„Superman” tom 6: „Imperius Lex” - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 03-08-2019 19:41 ()


Niedawno ukazał się przedostatni tom „Supermana” Petera J. Tomasiego i Patricka Gleasona, brylantu w koronie Odrodzenia. Nie jest to jednak brylant pozbawiony skaz, czego dowodem był tom piąty. Tom szósty jest lepszy, ale nie wznosi się do poziomu supermanowej stratosfery, którą prezentowała ta seria na początku.

Całą mitologia Czwartego Świata (Apokolips, Darkseid, Mister Miracle, Nowi Bogowie...) to dzieła nieprzeciętnego Jacka „Króla” Kirby’ego. Toporne pod względem dialogów, za to z koncepcjami większymi niż czasy, w których powstała i oprawą graficzną, która wciąż robi kolosalne wrażenie. Późniejsi autorzy próbowali na różne sposoby ugryźć Czwarty Świat i mimo że pisali lepsze dialogi, to nikt poza Tomem Kingiem i Mitchem Gerardsem (ich nagrodzonym Eisnerem „Mister Miracle”) nie zbliżył się rozmachem do tego, co reprezentował „Król”. Tomasiemu i Gleasonowi nie udało się mnie zachwycić swoją, w sumie dość prostą opowieścią. Po wydarzeniach w historii zaprezentowanej na kartach „Ligi Sprawiedliwości: Wojny Darkseida” na Apokolips zapanowało bezkrólewie. Bez żelaznej pięści Darkseida ruch oporu staje się bardziej śmiały, a ówcześni poplecznicy władcy Apokalips albo chcą zająć jego miejsce, albo nie wierzą w śmierć swego pana i za wszelką cenę chcą go odnaleźć. Tajemnicze proroctwo zwiastuje nadejście wybawiciela uciśnionych. Oczywiście chodzi o Supermana, ale w wyniku nieporozumienia pada na Lexa Luthora, ten zabiera ze sobą na pomoc i wbrew jego woli prawdziwego wybrańca. Wraz z nim na niegościnną planetę trafiają Lois i Jon. Rodzina eSa zostaje rozdzielona i musi sobie radzić w iście piekielnym środowisku i radzi sobie nadzwyczaj dobrze. I jest to tak straszliwie nudne i przewidywalne. Wszystko przychodzi rodzinie Kentów z nadzwyczajną łatwością, a ilości szczęścia można im pozazdrościć. Otwierająca tom historia wpada w ramy przeciętności i jedyne, co pozwala ją zapamiętać to przedstawienie Apokalips i jej mieszkańców przez Douga Mahnke. Reszta rysowników poza Mahnke zarówno w tej, jak i pozostałych historiach prezentuje równy, ale niewyróżniający się poziom. Do tego zdążyliśmy już przywyknąć przy okazji poprzednich woluminów.

Znacznie lepiej prezentuje się kolejna historia duetu Tomasi i Gleason. Superman odwiedza w niej oddział dziecięcy w szpitalu i zabiera chore dzieciaki na wycieczkę ich życia. Trzeba być człowiekiem z kamienia, by nic nie drgnęło w czytelniku obserwującym, jak Człowiek ze Stali przegania smutki z chorych twarzy tych, którzy toczą walkę niejednokrotnie trudniejszą niż Superman. Troszeczkę zabrakło dociśnięcia emocji, które mógłby zagwarantować występ Superboya będącego w wieku zbliżonym do małych pacjentów. Zeszyt nadal porusza, ale mógłby jeszcze bardziej, jak czynił to niedawno wydany w USA Friendly Neighborhood Spider-Man #6.

Najlepsza opowieść, którą znajdziemy w szóstym tomie, została napisana przez Jamesa Robinsona. Superman i syn próbują uratować planetę, którą czeka rychły koniec wzorem Kryptonu. Jest to ciekawy komentarz dotyczący szkodliwości fanatyzmu religijnego, albowiem mieszkańcy planety siłą sprzeciwiają się zaoferowanej im pomocy. Uważają, że jeśli wolą ich boga jest destrukcja planety, to tak też musi się stać i nie im przeciwstawiać się absolutowi. Supermanowi trudno jest przyjąć odmowę i przedstawioną argumentację, bo nie chce, by cała cywilizacja podzieliła smutny los Kryptonijczyków. Pojmowanie religii przez kosmitów wypacza wiarę i przeczy zdroworozsądkowemu „nasze życie jest w naszym rękach” (za „Sandmanem” Neila Gaimana). Raptem dwuzeszytowa historia pozostawia trochę miejsca na interpretację i zachęca zarówno do analizy, jak i dyskusji w szerszym ujęciu, przekładającym się na współczesną rzeczywistość.

W gruncie rzeczy polecam „Imperius Lex” Waszej uwadze, ale nie ze względu na tytułową historię – która w teorii powinna być najciekawsza – ale na gawędziarskie „zapychacze”. Liczę, że finałowy tom pozwoli zakończyć ten run „Supermana” mocnym akcentem.

 

Tytuł: „Superman” tom 6: „Imperius Lex”

  • Scenariusz: Peter J. Tomasi, Patrick Gleason, James Robinson
  • Rysunki: Ed Benes, Doug Mahnke, Various, Stephen Segovia, Travis Moore, Jack Herbert
  • Tłumaczenie: Jakub Syty
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 19.06.2019 r.
  • Wydawca oryginału: DC Comics
  • Stron: 156
  • Format 165x255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 49,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji

Galeria


comments powered by Disqus