„Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw” - recenzja
Dodane: 13-08-2019 15:58 ()
Seria Szybcy i wściekli to swego rodzaju ewenement. Przygody Dominica Toretto i jego rodziny niebawem dobiją do dziesiątej odsłony (dziewiąta jest w trakcie produkcji), a widać, że scenarzystom nie brakuje fantazji, by ten świat szybkich mężczyzn, wściekłych bryk i pięknych kobiet bardziej rozwinąć. Stąd pomysł na spin-offy w luźny sposób łączące się z główną serią. Luke Hobbs grany przez Dwayne'a Johnsona pojawił się w piątej odsłonie Szybkich i wściekłych, a Deckard Shaw w szóstej. Wprawdzie nie zawsze było im po drodze we wspólnym działaniu, ale gdy chodziło o Dominica Toretto, odsunęli na bok wzajemne animozje i grali do jednej bramki. Podobnie jest w ich pierwszym solowym filmie.
Zarówno Hobbs, jak i Shaw są sobie potrzebni, aby powstrzymać nieobliczalnego zakapiora. Duch z przeszłości Deckarda, udoskonalony człowiek o sympatycznym pseudonimie Czarny Superman, to owoc prac firmy Eteon, która poddała byłego agenta MI6 procesowi cyborgizacji. Eliminowanie wad i dążenie do stworzenia idealnego człowieka to ich cel. Aby go zrealizować, przydałby się zjadliwy wirus, który wytnie w pień słabych i pozostawi przy życiu najsilniejsze jednostki. I taki też powstał. Jednak za nim swoje łapska położy na nim Brixton Lore, groźny specyfik dostaje się do krwiobiegu agentki MI6 – Hattie. Dwaj twardziele nie tylko muszą powstrzymać złoczyńcę o nadnaturalnych zdolnościach, ale również przejąć wirusa i uratować agentkę. Mają na to 72 godziny.
Chyba każdy, kto wybierał się na przygody Hobbsa i Shawa wiedział, czego się spodziewać. Twórcy bowiem nie silą się tutaj na skomplikowaną fabułę, a od początku dają do zrozumienia, że to nie meandry intrygi będą istotne, a charyzmatyczni bohaterowie, sceny pościgu i absurdalnej wręcz, wysokooktanowej akcji. I wszystkie wspomniane elementy dostajemy z grubą nawiązką. Nie brakuje również akcentów rodzinnych zarówno po stronie Hobbsa – jako kluczowy aspekt dynamicznej historii, jak i po stronie Shawa, gdzie siła familijnych uczuć może nie jest tak silna, jak w przypadku drugiego protagonisty, ale stanowi miły kontrast w rywalizacji między obydwoma oraz nawiązuje do filmów głównego cyklu. Prostota scenariusza nie jest jednak wadą tej produkcji. Pozostawia spore pole do popisu aktorom, którzy co rusz przerzucają się względem siebie wysublimowanymi „uprzejmościami”, delikatnie łechczą swoje ego, a przy okazji są specjalistami od obijania mord przeciwników. A im więcej armatniego mięsa do stłuczenia, tym więcej frajdy dla Rocka i Stathama. Przy czym należy podkreślić, że David Leitch nie poszedł na łatwiznę. Sceny akcji wgniatają w fotel, a przekombinowane akrobacje i zmagania bohaterów powodują opad szczęki widza. Wiadomo, że to wszystko ładnie skrojona bajeczka, ale nie można odmówić reżyserowi serca władowanego w tę produkcję, która nie nudzi na żadnym etapie. Wszystko jest pięknie skoordynowane, a sceny walk przemyślane, nawet wówczas, gdy bohaterom przychodzi mierzyć się z postacią znacznie od nich potężniejszą. To właśnie dla takich ujęć warto chodzić na filmy akcji, bo przecież oczekujemy zdrowej, solidnej i nieprzekombinowanej rozrywki, która zapewni nam dwie godziny świetnej zabawy. I tak właśnie jest w tym obrazie.
Sparowanie ze sobą Rocka i Stathama to wręcz naturalne połączenie wrażliwości o iście boskiej aparycji ze sprytem i przebiegłością chłodnego twardziela o gołębim sercu. Obaj bohaterowie może nie przepadają za sobą na początku, ale dość szybko dochodzą do wniosku, co w tej iście familijnej rozwałce jest najważniejsze. No i mamy jeszcze urokliwą kobietę uzupełniającą trio twardzieli. Bo Vanessa Kirby nie ustępuje obu mężczyzną, zarówno pod względem ciętych uwag, jak i duszy wojowniczki, a z pewnością kładzie ich na łopatki pod względem zjawiskowej urody. Ciekawie byłoby zobaczyć aktorkę jako nową interpretację filmowej Catwoman. A to przecież nie koniec znanych nazwisk w obsadzie. Głównego przeciwnika gra Idris Elba, który porusza się majestatycznie, by nie rzec omnipotentnie. Ma swoje pięć minut, ale nie udaje mu się ukraść show tytułowej dwójce. Nie zabrakło również mini perełek w postaci występów Helen Mirren, Cliffa Curtisa czy Eddiego Marsana. Aktorstwo zdecydowanie podnosi ocenę filmu.
Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw to idealny przepis na lekki, wakacyjny blockbuster. Rodzaj kina nakręcony, aby widz mógł się odprężyć w fotelu i bez krępacji czy nadmiernego głowienia oddać się bezpardonowej rozrywce. Duża w tym zasługa sympatycznych bohaterów i oczywiście odrealnionych, fantastycznych scen akcji. Nic tylko czekać na kolejne odsłony głównego cyklu i potencjalne jego spin-offy.
Ocena: 7/10
Tytuł: Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw
Reżyseria: David Leitch
Scenariusz: Chris Morgan, Drew Pearce
Obsada:
- Jason Statham
- Dwayne Johnson
- Vanessa Kirby
- Idris Elba
- Helen Mirren
- Eiza González
- Eddie Marsan
- Cliff Curtis
- Lori Pelenise Tuisano
- John Tui
- Joshua Mauga
Muzyka: Brian Tyler
Zdjęcia: Jonathan Sela
Montaż: Christopher Rouse
Scenografia: Lisa Chugg, Jeffrey Kushon
Kostiumy: Sarah Evelyn
Czas trwania: 135 minut
comments powered by Disqus