Andrzej Pilipiuk „Przyjaciel człowieka” - recenzja przedpremierowa
Dodane: 12-01-2020 12:43 ()
Krótkie formy literackie z fantastyki nie mają się w Polsce najlepiej. Czasopism wydawanych w klasycznej, papierowej wersji jest jak na lekarstwo, a antologie to coś, co bardzo rzadko pojawia się na półkach księgarń. Owszem w ostatnim czasie sytuacja uległa poprawie i nawet pojawiły się zbiorówki różnych autorów, ale to i tak nie wiele w porównaniu z początkowymi latami milenium. Normę wyrabia Fabryka Słów, chociaż i w tym przypadku zbiorów opowiadań jest zdecydowanie mniej niż kiedyś. Trzeba się zatem cieszyć za każdym razem, gdy dostaniemy coś nowego.
Tym razem świeżynką jest „Przyjaciel człowieka” pióra Andrzeja Pilipiuka. W niezbyt długim tomie znajdują się cztery opowiadania. „Duchy Poveglii” i „My, bohaterowie…” to kontynuacja przygód doktora Pawła Skórzewskiego, który w obu bardziej niż z bakcylami paskudnych chorób musi zmierzyć się z ludźmi różnego pokroju. Jedni są ze zbyt ambitni i butni, inni z kolei wyznają ideologię, która przyniosła ze sobą mnóstwa zła. Jak na dziewięćdziesiątkę na karku, doktor jest bardzo żwawym i pomysłowym człowiekiem. Jednak z racji wieku postaci, to mam nadzieję, że dostaniemy jeszcze tylko najwyżej jeden tekst, w którym godnie pożegnamy bohatera.
Mieszane uczucia wywołał u mnie początkowo opowiadanie tytułowe, czyli „Przyjaciel człowieka”. Było to jednak wrażenie z pierwszych kilku stron. Później zdecydowanie akcja się zagęściła i poznałem bardzo interesującą wizję świata postapokaliptycznego. Bohaterki Halucynacja i Hydropatia nie ujęły mnie swoją osobowością, ale już Azor był zdecydowanie najjaśniejszym punktem tego tekstu. Mam wrażenie, że historia ta to jednorazowy romans z innym klimatem, chociaż liczę, że jednak się mylę, bo postapokaliptyczna Polska rozdarta na malutkie państewka to całkiem ciekawa wizja.
Na koniec zostaje mi omówienie opowiadania „Inne możliwości”, gdzie w roli głównej mamy nikogo innego a Roberta Storma. Tym razem przygoda zaniesie go do Grecji, a wszystko za sprawą starych zdjęć. W końcu nie trzeba nic więcej by uganiać się za legendami. W tym wypadku występ mojego ulubionego bohatera był jednak jakiś nijaki i nie zostałem porwany historią.
Jak pisze Andrzej Pilipiuk, wie już chyba każdy miłośnik fantastyki w Polsce. Jest to twórczość lekka i przystępna, a poza tym niesie ze sobą przynajmniej minimum jakieś wiedzy, ciekawostek. Tak samo jest i teraz. Komputer ze starożytności? Proszę bardzo. Enigmatyczna zaraza. Czemu nie? Światy Pilipiuka są barwne, opisy plastyczne, bohaterowie zróżnicowani. Dla kogoś, kto czyta sporo, to naprawdę ogromne zalety, bo przy jednej książce człowiek nie nudzi się praktycznie ani chwili, nawet jeśli nie wszystko przypada mu do gustu.
Nie wiem, jakie zmiany oprócz zastosowania innego papieru i kleju, zajdą między egzemplarzem recenzenckim a wersją sprzedażową, bo błędów nie zauważyłem, więc redakcja już zrobiła swoją robotę. Książka jest skrojona naprawdę bardzo dobrze.
Co do okładki, to wolałem te projekty, gdzie na ilustracji znajdowały się mniej lub bardziej enigmatyczne przedmioty niż ludzie i zwierzęta, ale to zupełnie subiektywna ocena, która na odbiór tomu nie ma praktycznie wpływu. Ot coś trzeba było znaleźć, żeby ponarzekać.
Kończąc jednym słowem – polecam.
Tytuł: „Przyjaciel człowieka”
- Autor: Andrzej Pilipiuk
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- Data wydania: 15.01.2019 r.
- ISBN: 978-83-7964-523-7
- Wymiary: 125 x 205
- Liczba stron: 466
- Oprawa: miękka
- Cena: 44,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus