„Rick and Morty” tom 7 - recenzja
Dodane: 28-12-2019 23:51 ()
Czwarty sezon Ricka i Morty'ego przetoczył się błyskawicznie przez telewizyjne ekrany i fani znów zostali z niczym. O ile nie liczyć regularnie publikowanego komiksu, który na naszym rodzimym rynku doczekał się już, wliczając recenzowaną publikację, siedmiu tomów. Dwa kolejne są w przygotowaniu. Widać więc, że z komiksowej serii powoli zaczyna się robić tasiemiec. Czy dalej jednak jest to dziełko strawne?
W albumie po raz kolejny dominują relatywnie krótkie formy narracyjne skupione raczej na humorze niż na opowiedzeniu konkretnej historii – ot takie migawki z życia rodziny Smithów. Czy jednak na tyle ciekawe i angażujące, by warto było wydać nasze ciężko zarobione pieniądze i sięgnąć po kolejny już tom? Pisząc recenzję, przeprowadziłem eksperyment – przeczytałem tom 7 przygód szalonego naukowca jakiś tydzień temu, a dzisiaj siadam do recenzji, zastanawiając się, czy publikacja była na tyle godna uwagi, by utkwić w pamięci.
W zbiorze znalazła się opowieść o rodzinnej wycieczce zakończonej porwaniem przez kosmitów, wyprawie Summer do wymiaru, w którym jest popularna, o tym, jak Rick pozamieniał świadomości i ciała członków swojej rodziny. Jest też opowieść o życiu i czasach Michaela Krombopulosa, zapamiętałego mordercy i postaci, która podbiła serca widzów, choć pojawiła się w serialu jedynie na chwilę. Hm, byłem w stanie wymienić 4 z bodajże 7 znajdujących się w tomie historii. Wynik nieco ponad połowy wydaje się wskazywać na to, że są to opowieści dobre, które zostają z czytelnikiem na długo po zakończeniu lektury. Niestety – zapamiętałem je głównie ze względu na to, że stoją na zdecydowanie niskim poziomie. Nie jest to co prawda fabularne dno, jest w nich kilka ciekawych patentów i zabawnych żartów, ale czytając, ma się wrażenie, że całość jakoś przelatuje przez głowę i przecieka przez jaźń, nie pozostawiając w niej zbyt wiele. Krótkie formy ani nie łączą się w spójną całość spiętą fabularną klamrą, ani nie pozwalają się zbytnio rozwinąć bohaterom. Na plus można policzyć to, że ukazują wiele naprawdę zwariowanych aspektów, ale jeśli scenarzyści nie umieją ich w pełni wykorzystać, to ich wysiłek nie przyniesie zamierzonych efektów i powstanie produkt ze wszech miar przeciętny. Tak jak siódmy tom Ricka i Morty'ego.
O oprawie dużo powiedzieć nie można – to solidne rzemiosło, które w bardzo udany sposób imituje w statycznym medium charakterystyczny styl animacji, z którego znana jest seria. Naszkicowane prostą kreską twarze są pełne ekspresji, a akcja została rozrysowana solidnie. Całości dopełnia dobra kolorystyka wpasowująca się w paletę zastosowaną w serialu. Niestety jedna z siedmiu opowiastek ponownie nabazgrana została wyjątkowo niedbale w stylu kilkakrotnie już w serii zastosowanym. A mogło być dobrze, gdyby nie ten jeden zgrzyt.
Trudno mi polecić tom siódmy przygód R&M komukolwiek innemu niż fani serii i ludzie, którzy rzeczony komiks zaczęli kolekcjonować. Osoba spoza tego specyficznego grona fanów od tomu po prostu się odbije, nie znając realiów świata i bohaterów. Bardziej wymagającym fanom nie przypadną do gustu proste fabuły nastawione na humor niskich lotów pozbawiony charakterystycznej nihilistycznej refleksji, a nawet Ci mniej wymagający przez komiks po prostu przelecą i szybko o nim zapomną. Fani serii mogą się skusić, ale głównie po to, by nie irytować się niekompletną kolekcją.
Tytuł: Rick i Morty tom 7
- Scenariusz: Pamela Ribon, Kyle Starks, Tini Howard, Magdalene Visaggio
- Rysunki: CJ Cannon, Marc Ellerby, Kyle Starks, Erica Hayes
- Przekład: Jacek Drewnowski
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Objętość: 132 strony
- Format: 167x255
- Data publikacji: 04.12.2019 r.
- ISBN: 9788328197381
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus