„Nemezis” - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 21-12-2019 23:53 ()


Ach, superłotrowie, czym byłyby bez nich opowieści o superherosach? Zaiste fascynujące postaci i można by posunąć się do stwierdzenia, że opowieść o losach bohatera jest jedynie tak dobra, jak jego adwersarz. Niestety jednak stosunkowo niewiele komiksów pozwala nam zagłębić się właśnie w losy i motywację szwarccharakterów. Miałem nadzieję, że Nemezis autorstwa Marka Millara okaże się lekturą, która w satysfakcjonujący sposób wypełni tę lukę.

A okazało się, że Nemezis wypełniło je wiadrem pomyj. A mogło być zupełnie inaczej, bo początek albumu jest obiecujący – superłotr bez krzty empatii przysięga zrujnować życie szefa policji w Waszyngtonie. Niestety w ciągu kilku stron całość zamienia się w festiwal bezsensownej przemocy zbudowany wokół wyjątkowo płytkiej i mało ciekawej postaci tytułowego Nemezisa. Nemezis potrafi wszystko, Nemezis jest nieuchwytny, nie możesz pokonać Nemezisa, bo Nemezis zawsze ma plan, w którym przewidział wszystkie twoje ruchy na x lat do przodu. Odziany w biel superłotr jest postacią tak absurdalną, że pomimo intrygującego początku to ze strony na stronę coraz ciężej jest traktować go poważnie, gdy dokonuje coraz zuchwalszych aktów niegodziwości. Najgorsze jest jednak to, że nie obserwujemy nawet zbyt wielu jego działań, a historia skupia się głównie na efektach jego złowieszczych planów. Po co pokazać, w jaki sposób wytruł wszystkich w Pentagonie lub wysadził stadion sportowy, skoro można pokazać jedynie efekt? Ma to budować jego wizerunek? Jeśli tak to jest to image płytki, który prędko zaczyna nużyć czytelnika, który dostrzega wyraźną fabularną nietykalność perfekcyjnego w każdym calu szwarccharakteru. Zamiast intrygującej zabawy w kotka i myszkę, pojedynku dwóch genialnych umysłów obserwujemy więc pędzący na złamanie karku pokaz mało ciekawej i, ze względu na epatowanie skrajną przemocą również wzbudzający poczucie apatii i obojętności, fabularnej sieczki, która stara się mnożyć wątki, plątać fabułę i udawać mądrzejszą, niż w gruncie rzeczy jest. Potencjalnie ciekawe interakcje między bohaterami schodzą na dalszy plan, ustępując miejsca scenom akcji, a fabularne zwroty, które miały zapewne zagęszczać atmosferę i pobudzać ciekawość czytelników, mnożą tylko absurdy. Tworząc Nemezis, Millar wyjątkowo się nie popisał i spłodził dziełko miałkie, przez które przelatuje się w kilka chwil, nie czując więzi z bohaterami ani ich losami.

Mniemanie dużo lepsze niż o fabularnej zawartości albumu mam o jego oprawie graficznej. Odpowiedzialny za ilustracje Steve McNiven postawił na realizm. Jego nakreślone wyrazistą konturówką szkice, choć pełne dynamizmu i ekspresji pozbawione są nadmiernej komiksowej przesadności i wyolbrzymienia. Detali na planszach jest akurat tyle, by lektura przebiegała sprawnie i nie nudziła poczuciem płaskości ilustracji, a dość bura i sprana kolorystyka podkreślona szkarłatem krwi, która na kartach recenzowanej publikacji leje się często i gęsto, dobrze współgra z atmosferą całości.

Nemezis nie jest pozycją, którą mógłbym polecić z czystym sercem każdemu. W zasadzie to mógłbym polecić ją niewielu czytelnikom. Jeśli szukacie ciekawej analizy amoralnego umysłu, nie będzie to zadowalająca lektura. Jeśli lubicie misternie skonstruowane i zawiłe intrygi też nie zostaniecie usatysfakcjonowani. Jeśli lubicie gore, poczujecie się jak w domu, bo Nemezis od przemocy nie stroni. Komiks ten może jednak większość czytelników bez żalu pominąć.

 

Tytuł: Nemezis

  • Scenariusz: Mark Millar
  • Rysunki: Steve McNiven
  • Tłumaczenie: Marek Starosta
  • Wydawnictwo: Mucha Comics
  • Liczba stron: 112
  • Format: 180x275 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN 978-83-65938-73-2
  • Wydanie pierwsze
  • Premiera: 28 listopad 2019 r. 
  • Cena okładkowa: 55 zł

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus