Tom Clancy Polowanie na „Czerwony Październik” - recenzja

Autor: Michał Rataj Redaktor: Motyl

Dodane: 08-12-2019 19:44 ()


Myślę, że każdy, a przynajmniej wielu z Was zgodzi się ze mną, że bardzo dobrze się stało, że Zimna Wojna zakończyła się, zanim cały świat poznał rezultat jej rzeczywistego wybuchu. Potencjały zarówno nuklearne, jak i konwencjonalne USA oraz ZSRR i ich sojuszników były wystarczająco duże, by w przypadku otwartego konfliktu na dekady zmienić nie do poznania cały świat, a zgodnie z różnymi analizami, nawet doprowadzić do jego zagłady.

Niemniej podczas tych kilkudziesięciu lat, zdarzały się okresy napięć między obydwoma mocarstwami, jak na przykład kryzys kubański z 1962, podczas których ludzkość drżała w obawie przed rozpętaniem III wojny światowej, a równowaga i światowa stabilność wisiały na włosku. Jedną z takich hipotetycznych sytuacji opisał Tom Clancy w swej pierwszej powieści sensacyjnej Polowanie na „Czerwony Październik” z 1984 roku, która niedawno została w Polsce wydana ponownie przez wydawnictwo Znak, zwiastując w ten sposób całą serię książek o Jacku Ryanie.

„Czerwony Październik” – nowy i innowacyjny okręt podwodny radzieckiej Floty Północnej, eskortowany przez lodołamacz opuszcza skutą grudniowym lodem bazę w Polarnym, niedaleko Murmańska. Dowódca okrętu, zasłużony dla radzieckiej Marynarki kapitan Marko Ramius ma świadomość podniosłości wydarzenia. Jednak czy jego nastrój wynika tylko z racji pierwszego wypłynięcia w morze tej wspaniałej konstrukcji, na którą Jankesi nie są jeszcze przygotowani? Wkrótce po zanurzeniu „Czerwonego Października”, na arenie międzynarodowej rozpocznie się wielka operacja obydwu mocarstw w walce o ten okręt.

Jack Ryan, analityk CIA, zostaje jednym z ważniejszych trybów skomplikowanego i ściśle tajnego mechanizmu, który ma na celu odkrycie tajemnic „Czerwonego Października” i dotarcie do niego wśród morskich otchłani przed okrętami radzieckimi. Dość szybko bowiem okazuje się, że wiele innych okrętów radzieckiej floty, poruszając się za jednostką dowodzoną przez Marko Ramiusa, zbliża się do atlantyckich wybrzeży USA, które muszą stanowczo wystąpić w swojej obronie.

Tempo akcji najsłynniejszej książki Toma Clancy’ego z każdym kolejnym rozdziałem robi się coraz bardziej dynamiczne. Obie strony wiedzą, że muszą działać szybko i zarówno amerykanie, jak i ich przeciwnicy mają asy w swych rękawach – nie brak więc emocjonujących zwrotów akcji. Widać również solidny warsztat autora książki, który w fabułę wplata wiele szczegółów technicznych dotyczących konstrukcji okrętów czy schematów działań i życia ich załóg. Na uznanie zasługuje wirtuozeria, z jaką kapitanowie okrętów podwodnych i ich podwładni manewrują i tropią nieprzyjacielskie jednostki – robiąc to przecież dla laików po omacku, opierając się na sonarach i skomplikowanej aparaturze, przeważnie nie widząc swoich przeciwników.

Obydwie rywalizujące strony doskonale wiedzą, jakie są potencjalne zyski i straty wynikające z przechwycenia przez nieprzyjaciela ściśle tajnych informacji. Rozpoczyna się więc polowanie na płynący pod powierzchnią Atlantyku „Czerwony Październik” – gra, w której bardzo szybko z myśliwego można zmienić się w zwierzynę.

 

Tytuł: Polowanie na „Czerwony Październik”

  • Autor: Tom Clancy
  • Wydawnictwo: Znak Horyzont
  • Liczba stron: 560
  • Oprawa: miękka
  • ISBN-13:9 788324057016
  • Data wydania: 02.10.2019 r.
  • Cena: 44,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Znak za udostępnienie tytułu do recenzji.


comments powered by Disqus