„Polityka” – recenzja
Dodane: 08-09-2019 21:01 ()
Na plakacie do Polityki widnieją zakazane gęby niczym na przydrożnym bilbordzie będącym elementem kosztownej kampanii wyborczej. Znane nazwiska wsparły swoim udziałem najnowsze dzieło Patryka Vegi. Czy udane? Trudno powiedzieć, aby znany z kontrowersji reżyser czymś nas jeszcze zaskoczył. Nakręcił kolejny film w podobnym stylu jak jego ostatnie osiągnięcia. Czy demaskuje kulisy współczesnej polskiej polityki, kompromituje kolejno członków rządu uwikłanych w mniej lub bardziej zabawne scenki z ich udziałem? Nie. Vega czyni to, co umie, czyli przejaskrawia rzeczywistość do granic możliwości, skupia się na grzeszkach i aferach z kręgów politycznych betonów i kręci film dla ćwierćinteligentów. Bo w Polityce nie znajdziemy zawiłej czy punktującej wady naszej elity fabuły. Satyra w wykonaniu twórcy Botoksu kręci się wokół jednej i jedynej idei. Ośmieszyć, wyśmiać, wyszydzić w jak najbardziej prostacki sposób, nie żałując pieprznych kawałków czy nadużywając wulgaryzmów, bądź nawet czyniąc z nich swoisty dialekt rodzimej polityki. Tania sensacja niczym ze stron bulwarowej prasy sięgająca rynsztoka. Obraz totalnej degrengolady mający pokazać, że nie tylko polska scena polityczna jest dnem, ale również osoby stojące za nią i cały elektorat wyborczy to ciemnota podążająca za swoim pasterzem na rzeź. Bo jeśli nawet te przejaskrawione scenki są wyłącznie wizją artystyczną twórcy, to wizja ta przeraża, bo albo zrodziła się w chorym umyśle, albo ma jakieś odzwierciedlenie w rzeczywistości. A jeśli tak jest, to znaczy, że rodacy ją aprobują i przechodzą nad nią do porządku dziennego.
Politykę twórca podzielił na epizody z premierem, pupilem, pewnym ministrem, ojcem dyrektorem, prezesem i wiekowym pszczelarzem, który pechowo znalazł się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. W większości tych scenek posiłkując się rodzimym piekiełkiem, stara się obśmiać członków rządu, którzy otrzymali poparcie narodu, by rządzić krajem. Obrywa się każdemu, a niektóre sceny z panią premier czy ministrem każą się zastanowić, czy aby Vega nie obraża wyborców każdej partii. Aktorzy wcielający się we wspomniane role interpretują je poprzez chamskie, nierozgarnięte czy też pozbawione choćby krztyny inteligencji zachowanie. Wychodzi więc na to, że wyborcy, decydując się na takich ludzi, pozwalają, by reprezentował ich motłoch bez odpowiedniego wykształcenia, który pod płaszczykiem szczytnych haseł i zasad dba wyłącznie o własne interesy. W tym przypadku Vega nie odkrywa Ameryki. Już w parodystycznym Polskim Zoo było ładnie wyłuszczone, że koryto jest jedno, a każdy, kto się do niego dorwie, bez znaczenia z jakiej będzie partii, będzie żarł bez opamiętania, bo kolejna taka okazja może się nie powtórzyć. Ojczyzna – tak chwalebnie wywoływana w tym obrazie do tablicy – jest jedynie pretekstem do nadużyć, krętactw i moralnie wątpliwych wyborów, bo przecież nie wszystko można podzielić na białe i czarne, czasem trzeba pobrudzić rączki, by zrealizować chwalebny cel. A tym celem zazwyczaj jest prywata, za którą stoją większe pieniądze. Nie bez przyczyny mówi się, że władza korumpuje. Ta pokazana w filmie Vegi, żeby jeszcze robiła to z pomysłem i mniejszym odrealnieniem, to może całość miałaby jakiś sens. A tak niezbyt trafiony zabieg artystyczny ma na celu kompromitować członków rządzącej partii. Robi to, ale korzystając z prymitywnych środków i mało śmiesznych gagów.
Nawet Vedze mogą zdarzyć się nie tyle perełki, ile chwilowe przebłyski inteligencji. Bo zarówno kreacje Andrzeja Grabowskiego, jak i Iwony Bielskiej są bezbłędne i autentyczne. Nie można odmówić twórcy, że nie ma ręki do castingu. Aktorstwo jest najmocniejszą stroną Polityki i to jedyny atut tej produkcji. Z krótkich epizodów zaproponowanych przez Vegę najkorzystniej wypadł ten z prezesem i rehabilitantem Bartkiem. Najbardziej przemyślany, niesprawiający wrażenia pourywanych sekwencji zdjęć mających służyć za źródło żartów, a jednocześnie starający się pokazać samotność prezesa i jego chwilową, acz niecodzienną relację z człowiekiem o całkowicie innych poglądach, ale jednocześnie otwartym i zdystansowanym od typowej wojny polsko-polskiej. Film Vegi nie stara się rozwiązać palącego problemu podziału między rodakami, a tylko bardziej go podsyca. Elektorat partii rządzącej może czuć się poniżony i obśmiany.
Polityki nie ogląda się z wypiekami na twarzy czy uśmiechem na ustach, a jedynie uczuciem zażenowania, że można sięgnąć bruku, by kogoś zmieszać z błotem, czyniąc to w sposób najmniej obiektywny. To kino na wskroś złe i mające jedynie wyszarpać kasę od spragnionego sensacji widza. A tej nie znajdziemy w tej produkcji, bo nie ma tutaj nic więcej ponad to, o czym przez ostatnie lata nie bębniłyby media. Na tym polega urok Vegi, sprzedać jeszcze raz to samo widzom zadurzonym w swoim uwielbieniu do gnojenia innych. W myśl zasady jak ktoś ma gorzej niż ja, to czuję się lepiej. I to jedyny i smutny morał płynący z tego quasi filmowego produktu. Niestety wizyta w kinie może skończyć się uczuciem pokaźnego znużenia i zniesmaczenia.
Ocena: 0,5/10
Tytuł: „Polityka”
Reżyseria: Patryk Vega
Scenariusz: Olaf Olszewski
Obsada:
- Andrzej Grabowski
- Iwona Bielska
- Janusz Chabior
- Zbigniew Zamachowski
- Marcin Bosak
- Maciej Stuhr
- Daniel Olbrychski
- Antoni Królikowski
- Ewa Kasprzyk
- Tomasz Oświeciński
- Karolina Szymczak
- Anna Karczmarczyk
- Bartosz Obuchowicz
- Tomasz Sapryk
Muzyka: Łukasz Targosz
Zdjęcia: Norbert Modrzejewski
Montaż: Tomasz Widarski
Scenografia: Agata Stróżyńska, Gwidon Busiło
Kostiumy: Małgorzata Bednarek-Chumakou
Czas trwania: 135 minut
comments powered by Disqus