„Oblivion Song. Pieśń Otchłani” tom 2 - recenzja
Dodane: 09-08-2019 21:26 ()
Pogoń za wiedzą i rozwojem nauki zawsze ma swoją cenę. Czasami jest ona bardzo wysoka. Przekonał się o tym Nathan Cole, który wraz ze współpracownikami chciał zbadać energię wskazującą drogę do innego wymiaru. Działania badaczy doprowadziły do katastrofy, w wyniku której wiele osób zginęło, a jeszcze więcej zostało przeniesionych w nieznane i tam zaginęło. Teraz urządzenie pozwalające przenosić się do świata zwanego Oblivion trafiło w ręce wojska, a wojskowi chcą uczynić z niego broń. Dla człowieka nauki nie ma nic gorszego, niż wykorzystywanie jego odkryć w niewłaściwy sposób, ale przecież już ten z pozoru właściwy okazał się dramatyczny w skutkach...
Robert Kirkman najpierw przedstawił pierwszego z braci Cole jako bohatera. Człowieka, który poświecił wszystko, by z bronią w ręku odbywać podróże do niebezpiecznego i nieznanego świata w celu ratowania zaginionych mieszkańców Filadelfii. Teraz perspektywa ulega diametralnej zmianie. Nathan okazuje się winowajcą całego zamieszania, udręczonego nie tylko przez własne demony, lecz napiętnowanego przez osoby, które dowiadują się o jego winie. Winie, którą była wspomniana wyżej pogoń za wiedzą.
W opozycji do Nathana nakreślona została postać Eda, drugiego z braci Cole. On spędził w nowym świecie dziesięć lat i jest zdania, że w jego życiu nie przytrafiło się nic lepszego. To, że Nathan chciał go odszukać i uratować nie ma dzisiaj dla niego większego znaczenia, ponieważ on nie chce być uratowany. Nowe miejsce okazało się dla niego lepszym światem. Czyżby zatem wina Nathana nie była tak duża? To już kwestia sporna, mocno dyskusyjna...
„Pieśń otchłani” opiera się na naprawdę dobrym pomyśle i sposób, w jaki eksploatuje go twórca takich hitów jak „Invincible” i „Żywe trupy” jest w dużej mierze satysfakcjonujący. Znając jednak styl pisania Kirkmana, wydarzenia mogłyby rozkręcać się dużo wolniej, bo w obecnym kształcie ucierpiała nieco ekspozycja postaci. Moim zdaniem, trochę trudno zżyć się z przedstawionymi bohaterami. Z drugiej zaś strony Kirkman trochę zbyt długo czeka z pewnymi decyzjami, a najlepiej świadczy o tym bardzo duży i znaczący cliffhanger na końcu tego tomu. Pojawia się on w momencie, kiedy pewne kwestie zostają już rozstrzygnięte i domknięte, więc przez myśl przechodzi, że to już po prostu koniec przygody z tym tytułem...
Skoro już padły słowa o cliffhangerze, nie sposób uniknąć stwierdzenia, że czeka nas ciąg dalszy i że zdecydowanie jest na co czekać. W obliczu nagłego i dość zaskakującego zakończenia „Żywych trupów” i znajdującego się na finiszu „Outcasta”, twórca może chcieć rozbudować ten właśnie projekt, w którym drzemie spory potencjał. Czas pokaże, czy „Pieśń otchłani” będzie rozbrzmiewać jeszcze długo (na pewno zrobi się o tym tytule głośno, gdy dojdzie do skutku planowana ekranizacja), na ten moment wszyscy, którym pierwszy tom się spodobał, powinni zajrzeć do drugiego, by przekonać się, czy obrany kierunek ich satysfakcjonuje i zdecydować, czy warto robić miejsce na półkach na ciąg dalszy, który w ofercie wydawnictwa Non Stop Comics pojawi się zapewne na początku przyszłego roku.
Tytuł: Oblivion Song. Pieśń Otchłani tom 2
- Scenariusz: Robert Kirkman
- Rysunki: Lorenzo De Felici
- Tłumaczenie: Grzegorz Drojewski
- Wydawca: Non Stop Comics
- Data premiery: 22.05.2019 r.
- ISBN: 978-83-8110-788-4
- Oprawa: miękka
- Ilość stron: 136
- Format: 170x260
- Cena: 44 zł
Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.
Galeria
comments powered by Disqus