„Operacja człowiek w czerni” - recenzja
Dodane: 23-09-2019 23:42 ()
Kino detektywistyczne dla młodego widza to coś, co zdarza się od czasu do czasu. Nawet w polskim kinie mieliśmy bardziej (Wakacje z duchami) i mniej (Klub Włóczykijów) chlubne przykłady. A ostatnio w tych klimatach postanowili namieszać Norwegowie. Jak im poszło? Zaskakująco.... słabo.
Operacja człowiek w czerni jest kinową adaptacją drugiego tomu poczytnej serii detektywistycznej dla młodszych czytelników autorstwa Jorna Liera Horsta (u nas wydawana przez wydawnictwo Media Rodzina).
Jej głównymi bohaterami jest dwójka młodych detektywów: Tiril i Oliver i ich sympatyczny beagle Ocho, którzy zajmują się rozwiązywaniem różnych tajemniczych zagadek w mieście, w którym mieszkają. Tym razem ich śledztwo rozpoczyna się od tajemniczej dziury w ziemi, która zaprowadzi naszych bohaterów do tajemniczego tytułowego „Człowieka w czerni” oraz tajemniczej mapy skarbów. Kim będzie tytułowy „Człowiek w czerni”? I po co mu tajemnicze dziury wykopane na Polanie Włóczęgów? Tego nie zdradzę.
Największym problemem ekranizacji książki Operacja człowiek w czerni jest to, że jest stricte skierowana do osób, które już serię książkową Horsta znają. Pozostali będą mieć problem z wejściem w historię. Nie wiemy, na dzień dobry, kim są bohaterowie, jak to się stało, że rozwiązują zagadki kryminalne. Nic. Tym bardziej dziwi, że zdecydowano się zekranizować drugą, a nie pierwszą część serii, wiedząc, że być może jej odbiorcami będą osoby, które książkowej serii nie znają.
Reżyseria i scenariusz (a szczególnie dialogi) zabijają ten film. Bo nie da się ukryć, że intryga, którą obserwujemy podczas seansu, miała całkiem niezły potencjał, ale co z tego, jak wszystko się potyka o problemy scenariusza. Choć muszę zaznaczyć, że druga połowa filmu sprawuje się o wiele lepiej niż początek. Trochę żałuję, że twórcy nie podeszli poważnie do materiału źródłowego, bo ta opowieść, po którą sięgnięto, jest całkiem ciekawa. Szkoda, że historia została opowiedziana tak sobie.
Jedyny plus tego filmu to całkiem zgrabny soundtrack debiutującego na tym polu Hallgeira Rustana. Idealnie sprawdza się zarówno na osobnym odsłuchu, jak też w samym filmie, nadając mu ten typowy detektywistyczny klimat z nutką muzyki typowej dla kina familijnego. Co do polskiego dubbingu to jest znośnie, ale zachwytów nie ma.
Operację człowiek w czerni zdecydowanie polecam tym, którzy mieli już wcześniej do czynienia z książkową serią Biuro Detektywistyczne nr 2. Reszta może mieć problemy z ogarnięciem historii, jeśli jednak da się szansę tej produkcji może Was pozytywnie zaskoczyć.
Ocena: 4/10
Tytuł: Operacja człowiek w czerni
Reżyseria: Grethe Bøe-Waal
Scenariusz: Grethe Bøe-Waal
Obsada:
- Emma Kilane
- Thomas Farestveit
- Finn Schau
- Eldar Vågan
- Pål Sverre Hagen
Muzyka: Hallgeir Rustan
Zdjęcia: Martin Solvang
Montaż: Bjørnar Rydland Thyholdt
Scenografia: Are Sjaastad
Kostiumy: Camilla Olai Lindblom
Czas trwania: 82 minuty
comments powered by Disqus