„Bloodborne” tom 1: „Śmierć snu” - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 23-12-2019 23:40 ()


Bloodborne to wybitna gra kultowego studia From Software, które zrewitalizowało modę na niesamowicie wymagające gry action RPG osadzone w ponurych światach dark fantasy i opatrzone kryptyczną fabułą okrytą woalem niedopowiedzeń i aluzji, którą w pełni odcyfrować było w stanie niewielu graczy. Jak marka, która oparła swoją siłę na subtelnej narracji nierozerwalnie splecionej z rozgrywką, sprawdza się po transformacji w komiks, medium, w którym nie da się odtworzyć zastosowanych przez twórców gry zabiegów?

Zanim przejdziemy do właściwej recenzji, postawmy jedną sprawę jasno – Bloodborne: Śmierć snu nie jest adaptacją gry, a przedstawione w niej historie nie wiążą się z fabułą produkcji studia From Software, a jedynie dzielą z nią wykreowany przez Hidetakę Miyazakiego ponury świat i swoistą mitologię.

W podupadającym mieście Yharnam szaleje plaga lykanotropii. Przed rozszalałymi bestiami uchronić popadających w obłęd mieszkańców mogą jedynie Łowcy specjalizujący się w zwalczaniu grasujących po mieście potworów. W całym tym szaleństwie toczą się dwie historie.

W pierwszej z nich samotny łowca poszukuje w popadającym w anarchię mieście szczególnego dziecka, które ma stać się kluczem do zagadki jego przeszłości i pozwolić mu uwolnić się z koszmaru. Jego podopieczny okazuje się jednak być kimś innym, niż mogłoby się wydawać. Jest to opowieść pełna makabry i groteski, a zarazem akcji i grozy. Choć napięcie i horror budowane są głównie poprzez niezwykle wisceralne obrazy ogarniętego szaleństwem łowów miasta. Akcja zawiązuje się szybko, po czym prze do przodu, oszczędzając czytelnikowi fabularnej dłużyzny i przestojów. To kawałek konkretnego horroru akcji, który serwuje nam w bardzo dobrym tempie kolejne fragmenty ponurej historii, w której ze strony na stronę obcujemy z coraz większą dziwnością.

Druga z opowieści, oferując znacznie wolniejsze tempo, stanowi przeciwwagę i świetne uzupełnienie pierwszej – pełnej akcji i dosadnego horroru. Jest to niemalże detektywistyczna opowieść, w której Alfredius, intelektualista i samozwańczy naukowiec, oraz Clemens, pełen zapału przedstawiciel rządzącej miastem teokracji, zawiązują trudny sojusz, starając się zgłębić tajemnicę zarazy ogarniającej Yharnam. W miarę zgłębiania tajemnic i sekretów metropolii ich rolę stopniowo odwracają się, a całość wieńczy zaskakujący, gorzki finał. Druga z historii jest intrygującą skupioną na bohaterach opowieścią, która stanowi swoiste studium zarówno popadania w fanatyzm, jak i stopniowego oświecenia i ucieczki od ideologicznej ciemnoty. Akcji w niej jak na lekarstwo, ale jest za to gęsta atmosfera towarzysząca zgłębianiu bluźnierczych sekretów miasta i toczącej go zarazy.

Obie opowieści, choć bardzo odmienne łączy gęsta i ponura atmosfera świetnie oddająca klimat i ducha gry. Obie historie są mroczne, a ich bohaterowie niejednoznaczni w swoim postępowaniu i zamiarach. Pytania mnożą się w trakcie i na część z nich odpowiedzi nie poznajemy, ale kołatające się z tyłu głowy domysły co do natury świata Bloodborne pozostawiają nie z poczuciem niedosytu, ale niepokoju. Bloodborne: Śmierć snu ma jednak pewien problem, choć publikacja broni się jako samodzielne dzieło, to jednak pełnie satysfakcji z lektury osiągną czytelnicy zaznajomieni z grą (czyli prawdopodobnie większość nabywców). Dla osoby postronnej świat Yharnam może się nie tylko wydać momentami zbyt kryptyczny, ale odbiorca taki nie doceni wielu wizualnych nawiązań do cyfrowego pierwowzoru.

Jeśli chodzi o oprawę wizualną, wypowiedzieć mogę się w samych superlatywach. Styl polskiego rysownika Piotra Kowalskiego pełen misternych detali oraz pełnych ekspresji i dynamiki szkiców doskonale oddaje atmosferę podupadającego splendoru przeżartej zgnilizną i zepsuciem metropolii. Kowalski doskonale komponuje kadr i z niesamowitą wprawą przenosi na papier groteskową wizję twórców gry. Pomimo podyktowanej medium stateczności jego rysunki żyją. Ze szkicami doskonale współgra kolorystyka pełna barw, które ciężko mi określić inaczej niż „gęste”. Przytłaczające brązy, lepkie bordo oraz chorowite zielenie sprawiają, że ciężko nie czuć w czasie lektury poczucia przytłoczenia i pewnej niemal fizycznej odrazy.

Dla fanów gry Śmierć snu to pozycja obowiązkowa, która pozwoli im powrócić do Yhanam i spojrzeć na koszmarną metropolię z nowej perspektywy. Dla pozostałych publikacja wydawnictwa Egmont to okazja, by zbliżyć się do niezwykłego świata w formie innej niż wymagająca gra komputerowa. Jeśli jesteś miłośnikiem opowieści z dreszczykiem, ciężkiej atmosfery i poczucia zagubienia w grotesce i makabrze obok tej pozycji nie możesz przejść obojętnie.

 

Tytuł: Bloodborne tom 1: Śmierć snu

  • Scenariusz: Ales Kot
  • Rysunki: Piotr Kowalski
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data wydania: 04.12.2019 r.
  • Tłumaczenie: Piotr Czarnota
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Format: 17x26 cm
  • Stron: 224
  • ISBN: 9788328197862
  • Cena: 79,99 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus