Linneusz Fantastyczny cz. I
Dodane: 23-07-2007 00:15 ()
Oto pierwszy z serii felietonów o klasyfikacji fantastyki. Na wstępie należy się więc swego rodzaju ostrzeżenie. Jak wiadomo, stosuje się zróżnicowaną terminologię dotyczącą odmian fantastyki, a gdy poszukamy objaśnienia używanych często terminów takich jak „hard fantasy", możemy natrafić na rozmaite, niekiedy wręcz sprzeczne ze sobą definicje. Inaczej książki klasyfikują różni wydawcy czy krytycy, na jeszcze inne określenia natknąć się można w potocznych próbach opisania wielu pozycji. Dlatego zaproponowana tu terminologia jest jedynie jedną z propozycji, swego rodzaju wypadkową wielu innych wersji i bardzo możliwe, że nie będzie zgadzać się z prywatną klasyfikacją używaną przez czytelników. A jednak, korzystając ze swego rodzaju własnej typologii, postaram się tu zwrócić Waszą uwagę na pewne podziały w fantastyce i podać przykłady wartych przeczytania pozycji z różnych odmian.
***
Na początek chciałam wspomnieć o pewnym podziale fantasy, z którym spotkał się chyba każdy czytelnik, mianowicie z terminami high i low fantasy. Zazwyczaj używa się tych terminów w innym kontekście, niż chciałam tu przedstawić, ale ta właśnie definicja w bardzo trafny sposób dotyka pewnych istotnych różnic w tej literaturze.
Otóż dzieli te dwie odmiany jedna istotna cecha: stopień oparcia świata przedstawionego na świecie rzeczywistym. Low fantasy czerpie w sposób świadomy i zamierzony ze świata rzeczywistego, najczęściej z jakiejś konkretnej epoki historycznej, chociaż niekiedy także z teraźniejszości. High fantasy natomiast usiłuje stworzyć świat na tyle oryginalny i odcięty od naszej rzeczywistości, na ile to możliwe. Oczywiście należy tu zauważyć, że każda właściwie książka jest w większym czy mniejszym stopniu oparta na świecie rzeczywistym, choćby o tyle, o ile wymagają tego granice ludzkiej wyobraźni. Natomiast część utworów stawia sobie za istotne zadanie stworzenie uniwersum oryginalnego, innego od naszego, czerpiącego tylko z najbardziej podstawowych wzorców, uzupełniając je własną inwencją - będzie to high fantasy. Low fantasy czerpie świadomie z elementów rzeczywistości - nie znaczy to, że jest ono mniej pomysłowe czy oryginalne, lecz nie próbuje stworzyć jednolitej, niezależnej całości - jest więc w pewien sposób postmodernistyczne.
A zatem do grupy low fantasy należeć będzie wiele innych odmian. Zmieści się tu fantastyka historyczna, zarówno ta otwarcie czerpiąca z historii czy mitologii, przykładowo cykl „Pendragon" Stephena Lawheada, czy „Sarantyńska mozaika" G. G. Kaya, jak i ta bardziej ukryta, w której jednak bez większego trudu znaleźć można wyraźne inspiracje historyczne (jak „Pieśń lodu i ognia" G. R. R. Martina oparta w wielu aspektach na Wojnie Dwóch Róż). Nierzadko spotkamy się także ze światami, gdzie w opisanych narodach bez problemu odnajdziemy analogie do prawdziwych ludów, a według tej definicji zaliczymy tu zarówno „Conana" jak i „Pamięć, smutek i cierń" Tada Williamsa. Oczywiście ewidentnym przykładem low fantasy będzie też saga wiedźmińska Sapkowskiego z mnóstwem aluzji i nawiązań zarówno do współczesnych zjawisk społecznych jak i do znanych w naszym świecie tekstów kultury.
Oczywiście przy tak szerokim potraktowaniu tego terminu, w kategorii high fantasy nie pozostanie tam tak wiele pozycji. Znajdzie się tu miejsce dla klasyków gatunku, takich jak dla tolkienowskiego Śródziemia i dla cyklu „Ziemiomorze" Ursuli K. LeGuin, ale również dla nowszych pozycji, jak dla „Księga Całości" Feliksa Kresa czy cykl malazański Stevena Eriksona (choć w tym drugim przypadku można już doszukiwać się inspiracji i starożytnym Rzymem, i współczesnymi tradycjami wojskowymi).
Na marginesie warto wspomnieć o odmianie, która plasuje się gdzieś pomiędzy low a high fantasy; są dość liczne utwory opierające się na motywie wędrówki między światami. Przykładem może tu być „Fionavarski Gobelin" G. G. Kaya, dość klasyczna w swych założeniach historia o grupie młodych ludzi, która przenosi się obcego, fantastycznego świata. W pewien sposób takie utwory spełniają warunki zarówno low jak i high fantasy - tego pierwszego, bo zawierają elementy z naszego świata, ale również tego drugiego, bo przedstawiają nowy świat, oryginalny i niezależny od naszej rzeczywistości, połączony z nią tylko owymi przeniesionymi bohaterami.
Oczywiście, jak przy wielu podobnych podziałach, jednoznaczne rozgraniczenie, czy dana książka należy do jednej, czy drugiej odmiany, może być bardzo problematyczne. Dlatego wiele utworów szybciej opisać można jako znajdujące się gdzieś na skali między high a low, czyli między czystością świata, a zapożyczeniami.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...