„Głębia strachu” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 08-02-2020 22:44 ()


Produkcji żerujących na sukcesie Obcego było kilka, ale próżno w nich szukać napięcia czy atmosfery grozy z obrazu Ridleya Scotta. We współczesnym kinie trudno też zadziwić czymś widza, który otoczony przez bodźce napływające ze smartfonów, tabletów, laptopów widział już wiele i tylko na wskroś oryginalna wizja kina science fiction mogłaby cokolwiek wskórać. Jak jest więc z Głębią strachu Williama Eubanka. Nie różowo, ale też nie tragicznie.

Wydawać się może, że człowiek jako władca naszej planety może robić z nią, co się mu żywnie podoba. Wydobywać surowce z najbardziej niedostępnych miejsc na błękitnym globie, a jednym z nich jest Rów Mariański. To właśnie w tej lodowatej, podwodnej samotni dochodzi do pozyskiwania cennych surowców, a pieczę nad wydobyciem sprawuje personel zakwaterowany na głębinowej stacji. Widz nie ma jednak czasu na ogląd sytuacji ani zapoznanie się z arkanami pracy, gdyż od razy rzucony zostaje na głęboką wodę. Znana z serii Zmierzch Kristen Stewart (tutaj w wersji platynowy blond) już chwilę po starcie filmu musi walczyć o swoje życie i pozostałych pracowników stacji wiertniczej, która w wyniku potężnego trzęsienia ziemi zaczęła się rozpadać. Do wybuchu reaktora pozostało pół godziny, a jedynym ratunkiem dla szóstki ocalałych jest przejście w specjalnych skafandrach po dnie Rowu Mariańskiego do oddalonej spory kawałek innej stacji. Mogą oczywiście czekać, aż zabije ich wybuch albo spróbować swoich sił na dnie oceanu. Żadna z tych dwóch opcji nie rysuje się w optymistycznych barwach.

Początek obrazu Eubanka jest obiecujący. Mamy zdezorientowanie, walkę o przetrwanie w dość klaustrofobicznym miejscu oraz tajemniczą siłę na zewnątrz, która wydaje się wypraszać nieproszonych gości – czyli ludzi – ze swojego legowiska. I tu pojawia się problem z Głębią strachu, bo jeśli miał być to film stricte katastroficzny to niestety ingerencja, a w jej następstwie emanacja „mocy” podwodnych stworzeń ten element fabuły w sposób dość istotny niweluje. Natomiast jeśli miał to być horror science fiction lub monster movie, to pierwiastek upiornych istot z dna oceanu nie jest wystarczająco nakreślony, a ich monumentalność pokazana w oderwanym od całości finale. Nie da się ukryć, że Eubank przez sporą część czasu sprawnie buduje uczucie niepewności i grozy, ale poprzez dodanie komicznych wstawek i nadmierną widowiskowość nieco burzy ten precyzyjnie odmalowywany klaustrofobiczny obraz. Nie ma tu miejsca na pogłębianie psychologicznych charakterów postaci, a pozostaje jedynie kwestia męstwa lub jak kto woli – szalonej brawury. Dlatego też wcielająca się w Norah Kristen Stewart tak bardzo przypomina Ripley i mimo że jej oszczędna i mało emocjonalna gra pasuje do charakteru postaci, to skojarzenie z bohaterką kreowaną niegdyś przez Sigourney Weaver jest aż nadto widoczne. Pozostałe postaci mają zaskarbić sympatię widza, bo wiadomo, że jeden po drugim będą wybierać się na drugą stronę tęczy, a nic tak nie wstrząsa odbiorcą, jak beznamiętna śmierć ulubionej postaci. W tym przypadku Eubank miał większe pole do popisu, ale z niego nie skorzystał, dlatego też trudno zapamiętać imiona pozostałych bohaterów podwodnego spaceru, a już na pewno ich spotkanie ze Stwórcą nie zawsze pozostawia dobre wrażenie.

W Głębi strachu może podobać się strona techniczna, która nie dość, że w udany sposób podkreśla narastającą beznadzieję sytuacji, to również dba o napięcie, by z ekranu nie wiało nudą. Muzyka potęguję uczucie strachu, ale też zdziwienia, bo podwodny świat z jednej strony przeraża, z drugiej fascynuje swoim nieodkrytym dotąd potencjałem. Prawa fizyki czy heroiczne dokonania bohaterów pozostają kwestią dyskusyjną, jednak w filmie rozrywkowym nie powinny one zaprzątać głowy, bo po chwili okazałoby się, że każda z postaci już dawno powinna wąchać kwiatki od spodu.

Głębi strachu można dać szansę, zwłaszcza jeśli lubi się klaustrofobiczne, katastroficzne kino z domieszką science fiction i rzecz jasna podwodne klimaty. Obraz Williama Eubanka nie łamie jednak stereotypów i nie przeciera nowych szlaków, a jedynie czerpie garściami z najlepszych przedstawicieli tego gatunku. Po seansie fabuła i bohaterowie dość szybko ulatują z pamięci.

Ocena: 5/10

Tytuł: Głębia strachu

Reżyseria: William Eubank

Scenariusz: Brian Duffield, Adam Cozad

Obsada:

  • Kristen Stewart
  • Vincent Cassel
  • Jessica Henwick
  • John Gallagher Jr.
  • Mamoudou Athie
  • T.J. Miller

Muzyka: Marco Beltrami, Brandon Roberts

Zdjęcia: Bojan Bazelli, Todd E. Miller, Brian Berdan, William Hoy

Scenografia: Karen Frick

Kostiumy: Dorotka Sapinska

Czas trwania: 95 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji


comments powered by Disqus