„Kapitan Ameryka” tom 1: „Zimowy Żołnierz” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 13-09-2019 12:29 ()


Jeden z najlepszych komiksów z Kapitanem Ameryką doczekał się w Polsce kolejnego wydania. Poprzednio Zimowego Żołnierza można było nabyć w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela (odpowiednio tomy 11. i 14.), a obecnie album poszerzył bogatą ofertę wydawnictwa Egmont. Cieszy powrót tej pozycji, za którą stoi niezrównany Ed Brubaker, bo nie tylko posłużyła ona za kanwę filmowych przygód Steve’a Rogersa, ale również stanowi wręcz podręcznikowe połączenie sensacji i akcji. Brubaker specjalizujący się w kryminałach na łamach miesięcznika z patriotycznym symbolem Ameryki daje pokaz scenopisarskich umiejętności i niezwykłego talentu twórczego. Jego Kapitan nie jest marionetką, propagandową zabawką, to superżołnierz z krwi i kości ze swoimi dylematami, problemami oraz dramatem z przeszłości, który powraca niejako ze zdwojoną siłą. 

Jeśli ktoś szuka stycznych z produkcją Marvel Studios to komiks i film łączy tylko jeden wątek, ale bardzo istotny. Powrót Jamesa Buchanana Barnesa, który uważany był za zmarłego (Avengers #56). Brubaker przywrócił tę postać i uczynił to w wyśmienitym stylu. Powrót niegdysiejszego partnera Kapitana zbiegł się z niezbyt dobrym okresem dla Steve’a Rogersa, a mianowicie nie doszedł on jeszcze do siebie po rozwiązaniu Avengers, stał się mniej ufny i bardziej porywczy. Pieczę nad jego psychiczną kondycją powierzono Sharon Carter, ale nikt chyba nie przypuszcza, że komukolwiek udałoby się powstrzymać spuszczonego z rządowej smyczy bohatera. Gdzieś w tle tych niepokojących wydarzeń, nieudanych misji pojawia się tajemnicza postać. Na razie jest mitem, posępnym żniwiarzem wykonującym zadania rosyjskiej agencji wywiadowczej.

Główny wątek Zimowego Żołnierza bazuje na skradzionej przez Red Skulla Kosmicznej Kostce, która teraz wpada w ręce byłego radzieckiego generała, Aleksandra Łukina, będącego żywą skamieliną dawnego  postpoczdamskiego układu sił. Wprawie Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich już nie istnieje, ale wygląda na to, że jeden z jego wojskowych watażków, mając do dyspozycji arsenał broni, doświadczenie i oddanych ludzi zamierza nieco pobruździć na amerykańskiej ziemi. A mając w rękach tak potężną broń, jak Kosmiczna Kostka, eliminując dawnego kompana w osobie nie byle kogo, bo Herr Skulla – Łukin może pozwolić sobie na dowolną akcję terrorystyczną, wiedząc, że ma w obwodzie wojownika, który stawi czoła nawet Kapitanowi Ameryce.

Brubaker zgrabnie lawiruje między szpiegowskim thrillerem a wspomnieniami z czasów drugiej wojny światowej. Przybliża całkiem spory fragment przeszłości Kapitana Ameryki, aby podkreślić więź łączącą go z Buckym, a jednocześnie podsunąć wskazówki pod współczesną intrygę. Nie pozwala sobie nawet na odrobinę zbędnych zapychaczy, wszystko w jego planie przewrócenia życia Steve’a Rogersa do góry nogami jest idealnie wyważone, a każdy pionek na szachownicy ma istotne znaczenie. Twórca serii Criminal powoli stopniuje napięcie, niespiesznie odkrywa karty i nie pozwala za wcześnie na konfrontację między dawnymi przyjaciółmi. Brubaker udanie gmatwa historię, bo przypomina również o Jacku Monroe, czyli drugim Buckym i jego smutny los również wplata w niniejszą fabułę. Zimowy Żołnierz to przykład opowieści, w której superbohaterowie schodzą na dalszy plan, a główny nacisk położony jest na relacje między postaciami oraz intrygę. Bogate wspomnienia z przeszłości również odgrywają niebagatelną rolę, pokazują całe piekło wojny, z którym zmagał się Kapitan, wydarzenia, które go ukształtowały, by w końcu podać w wątpliwość jego chłodny osąd. Zwłaszcza w momencie działania pod wpływem silnych emocji. Brubaker tę partię rozegrał popisowo. 

W parze z wirtuozerską fabułą idą również rysunki. Steve Epting to tytan pracy, a jego plansze obfitują w niezliczone szczegóły istotne z punktu widzenia szpiegowskiej opowieści. Nie bez znaczenia są w tym przypadku również kolory nakładane przez Franka D’Armatę nadające kadrom odpowiednio mrocznej i przygnębiającej tonacji. Trio artystów uzupełnia dobrze znany Michael Lark, którego surowe i stonowane ilustracje udanie spełniają funkcję retrospekcji. Ekipa rysowników sprawdza się także w scenach konfrontacyjnych, niezwykle dynamicznych i pomysłowo zaprojektowanych scen z udziałem Kapitana, zwłaszcza miotającego swoją tarczą. Innymi słowy, graficznie komiks prezentuje wysoki poziom.

Zimowy Żołnierz to jeden z tych tytułów, który nie tylko zmienił postrzeganie Kapitana Ameryki, ale również udowodnił, że można napisać zajmującą i trzymająca w napięciu opowieść o tym bohaterze w oderwaniu od wątków ociekających pompatycznym patriotyzmem oraz pozbawioną infantylnych rozwiązań.  Dlatego nie zdziwię się, jeśli wydawnictwo Egmont pociągnie temat dalej i uraczy nas całą serią pióra Eda Brubakera. Akurat ten wycinek przygód Kapitana Ameryki jest wart poznania, a już w grudniu czeka nas ciąg dalszy.

 

Tytuł: Kapitan Ameryka tom 1: Zimowy Żołnierz

  • Scenariusz: Ed Brubaker
  • Rysunki: Steve Epting, Michael Lark, John Paul Leon, Mike Perkins
  • Przekład: Jacek Drewnowski
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Stron: 304 
  • Format: 170x260
  • Papier: kreda
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolor
  • ISBN: 978-83-281-3485-0
  • Cena: 89,99 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus