„Gideon Falls” tom 2: „Grzechy Pierworodne” - recenzja
Dodane: 25-12-2019 09:43 ()
Jeff Lemire jest niewątpliwie fenomenem ostatnich lat. Przynajmniej tak można go postrzegać w naszym kraju. Żaden inny scenarzysta nie doczekał się chyba tak licznych publikacji, w dodatku w kilku wydawnictwach. Żaden inny scenarzysta nie ma w swoim dorobku tak wielu dobrych i różnorodnych tematycznie tytułów. Gideon Falls to dowód, że literatura grozy to kolejna sfera, w której Kanadyjczyk czuje się jak u siebie.
Do tej pory nie było lekko, ale sprawy oczywiście komplikują się jeszcze bardziej. Norton ląduje w kaftanie bezpieczeństwa pod kluczem. Fred doznaje silniejszych wizji. Okruchy przeszłości, które do niego docierają, powodują postęp w śledztwie. Próbująca wciąż podchodzić sceptycznie do zaistniałej sytuacji Clara przestaje znajdywać racjonalne argumenty, które do tej pory umożliwiały jej wyparcie narastającego obłędu. W miasteczku ewidentnie dzieje się coś nienormalnego, co na dodatek ma związek z jej dawno zaginionym bratem. A także ze Stodołą. Brat jest dla Clary najważniejszy. Musi go odnaleźć za wszelką cenę...
Atmosfera jest gęsta niczym w najlepszym filmie grozy. Jedno oko przymykamy, aby drugim łapczywie patrzeć i niecierpliwie odczekać rozwiązania narastającej tajemnicy. Lemire'owi udało się bowiem stworzyć naprawdę wciągającą historię, w której napięcie rośnie z każdą kolejną przewróconą kartką. Oczywiście tego typu opowieści mają bardzo często jedną, ale wyjątkowo słabą cechę - kiepski pomysł na rozwiązanie wiszącej w powietrzu napędzającej całość tajemnicy, który sprawia, że nagromadzona para momentalnie z nas schodzi. W drugim tomie dowiemy się, przynajmniej częściowo, czym jest tajemnicza i przerażająca Czarna Stodoła. Obawiałem się tego momentu, ale niepotrzebnie. Nie ma fuszerki – chociaż wielkiego zaskoczenia również brak. Zakończenie Grzechów Pierworodnych jest moim zdaniem mniej ekscytujące niż Czarnej Stodoły, ale bynajmniej apetyt na brnięcie w świat Gideon Falls wcale się nie zmniejsza. Stodoła to tylko jeden z intrygujących elementów, których pozostaje jeszcze sporo i historia mocno się rozkręca.
Ten tytuł nie byłby tak ekscytujący, gdyby nie fenomenalnie pasujące ilustracje Sorentino, które wraz z rozwojem akcji i kolejnymi rozdziałami wydają się jedyną słuszną oprawą graficzną, jaką można by sobie wyobrazić. Filigranowe i zwiewne, cieniutkie linie konturowe zestawione z wielkimi, ciężkimi plamami czerni, psychodeliczne kadrowanie, świetne ujęcia kamery oraz genialne uchwycenie klimatu windują ten tytuł na szczyty komiksowej roboty. Pozornie dość prosta kreska skrywa w sobie naprawdę sporo detali oraz bardzo przemyślane prowadzenie fabuły. Dave Stewart, niekwestionowany mistrz swojej branży po raz kolejny udowadnia, że potrafi dobrać technikę kolorystyczną dla każdego komiksu i dla każdego artysty. I robi to po prostu najlepiej.
Gideon Falls to najlepszy komiksowy horror ostatnich lat, wydany na naszym rodzimym rynku. Całkowicie pochłania uwagę i powoduje przyspieszenie akcji serca. Trzech wirtuozów komiksowej sztuki przygotowało dla nas tytuł, obok którego nie powinno się przejść obojętnie. Wszystko tutaj jest przemyślane, ekscytujące i wykonane na najwyższym poziomie. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu. Jestem prawie pewien, że Wy po lekturze również będziecie. A to chyba najlepiej świadczy o poziomie tej serii nagrodzonej zupełnie słusznie Eisnerem.
Tytuł: Gideon Falls tom 2: Grzechy Pierworodne
- Scenariusz: Jeff Lemire
- Rysunki: Andrea Sorrentino
- Kolory: Dave Stewart
- Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
- Wydawnictwo: Mucha Comics
- Liczba stron: 136
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- ISBN: 978-83-65938-80-0
- Wydanie pierwsze
- Premiera: 6 grudnia 2019 r.
- Cena: 59 zł
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus