„Fear Agent” tom 1 - recenzja
Dodane: 24-09-2019 21:57 ()
Rick Remender to ten typ autora, którego trzeba lubić za jego dziwactwa, zamiłowania do pulpy i zwariowanego science fiction. Uncanny X-Force, Głębia, Black Science – wszędzie pokazał, że jest pomysłowym i płodnym twórcą, ma niebywały dryg do gmatwania prostych fabuł, a jednocześnie nie lubi iść na łatwiznę. Szafuje twistami i pozwala, by wartka akcja dominowała w jego dziełach. Nawet jeśli wymyka mu się spod kontroli i sprawia wrażenie nieokiełznanej materii, którą autor stara się ujarzmić. W podobnym tonie utrzymany jest jego kolejny projekt, czyli Fear Agent.
Początek nie wskazuje, że będzie to „czysty Remender”, bo zaczyna się obiecująco. Bohater rzucony w wir wydarzeń stara się cało wyjść z opresji, dokopać małpoludom na jakieś mocno egzotycznej planecie. Są emocje, mrożące krew w żyłach sekwencje, ale też sporo humoru i sympatyczny heros, który zna się na swojej robocie. Okazuje się, że jest jednym z ostatnich teksańskich twardzieli znanych jako Agenci Strachu. Nazywa się Heath Huston.
Wprowadzenie daje nam dzielnego i wszechstronnego bohatera, by za moment zmienić go w antybohatera. Heath ma jednak więcej wad niż zalet. Przede wszystkim jest alkoholikiem, gorzała nie odstępuje go na krok, gdyby mógł, to podłączyłby sobie procenty prosto do krwiobiegu. Zajmuje się niewdzięczną robotą eksterminacją obcych, więc nie dziwią jego stany depresyjne. Wszędzie, gdzie się pojawia, można mieć pewność, że zostawi nieporządek i stertę ciał. Paradoksalnie jego nieszablonowość, człowieczeństwo czy wręcz nieporadność sprawiają, że szybko staje się ulubieńcem czytelnika. Agent na kacu szukający swojego miejsca. Tragedia z przeszłości odcisnęła spore piętno na jego psychice, a gdy pojawiła się szansa jej uniknięcia, Heath dosłownie zaprzeda swoją duszę. Jego ostatnia misja nie poszła dokładnie po jego myśli, ale pojawiła się szansa, wraz z możliwością podróżowania w czasie, do naprawienia błędów i uratowania rodziny Heatha. Nie będzie to jednak łatwe, patrząc przez pryzmat osób pojawiających się w jego otoczeniu i grubszej intrygi, której członkiem stał się niejako bezwiednie.
Dużo rzeczy w komiksie Remendera dzieje się przypadkowo. Bohater wprawdzie odhacza kolejne punkty swojej wędrówki, daje się wciągnąć w konflikt, a jednocześnie nie umie przewidzieć konsekwencji swoich nieracjonalnych czynów. Oczywiście poza jego wiecznie nawalonym umysłem zdaje się na instynkt, który nie zawsze go nie zawodzi. Ma więcej szczęścia niż rozumu albo zwyczajnie z opresji ratuje go kobieta. Współtowarzyszka podróży, Mara. W zalewie robotycznej apokalipsy Remender precyzyjnie kreśli realia toczonego przez konflikt świata, a jednocześnie spycha bohatera na całkowity margines. Pozwala sięgnąć mu dna, by mógł się od niego odbić i nadać swojemu parszywemu losowi wyraźny cel. I tak się też dzieje, ale żeby nie było za różowo, autor oczywiście z wielką gracją funduje nam mocny cliffhanger. Brawurowa akcja w połączeniu z tajemnicą to udany przepis na awanturniczą fantastykę naukową, którą Remender uprawia, wyzbywając się wszelkich barier, ale też logicznych rozwiązań. Główna zaleta jego opowieści kryje się w dynamicznej fabule, zwrotach akcji i - co nie powinno dziwić – szorstkim, zarozumiałym i nonszalanckim charakterze bohatera. A że większość jego działań uchodzi mu nas sucho, dostajemy konkretną pigułę fantastyki rodem z lat 50. Podkręconą udanymi dialogami oraz kuriozami, które mają zapewnić czytelnikowi nieustającą ciekawość.
Fear Agent sprawdza się również na polu graficznym. Pierwsza część albumu rysowana przez Tony'ego Moore'a jest zachwycająca, a autor ze swobodą i kunsztem przybliża ciekawe koncepcje dotyczące różnych planet, potwory wypadają groźnie i groteskowo, a sekwencje akcji nie pozwalają się nudzić. Da się zauważyć animacyjne ciągoty autora. Drugim z rysowników jest Jerome Opeña, a jego kreska jest dojrzalsza, udanie koresponduje ze scenami akcji, a przy tym odpowiednia dla nieco mroczniejszej i tajemniczej opowieści. Mimo że obaj autorzy prezentują różne style, to przejście między ich fragmentami opowieści jest płynne.
Fear Agent pozostawia dobre wrażenie, a Remender udowadnia swoją wartość jako autora uwielbiającego mieszać w życiu bohaterów, posiłkującego się dynamiczną akcją do zobrazowania fabuły. Jeśli nawet w tym kontrolowanym chaosie znajdziemy fałszywą nutę, to twórca szybko ją zatuszowuje poprzez kolejne przeskoki i dynamiczne sekwencje. Dla miłośników złotej ery fantastyki naukowej rzecz wręcz nie do przegapienia. Polecam.
Tytuł: Fear Agent tom 1
- Scenariusz: Rick Remender
- Rysunki: Tony Moore, Jerome Opeña
- Tłumaczenie: Marta Bryll
- Premiera: 13.03.2019 r.
- Wydawca: Non Stop Comics
- ISBN: 978-83-8110-779-2
- Oprawa: miękka
- Ilość stron: 248
- Format: 170x260
- Cena: 57 zł
Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.
Galeria
comments powered by Disqus