„Kraina lodu”: „W poszukiwaniu siebie” i „Droga do domu” - recenzja

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 03-12-2019 07:00 ()


Kraina lodu to fenomen, który do tej pory zaskakuje wszystkich na całym świecie. Od czasu Małej syrenki i Króla Lwa, Disney nie miał tak kultowej animacji. I trzeba przyznać, że umie to wykorzystać, dając nam wiele książek, maskotek i innych gadżetów związanych z tą marką. Znalazło się też coś dla komiksomaniaków.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że Disney postanowił wypuścić serię komiksów z przygodami sióstr z Arendelle, to byłam zaintrygowana. Jakoś szczególnie amatorką komiksów nie jestem. Owszem, miałam kilka w swoich rękach, ale raczej za dzieciaka. I raczej to były sprawdzone tytuły, czyli Smerfy. Jednak pierwsza Kraina lodu przypadła mi do gustu i zastanawiałam się jak będzie prezentować się w tej nietypowej dla siebie formie. Nie spodziewałam się jednak polskiego wydania tej serii u nas, mając w pamięci, że wiele zagranicznych komiksów rozgrywających się w animowanych uniwersach (pierwszy z brzegu komiksowy ciąg dalszy Avatar: Legenda Aanga) u nas nie miało premiery.

Tym większe było moje zdziwienie, gdy wydawnictwo Egmont wypuściło polskie wydanie komiksów Dark Horse z serii Kraina lodu. Dzięki temu polscy fani mogą w końcu zaznajomić się z tym, co powstało w ramach współpracy Disneya & Dark Horse i ocenić, czy warto zapoznać się z tymi publikacjami. Czy to historie raczej tylko dla „pokolenia Elsy”, czy też znajdzie się też coś dla starszego odbiorcy? Jeśli chodzi o mnie, po przeczytaniu stwierdzam, że są to dosyć przyjemnie pozycje dla fana Krainy lodu: zarówno tego dużego, jak i małego, ale nie tylko.

Na początek: dostaliśmy dwa pierwsze albumy z komiksowej serii, której akcja dzieje się między pierwszą a drugą częścią filmowej Krainy lodu, wydanej jakiś czas temu przez wspomniany wcześniej amerykański Dark Horse za błogosławieństwem Disneya, czyli Kraina lodu: W poszukiwaniu siebie i Kraina lodu: Droga do domu.

Przechodząc do sedna, Kraina lodu: W poszukiwaniu siebie skupia się na perypetiach Anny, która szuka swojego miejsca w świecie, celu w swoim życiu, czegoś, co nadałoby mu większy sens, bo bycie tylko „księżniczką” jej nie wystarcza. Pomaga jej w tym nowo poznana tajemnicza nieznajoma Marii, dość specyficzna osóbka, która jest specjalistą od wszelakiej fauny prócz homo sapiens. W tym samym czasie Królowa Elsa ma własne problemy, a dokładniej zatarg graniczny o Zachodnie Lasy z królem Jonaszem, władcą sąsiadującego z Arendelle, Westerlandu. Jak się to wszystko skończy: Czy Anna znajdzie swój cel w życiu, a Elsa stanie na wysokości pełnionej przez siebie funkcji i rozwiąże impas dyplomatyczny? Tego, nie zdradzę, by nie psuć wam zabawy z czytania.

Z kolei fabuła Drogi do domu opowiada o podróży naszej kochanej kompanii na dożynki do sąsiedniego królestwa Snoob, z którego pochodzi przyjaciel obu sióstr - Kaj. Kiedy te ostatnie dowiadują się, że ma tam brata, z którym nie widział się ponad 20 lat, z powodu zamknięcia bram królestwa Arendelle, postanawiają za wszelką cenę doprowadzić do ponownego spotkania obu braci. Nawet jeśli droga do Snoob okaże się pełna niespodzianek.

Po przeczytaniu obu albumów stwierdzam, że choć obie historie są poprowadzone sprawnie i nie ma się czego przyczepić, to jednak osobiście wolę W poszukiwaniu siebie. I choć Anna przejawia tu podobny problem, co księżniczka Bean w jednym z odcinków Rozczarowanych Netflixa, to zdecydowanie ta opowieść jest raczej przeznaczona dla młodszego odbiorcy niż ten, który śledzi poczynania przyjaciółki Elfo. Co nie znaczy, że starsi też z niej niczego nie wyniosą. Bo fabuła jest poprowadzona dobrze i zawiera w sobie ten klimat, jaki towarzyszył animowanej Krainie lodu. Mari, czyli nowa znajoma Anny to bardzo specyficzna osóbka, której jednak nie da jej się nie polubić od pierwszego wejrzenia i idealnie uzupełnia się z naszą zwariowaną Anną. Przy okazji fabuła i intryga, jaka pojawia się w międzyczasie, wciąga, a wszystkie wątki ładnie łączą się w finałowej scenie. Oprócz tego dostajemy lekcję, że aby znaleźć to, co się kocha i w czym się najlepiej odnajdujemy, potrzeba kilku ważnych rzeczy: determinacji oraz zbierania doświadczenia i nauki od innych ludzi jak też działania metodą prób i błędów, bo to najlepiej się sprawdza. Przy czym jest tu dobrze pokazane, że rodzice, mimo całej swojej miłości i strachu o swoje pociechy, muszą dać im szansę na wzięcie losu we własne ręce, aby te były szczęśliwe. Oprócz tego dostajemy też kilka nawiązań czysto o przesłaniu ekologicznym. Z kolei Droga do domu to o wiele prostsza historia, której jednym z plusów jest pokazanie kilka retrospekcji z dzieciństwa Anny I Elzy. Doceniam też nawiązania do poprzedniej historii (cameo Marii). Dostajemy też kilka ładnych morałów idealnych dla młodszego odbiorcy. I choć opowiedziana tu historia jest ciut słabsza od tej zawartej w poprzedniczce, to i tak czyta się ją z przyjemnością. Co ważne w obu historiach nie zmieniono zasadniczo charakteru postaci, są takie samej, jak je poznaliśmy w Krainie lodu. No może Elza nie jest tak zamknięta w sobie, jak była w animowanej Krainie lodu. A i Olaf oraz Sven nadal są uroczy.

Co do samej kreski: dostajemy zupełnie dwa style (jeden bardziej mangowy drugi bardziej komiksowo-disnejowski) i po wielkich wahaniach jednak wolę ten z pierwszego albumu, ale patrząc na kolejne albumy z tej serii, raczej nie ma szans, by Dark Horse ujednolicił kreskę, a szkoda, bo to by wyszło całości zdecydowanie na plus. Jednak to moje subiektywne zdanie.

W polskim wydaniu na jeden album przypadają trzy zeszyty komiksowe. Dzięki temu nie dostajemy historii w odcinkach tylko zamkniętą całość opowiedzianą od początku do końca. Zdecydowanie wolę wydawanie komiksów w takiej trochę książkowej formie,  niż w klasycznych zeszytach, które po wielokrotnym kartkowaniu szybko się niszczą, albo co gorsza, któryś z zeszytów przez przypadek się zgubi. Trochę martwi miękka okładka, która mogłaby być bardziej usztywniona jak w Hildzie i Ukryjcach, a nawet całkiem twarda, ale to tylko moje zdanie. Fajnie, że jako obrazek na okładki wykorzystano okładki z oryginalnych rysunków okładkowych z amerykańskiego wydania.

Podsumowując, Kraina lodu: W poszukiwaniu siebie i Droga do domu bardzo przypadły mi do gustu i zdecydowanie polecam je nie tylko zagorzałym fanom filmu, ale też każdemu niezależnie od wieku. Ja zaś z niecierpliwością czekam na polskie wydania Frozen: Flurries of Fun, Frozen: The Hero Within i Frozen True Treasure (ostatnio wydany w USA komiks wprowadzający do Krainy lodu II). Oby zawitały do nas jak najszybciej.

 

Tytuł: Kraina Lodu. W poszukiwaniu siebie

  • Scenariusz: Joe Caramagna
  • Rysunki: Kawaii Creative Studios
  • Przekład: Adrianna Zabrzewska
  • Oprawa: miękka
  • Objętość: 80 stron
  • Format: 170x260
  • Cena: 29,99
  • ISBN: 978-83-281-9791-6
  • Język oryginału: angielski
  • Seria: Kraina Lodu
  • Kategoria: komiks amerykański
  • Tematyka: humor

Tytuł: Kraina Lodu. Droga do domu

  • Scenariusz: Joe Caramagna
  • Rysunki: Eduardo Francisco i Kawaii Creative Studios
  • Przekład: Adrianna Zabrzewska
  • Oprawa: miękka
  • Objętość: 68 stron
  • Format: 170x260
  • Cena: 29,99
  • ISBN: 978-83-281-9792-3
  • Język oryginału: angielski
  • Seria: Kraina Lodu
  • Kategoria: komiks amerykański
  • Tematyka: humor

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji. 


comments powered by Disqus