Kiedy bogowie są szaleni - recenzja komiksu „God Country”

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 13-08-2019 22:27 ()


Wejście smoka na salony komiksowe! Debiut Donny’ego Catesa w Image Comics trudno nazwać inaczej niż spektakularny. Mało kto bowiem umie już od pierwszych stron historii złapać czytelnika za gardło i trzymać aż do ostatniego kadru. Niech was nie zwiedzie jednak okładka tej publikacji z mężczyzną stosownej postury dzierżącym w dłoni potężny miecz. Autor bowiem pod płaszczykiem historii będącej miksem fantasy z science fiction przedstawia przejmujący rodzinny dramat, a także historię o mocy, dziedzictwie i śmierci.

Emmet Quinlan to wiekowy Teksańczyk, który przysparza swojej familii samych kłopotów. Cierpiący na Alzheimera starzec powoli traci kontakt z rzeczywistością, nie poznaje otaczających go osób, a przy tym staje się agresywny i wybuchowy. Jego zachowanie doprowadza bliskich do granicy wytrzymałości. I gdy wydaje się, że ten dramat skręci we właściwym mu kierunku, nagle pojawia się wątek fantastyczny. Piekielne tornado niszczy wszystko na swojej drodze, a wyłaniający się z niego demon zmierza wprost do domu Emmeta. To jednak niejedyny gość tej pozaziemskiej wyprawy, bo niespodziewanie pojawia się również gadający miecz zwany Valofaxem. Boska klinga wybiera na swojego właściciela właśnie Emmeta, a ten nie tylko rozprawia się z nieproszonym intruzem, ale też trzymając w ręce magiczną broń, odzyskuje pełną świadomość, a zarazem staje się najpotężniejszym Teksańczykiem, a pewnie też Ziemianinem. Ta ogromna moc ma jednak swoją cenę, a o miecz nie z tego świata upomina się jego stwórca, władca królestwa Zawdy. Emmet widząc, a dosłownie czując zalety Valofaxa, tak łatwo nie chce pożegnać się z ogromnym mieczem. Konfrontacja z bogami wydaje się nieunikniona.

Ogromnym atutem dzieła Catesa jest jego kameralność. Autor rozważnie nie rzuca na szalę zastępów międzygalaktycznych bogów, raczej stosując zasadę pojedynku. Jeden na jednego, a po wygranej kolejny przeciwnik. W tym szaleństwie jest metoda, a dokładnie interesujący zamysł kryjący się pod sztafażem fantasy. Samoświadomy miecz, który z jednej strony obdarza właściciela ogromną mocą, również nim trochę manipuluje i nakłania do działania na swoją korzyść. Dla Emmeta dodatkowo jest namiastką normalności, bo dzięki mocy tajemniczej klingi starzec jest pełen wigoru, siły, a jednocześnie może bez oznak choroby komunikować się z bliskimi. Z kolei dla potężnego Attüma – stwórcy miecza – jest on potrzebnym narzędziem do uratowania upadającego królestwa. Miecz niejako sam wybrał sobie właściciela i nie zamierza złamać się pod wolą swojego kreatora. Emmet wprawdzie odpiera ataki jego synów, ale doskonale zdaje sobie sprawę, że przed nim najważniejsza decyzja w życiu.

Świat kosmicznych najeźdźców jest niezwykle atrakcyjny i skrupulatnie nakreślony. Autor przedstawia go z pietyzmem, kontrastując z teksańskim pustkowiem. W oku cyklonu pozostawia rodzinę Quinlanów, która dopiero teraz ma szansę się poznać. Dziadek bawi się z ukochaną wnuczką, a syn w końcu może pojednać z ojcem. I mimo że ta idylla nie trwa długo, to dla Emmeta jest ważnym przeżyciem. Pozwalającym docenić piękno więzi, a jednocześnie uświadamiającym, że nigdy nie zostanie on wyparty z pamięci bliskich. To z jednej strony tragiczna opowieść, z drugiej pokrzepiająca. Bo syn Emmeta również odkrywa swoje przeznaczenie dzięki tym kilku chwilom, które mógł jeszcze spędzić z pełni świadomym rodzicielem. Cates o ważnych emocjach opowiada z rutyniarską wprawą, przecinając je co chwila mocnymi akcentami w postaci konfrontacji boskich istot. Przy czym warto zauważyć, że człowiek o iście omnipotentnej mocy umie dokonać właściwego wyboru w imię miłości, tak bezduszny pozaziemski byt - również będący ojcem i dysponujący nieograniczoną mocą - nie jest w stanie pokusić się o podobny gest.

Mocną stroną komiksu są również rysunki Geoffa Shawa, etatowego współpracownika Catesa. Jego graficzna maniera już od pierwszych stron robi piorunujące wrażenie. Mimo wspomnianej kameralności czy wręcz zaściankowości prowincji Shaw udanie zbudował nastrój dziwności, zagrożenia i niepewności, z jednej strony podkreślając wyjątkowość Teksasu, z drugiej pokazując pełen przepychu, ale też chaosu niezbadany, odległy świat. W jego pracy widać pewną powściągliwość, surowość, która miesza się z odrealnioną i surrealistyczną, by nie rzec groteskową krainą gdzieś na krańcach galaktyki. Mimo tak różnych dwóch światów Shaw zachował graficzną spójność opowieści, którą wzbogacił dynamicznymi sekwencjami walk. Innymi słowy, prawdziwa uczta dla oczu.

God Country jak na pierwsze poważne kroki Catesa w komiksowym świecie to bardzo dojrzałe i przemyślane dzieło. Przedstawiające przyziemną opowieść o rodzinie borykającej się z trudnościami, a obleczone w fantastyczne szaty będące odpowiednim środkiem ekspresji. Kolejny trafiony tytuł w ofercie KBOOM, a dodatkowo perfekcyjnie wydany. Nic tylko polecić i oby więcej takich pozycji.

 

Tytuł: God Country

  • Scenariusz: Donny Cates
  • Rysunki: Geoff Shaw
  • Wydawca: Kboom
  • Wydanie: I
  • Data wydania: 29.05.2019 r. 
  • Tłumaczenie: Marek Starosta
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Format: 180x275mm
  • Stron: 184
  • ISBN: 978-83-951721-8-2
  • Cena: 75 zł

Dziękujemy wydawnictwu KBOOM za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus