„Rick and Morty” tom 6 - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 01-12-2019 14:34 ()


Fani serialu doczekali się wreszcie czwartego sezonu szalonych przygód Ricka Sancheza i Mortimera Smitha, a publikowana od ponad dwóch lat komiksowa seria z zapychacza czasu w oczekiwaniu na kolejne odcinki stała się uzupełnieniem animacji. Jednak czy w obliczu długo wyczekiwanej premiery nowych odsłon animacji dla dorosłych jego komiksowe alter ego ma jeszcze rację bytu?

Szósty już tom, którym raczy nas wydawnictwo Egmont to ponownie zbiór krótszych form i opowieści z międzywymiarowego uniwersum. Nie zawiera żadnej opowieści, która zajęłaby większość publikacji, ale z drugiej strony przedstawione w zbiorze historie unikają bycia rozpisanym na kilka stron żartem. Pomimo mniejszej ilości stron każda z nich to zwarta opowieść prezentująca któryś z aspektów zwariowanego świata zamieszkiwanego przez bohaterów. Można powiedzieć, że w kwestii balansu pomiędzy objętością a treścią osiągnięto złoty środek. W tomie przeczytamy więc historyjki nihilistyczne, ale również te nieco bardziej optymistyczne. A wszystko to podszyte dużą dawką czarnego humoru i absurdu, z jakiego słynie seria. Dzięki zwięzłości opowieści, dobremu wykorzystaniu objętości albumu i szerokiemu fabularnemu przekrojowi tom szósty jest chyba jak do tej pory najprzyjemniejszym w odbiorze na płaszczyźnie fabularnej. W tomie przeczytamy o idiotyzmie Jerry’ego prowadzącym do konfliktu z rasą galaktycznych zdobywców, balu gimnazjalnym Morty'ego, który przybiera nieoczekiwany obrót, międzywymiarowym polowaniu na faszystów, kolejnym maratonie międzywymiarowej kablówki oraz dniu z życia Beth Smith. Album zamyka dodatkowo kilka skeczów, w sam raz na ostatnie kilka parsknięć przed zakończeniem lektury.

A jak jest z oprawą? No cóż, jest dobrze, ale nie idealnie. Z dwoma wyjątkami całość utrzymana jest w stylistyce doskonale znanej fanom serialu oraz czytelnikom poprzednich albumów. W publikacji dominuje prosty, zaczerpnięty wprost z serialu, kreskówkowy styl oparty na wyraźnych konturach i soczystych kolorach. Całość wygląda dzięki temu schludnie, ekspresja postaci jest wyrazista, a dynamicznie rozrysowaną akcję śledzi się bezproblemowo. Niestety spośród jednolitego stylu albumu wybijają się dwie historie. Wspomniana powyżej Anatomia Konia opowiadająca o dniu z życia Beth Smith stanowi mniejszy problem, bo stylistycznie odbiega od reszty jedynie zastosowaniem dziwnej palety kolorów. Zamiast soczystych i solidnych barw całość wypełniają pastelowe odcienie wyglądające jak niedbale namalowane akwarelami. Całość wygląda przez to blado i wyraźnie odstaje od reszty, ale całość ratują szkice trzymające się graficznego kanonu serii. Dużo większe zastrzeżenia mam do historii o międzywymiarowej kablówce. Ta wygląda po prostu źle, jak niedbale nabazgrana na kolanie przez stażystę, przez co stanowi nieprzyjemny zgrzyt w lekturze.

Pomimo tego, że fani cieszyć się mogą powrotem kultowej animacji komiksowa alternatywa wciąż nieźle się broni i stanowi bardzo fajne uzupełnienie serialu. Jeśli jesteś fanem przygód szalonego naukowca i jego wnuka zdecydowanie powinieneś sięgnąć po komiks. Pomimo kilku drobnych zgrzytów to bardzo fajna lektura w sam raz na jeden wieczór.

 

Tytuł: Rick i Morty tom 6

  • Scenariusz: Kyle Starks, Sean Vanaman
  • Rysunki: CJ Cannon, Marc Ellerby, Kyle Starks, Andy Hirsch, Benjamin Dewey
  • Przekład: Jacek Drewnowski
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Objętość: 132 strony
  • Format: 167x255
  • Data publikacji: 20.11.2019 r. 
  • ISBN: 9788328142749
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus