Robert A. Heinlein „Hiob. Komedia sprawiedliwości” - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 13-01-2020 11:08 ()


Robert A. Heinlein znany jest w Polsce przede wszystkim z „Kawalerii kosmosu” czy „Władcy marionetek". Ten poczytny pisarz ma jednak na koncie dużo więcej ciekawych książek, z których wiele nie zostało jeszcze przełożonych na polski język. Jedną z nich pod koniec zeszłego roku zaproponował czytelnikom Dom Wydawniczy Rebis. Książka nosi tytuł „Hiob. Komedia sprawiedliwości” i jest lekturą pod każdym względem zasługującą na poznanie.

Alexander Hergensheimer prowadzi dość spokojne życie. Od czasu do czasu jednak lubi przeżyć coś niezwykłego. To dlatego podczas wakacyjnego pobytu na Wyspach Polinezyjskich postanawia wziąć udział w miejscowym rytuale przejścia przez ogień. Dla tubylców stanowi on część ich wielowiekowej tradycji, lecz ze zrozumiałych powodów przybysze ze świata Zachodu traktują go jak coś niebywałego i bardzo niebezpiecznego. Hergensheimer jest tak pewny swych stalowych nerwów, że zakłada się nawet z towarzyszami podróży o trzysta dolarów, iż nie stchórzy. Co prawda widząc obrzęd z bliska, traci rezon, ale mimo to wchodzi na rozżarzone węgle. I mdleje. Kiedy dochodzi do siebie, okazuje się, że jego towarzysze udali się już z powrotem na statek. Dzięki pomocy tubylca udaje mu się dotrzeć do portu na czas, ale czeka go przykra niespodzianka. Wszyscy dookoła upierają się, że przypłynął innym statkiem niż ten, który pamięta. Zwracają się do niego innym imieniem i nazwiskiem. Sądząc z dokumentów i znalezionych w kabinie gazet, cały świat wygląda inaczej. A zamiast trzystu dolarów za zakład otrzymuje trzy tysiące. Jakby tego było mało, w skrytce bagażowej na dokumenty, które określają jego nową tożsamość, znajduje walizkę pełną pieniędzy niewiadomego pochodzenia. Alexander Hergensheimer, a właściwie teraz już A.L. Graham musi odkryć, co się właściwie dzieje, a jedyną jego sojuszniczką jest młodziutka stewardessa imieniem Margrethe, która wyraźnie żywi do niego uczucia wykraczające poza zwykłą troskę o pasażera...

Robert A. Heinlein to klasa sama w sobie. Aż szkoda, że na naszym rynku ukazało się ledwie kilka jego książek, choć jest nadzieja, że wydawnictwo REBIS nie poprzestanie na „Hiobie”, a sięgnie też po inne pozycje tego autora. Wartka akcja, ciekawa tematyka i piękny język, to wszystko powoduje, że lektura Heinleina jest prawdziwą przyjemnością. Nie ma barwnych opisów rzezi, czytelnik nie potyka się co krok o brutalną dosłowność, dotyczącą fizjologii człowieka czy wulgarne sformułowania - tak, wiem, że obecnie panuje taka właśnie maniera stylistyczna, jednak dla osoby wychowanej na klasykach bywa to nie do zniesienia. Od czasu do czasu trzeba trochę wytchnąć, a taka książka jak „Hiob, komedia sprawiedliwości” jest do tego celu idealna.

Fabuła powieści bazuje częściowo na znanej teorii o rzeczywistościach równoległych, a częściowo na zagadnieniu końca świata w sensie biblijnym. Przede wszystkim jest jednak historią dwojga ludzi, opowieścią o prawdziwej miłości, która potrafi zwyciężyć wszelkie przeszkody, nawet samą śmierć. Aż chciałoby się powtórzyć za Michaiłem Bułhakowem: Za mną czytelniku! Któż to ci powiedział, że nie ma już na świecie prawdziwej, wiernej, wiecznej miłości? A niechże wyrwą temu kłamcy plugawy język! Za mną, czytelniku mój, podążaj za mną, a ja ci ukaże taką miłość!

Przepięknie wydana książka nadaje się równie dobrze na prezent, jak i do domowej biblioteczki. Polecam z całego serca.

 

Tytuł: Hiob. Komedia sprawiedliwości

  • Autor: Robert A. Heinlein
  • Język oryginału: angielski
  • Przekład: Michał Jakuszewski
  • Gatunek: fantasy
  • Okładka: twarda
  • Ilość stron: 456
  • Rok wydania polskiego: 25.06.2019 r.
  • Wydawnictwo: REBIS
  • ISBN: 978-83-8062-223-4
  • Cena: 44.90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus