świadomości, drażniąc widza w ten przyjemny, znany fanom horrorów sposób, czasami tylko przechodząc od obco brzmiącego ambientu do bardziej tradycyjnej formy punktującej wydarzenia na ekranie. Dzięki oprawie produkcja nomen omen przesiąknięta jest wręcz gęstą i klaustrofobiczną atmosferą, która przygniata widza niczym tysiące ton wód przytłaczających desperacko walczących o życie bohaterów.

No właśnie, bohaterów. Film ogląda się niezwykle przyjemnie również dzięki bardzo dobrej grze aktorskiej i kreacjom bohaterów. Twórcy postawili na minimalistyczną obsadę, która składa się z zaledwie 6 aktorów. Dzięki tej ograniczonej liczbie niezbyt skomplikowanych, ale charakterystycznych i sympatycznych postaci mamy możliwość zżycia się z każdą z nich, co dodatkowo szarpie emocje, gdy wiemy, że zbliża się niebezpieczeństwo. Fakt, że zagrane są, jak już wspomniałem, bardzo dobrze - nawet rozsławiona rolą Belli Kristen Stewart potrafi wykrzesać całkiem sporo emocji.

Ocena: 8/10

Tytuł: Głębia strachu

Reżyseria: William Eubank

Scenariusz: Brian Duffield, Adam Cozad

Obsada:

  • Kristen Stewart
  • Vincent Cassel
  • Jessica Henwick
  • John Gallagher Jr.
  • Mamoudou Athie
  • T.J. Miller

Muzyka: Marco Beltrami, Brandon Roberts

Zdjęcia: Bojan Bazelli, Todd E. Miller, Brian Berdan, William Hoy

Scenografia: Karen Frick

Kostiumy: Dorotka Sapinska

Czas trwania: 95 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji


comments powered by Disqus