„Rycerze Heliopolis” tom 2: „Albedo, faza bielenia” - recenzja
Dodane: 02-12-2019 20:42 ()
Pierwszy tom Rycerzy Heliopolis skupiał się na cudownie ocalałym Ludwiku XVII i jego drodze do osiągnięcia perfekcji, co pozwoliłoby mu wstąpić od bractwa alchemików. Jego inicjacja nie dobiegła jeszcze końca, a zadanie, które miał wypełnić, okazało się tylko niewielką cząstką tego, co szykują dla niego współbracia. Bo Siedemnasty poddał się rygorowi tajnego bractwa, ale wciąż połączony jest z zepsutym zachodnim światem, więc aby przeciąć tę swoistą pępowinę potrzeba czegoś więcej niż tylko zuchwałej kradzieży. Potrzeba poświęcenia, a nawet śmierci.
Tak oto w Albedo, fazie bielenia – młodzieniec znany dawniej jako Ludwik XVII przechodzi kolejną metamorfozę. Wyzwala swojego ducha i odradza się na nowo, by podołać nowemu zadaniu. Wydaje się ono nieco trudniejsze niż poprzednio. Europą targają kolejne zbrojne konflikty, a do władzy dochodzi człowiek o niezwykłych ambicjach graniczących z szaleństwem. Mowa o Napoleonie Bonaparte, który przedstawiony jest na stronach komiksu nie tylko jako genialny strateg i dowódca, ale obłąkaniec pragnący władzy nie tyle cesarskiej, ile boskiej. Za wszelką cenę dąży do odkrycia drogi, która zapewniłaby mu nieśmiertelność. Uwielbiany przez lud i owładnięty manią władzy staje się zagrożeniem dla świata. Dlatego też przed Siedemnastym niełatwa misja odarcia cesarza z jego boskości.
Drugi tom Rycerzy Heliopolis utrzymany jest w innym tonie niż poprzedni. Tym razem Jodorowsky wybrał formę retrospekcji poprzez przybliżenie losów hrabiego Saint-Germain, który przez pewien czas był towarzyszem Napoleona. Formalnie zatem niewiele dzieje się wokół Ludwika XVII, ale cały czas jesteśmy nierozerwalnie związani z władcami Francji. Autor bardziej zagłębia się w materię metafizyczną, by sięgnąć nawet po wątki o kosmicznej naturze. Nie jest to nazbyt fortunne posunięcie. Czytelnik traci z oczu głównego bohatera, który zepchnięty zostaje na dalszy plan, a nadto przechodzi zadziwiającą transformację, by stać się kimś na kształt hermafrodyty.
Nawet jeśli opowieść o alchemikach miała spory potencjał, to w drugim tomie scenarzysta się nieco pogubił. Wrzucił do wora przeróżne wątki i motywy, pragnąc szokować poprzez ukazanie Napoleona jako groźnego i nieobliczalnego fanatyka, który sięga po moce z pogranicza okultyzmu. Nadanie cesarzowi Francji ezoterycznego charakteru nie dość, że odbiega od jego wizerunku, to czyni też z niego postać wyjątkowo paskudną i odpychającą, a to jej przygody w większej mierze śledzimy w tym albumie. Zainteresowanie osobą Ludwika XVII podsycone wydarzeniami z pierwszego tomu praktycznie znika, a poszukiwanie życia wiecznego przez szalonego Napoleona nie jest interesującym substytutem.
Pod kątem graficznym Albedo, faza bielenia prezentuje się wręcz nienagannie. Realistyczne rysunki Jérémy’ego, dbałość o detale czy z pietyzmem rozrysowywane monumentalne budowle to niezaprzeczalny atut tej opowieści. Ilustracje bez wątpienia stoją na wyższym poziomie niż scenariusz drugiego tomu.
Możliwe, że w tym szaleństwie jest metoda i Jodorowsky ma szerszy ogląd sytuacji i szykuje nam jakąś atrakcyjną woltę. Aby się o tym przekonać, musimy poczekać na trzeci tom, na razie przełykając gorzką pigułkę w postaci spadku formy twórcy Incala. Miejmy nadzieję, że to tylko chwilowa niemoc utytułowanego autora.
Tytuł: „Rycerze Heliopolis” tom 2: „Albedo, faza bielenia”
- Scenariusz: Alejandro Jodorowsky
- Rysunek: Jérémy Petiqueux
- Kolor: Felideus Bubastis
- Tłumaczenie: Jakub Syty
- Wydawnictwo: Taurus Media
- Polska premiera: 26.11.2019 r.
- Liczba stron: 64
- Format: A4
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Wydanie: I
- Cena: 49 zł
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus