„Chew” tom 11: „Ostatnie wieczerze” - recenzja
Dodane: 22-07-2019 20:50 ()
Kolekcjoner został pokonany, ale to jeszcze nie koniec opowieści. Niebezpieczeństwo jeszcze nie minęło. Można nawet powiedzieć, że teraz dopiero nadciąga prawdziwy kataklizm. Ma on jakiś związek z tajemniczymi, ognistymi literami, które jakiś czas temu były widoczne na niebie. Jest również powiązany z epidemią ptasiej grypy, która zmieniła świat. Czy agent Tony Chu zapobiegnie katastrofie?
John Layman nie od razu jednak przechodzi do bezpośredniej kontynuacji swojej opowieści. Najpierw prezentuje krótkie spojrzenie na losy siostry Tony’ego, która… nie żyje. Odwiedzamy ją zatem w niebie i oglądamy typowy dzień z jej nowego życia. Później z kolei na krótko towarzyszymy córce głównego bohatera. Oliwka dla odmiany żyje i ma się świetnie. Robi karierę w FDA. Dopiero później wracamy do Tony’ego. On również nie próżnuje. Najpierw wyrusza z misją na Yamapalu, żeby odnaleźć zaginionego agenta FDA. Jednak zamiast niego odnajduje… znienawidzonego Masona Savoya. Dawny partner chce za wszelką cenę nakłonić go do ponownej współpracy. Wie bowiem, że niebezpieczeństwo, które nadciąga, mogą zażegnać tylko wspólnie. Czy Tony będzie w stanie zapomnieć dawne urazy i dla większego dobra podjąć tę współpracę? A może Savoy będzie musiał użyć radykalnych środków, by go do tego nakłonić? Może będzie musiał kogoś zabić?
John Layman powoli przybliża nas do rozwiązania zagadki. W powietrzu nadal wisi wielkie niebezpieczeństwo, a główni gracze, zamiast mu zapobiegać, próbują jakoś dogadać się ze sobą. Czy im się to uda? Czy zagadki ognistych napisów i epidemii ptasiej grypy zostaną w końcu rozwiązane? Przekonamy się o tym już niebawem, przed nami bowiem ostatni, dwunasty tom tej serii. Tom jedenasty, zawierający zeszyty #51-55, stanowi przygotowanie gruntu pod ostateczną rozgrywkę. Scenarzysta koncentruje się tu na uporządkowaniu poszczególnych wątków i ostatecznie ustala relacje pomiędzy Chu i Savoyem. Jako ciekawostkę można potraktować crossover, który kończy ten tom. Bohaterowie serii „Chew” spotykają się z bohaterami serii „Odrodzenie”. Jeden fragment tej opowieści mieliśmy już okazję poznać, bo został opublikowany w czwartym tomie serii Tima Seeleya i Mike’a Nortona, teraz dostajemy kolejną część.
Recenzując jedenasty tom serii trudno powiedzieć coś nowego i odkrywczego o pracy, którą wykonał Rob Guillory. Wszystkie pochwały, jakie mogły paść, padły, wszystkie zachwyty, jakie można było wyrazić, wyrażono. Choć faktycznie chciałoby się je powtarzać za każdym razem. Artyście udaje się nieustannie zaskakiwać swoją pomysłowością. Tym razem warto na przykład zwrócić uwagę na to, jak wykorzystuje on motyw przywołujący skojarzenia z Pietą. Kilkukrotnie ukazuje on dwie postaci – jedna z nich trzyma w objęciach drugą, nieżyjącą. Ten obraz pojawia się w komiksie kilkukrotnie, w kluczowych momentach, z tym że za każdym razem inni bohaterowie w tej scenie biorą udział. Innym elementem przykuwającym uwagę są umieszczone na końcu albumu okładki czterech zeszytów stanowiące hołd dla twórczości Quentina Tarantino. Palce lizać!
John Layman i Rob Guillory nie tracą formy. Ich opowieść zbliża się powoli do końca, a autorzy nadal zaskakują zwariowanymi pomysłami i niekonwencjonalnymi rozwiązaniami. W jedenastym tomie udaje im się kilka razy zwieść czytelnika i ostatecznie zaoferować zaskakujący finał napięcia narastającego od dawana pomiędzy Chu i Savoyem. Teraz już nie pozostaje im nic innego jak rozegrać wielki finał. Szykujmy się zatem na duże emocje.
Tytuł: „Chew” tom 11: „Ostatnie wieczerze”
- Tytuł oryginalny: Chew Volume 11: The Last Suppers
- Scenariusz: John Layman
- Rysunki i kolory: Rob Guillory
- Tłumaczenie: Robert Lipski
- Wydawca: Mucha Comics
- Data polskiego wydania: 2018
- Wydawca oryginału: Image Comics
- Data wydania oryginału: 2016
- Objętość: 136 stron
- Format: 175x265 mm
- Oprawa: twarda
- Druk: kolorowy
- Cena: 55 zł
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus