„Saga Winlandzka” tom 4 - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 18-07-2019 04:36 ()


Problem z seryjnymi mangami wydawanymi w dość długim odstępie czasowym jest taki, że po kilku miesiącach od lektury poprzedniego tomu, ucieka nam gdzieś wiele wątków. Jeśli jest to tytuł wyjątkowo rozbudowany, to jest ewentualność, że poczujemy się gdzieś zagubieni czy po prostu możemy zapomnieć o pewnych niuansach. Rozwiązaniem jest każdorazowa lektura wszystkich poprzednich odsłon, zanim dojdziemy do tej najnowszej. Pewien „problem” robi się wówczas, gdy manga ma ok. 400 stron i gdy mamy już kilka tomów do przeczytania.

Ten przydługi i nie do końca potrzebny wstęp dotyczy m.in. „Sagi Winlandzkiej” od Hanami. Tytuł ten jest tak rozbudowany, ma w sobie tyle zawiłości i różnego rodzaju powiązań, że jeśli nie przypomnimy sobie wydarzeń z poprzednich części, to może zdarzyć się, że wiele smaczków nam umknie. To zdecydowanie jest jeden z tych tytułów, które są na więcej niż jedną lekturę ze wszystkimi tego konsekwencjami. Na rynku na razie dostępne są cztery części (oryginalne osiem), więc dużo już za nami, ale jeszcze więcej przed.

Przypomnę więc, że w trzecim tomie doszło do spektakularnej przemiany księcia Kanuta w dojrzałego i inteligentnego przywódcę. Kilka innych zdarzeń zapowiadało z kolei, że następny tom przyniesie nam efektowne pojedynki i intrygujące momenty. I rzeczywiście tak jest. „Czwórka” to jeden z najciekawszych, jeśli nie najciekawszy moment tej sagi. Makoto Yukimura serwuje nam w niej pełen zestaw tego, czego oczekuje czytelnik od historii akcji połączonej z polityką i historią. Oczywiście nie zdradzając fabuły i tym samym nie psując wam zabawy, napiszę tylko, że dojdzie tu do pojedynków śmiertelnych wrogów, „ktoś” straci życie, dojdzie do wielu intryg i politycznych zagrywek. Będzie się więc działo naprawdę dużo, a grupy walecznych Wikingów dalej będą przemierzały tereny Wielkiej Brytanii i Walii.

Siłą tej odsłony serii jest to, jak zręcznie autorka przechodzi od wątków związanych z polityczną walką o władzę do tych, które traktują o małych osobistych wendettach. Nieważne czy pisze o jednym, czy o drugim, sceny przepełnione są emocjami i żywiołowością. Yukimura zazębia kolejne elementy tworzonej przez siebie układanki, z jednej strony rozwiązując tajemnice i zagadki, a z drugiej stawiając przed nami kolejne wyzwania. Nie pozostawia ona po raz kolejny też nic przypadkowi. Jeden wątek jest ściśle powiązany z innym, wynik jednego starcia czy zagrywki ma wymierny wpływ na to, co wydarzy się w niedalekiej przyszłości. Całość jest inteligentnie ze sobą zgrana i dopracowana. To naprawdę dojrzały tytuł, który zadowoli również tych najbardziej wymagających czytelników.

Przy tych politycznych intrygach, zdradach i sojuszach oraz zemstach to cały czas jest też komiks akcji, komiks o walecznych i bezwzględnych wojownikach, którzy nie obawiają się zanurzyć swoją dłoń w krwi przeciwnika i śmiertelnego wroga. Najnowsza odsłona sagi doskonale to podkreśla. Tak dużej dawki brutalnej przemocy, niekiedy szokujących scen walki i wizualizacji zadawanej śmierci do tej pory chyba jeszcze nie było. Autorka nie zostawia złudzeń co do tego, jak bezwzględni są bohaterowie jej historii, ukazując prowadzone przez nich potyczki z ogromnym realizmem i dynamiką. Jeśli komuś taka dawka przemocy nie przeszkadza, to można rzec, że to prawdziwa uczta dla oczu (jakby dziwnie to nie brzmiało). I fabularnie i graficznie czwarty tom tej sagi jest bezwzględny, żeby nie napisać mroczny.

Przy okazji lektury tego tomu szczególną uwagę zwróciłem też na rysunki Yukimury. Od samego początku rysowała ona dobrze i efektownie, natomiast właśnie teraz dostrzegłem, jak naprawdę dobre są jej prace. Mam tu na myśli głównie tła i drugie plany. Rzeczy, na które niekoniecznie każdy czytelnik zwraca uwagę i do czego niekoniecznie każdy autor się przykłada, tutaj są czymś wyjątkowym i czymś, co buduje atmosferę. To, w jaki sposób oddaje ona realia i klimat ówczesnych miejsc i czasów przyprawia momentami o dreszcze. Chaty, wsie, natura, warunki atmosferyczne – wszystkie te elementy doskonale się ze sobą komponują, tworząc iluzję, że czytelnik jest tam na miejscu i całym sobą odczuwa wszystkie bodźce na niego działające. To cudowne uczucie - zwróćcie na nie uwagę sami.

Czwarty tom sagi od Hanami pokazuje, że poziom tej mangi rośnie z każdego kolejnego odcinka, zapowiada, że Yukimura nas jeszcze nie raz i nie dwa zaskoczy. Jest to kawał naprawdę solidnej lektury dla wymagającego czytelnika. I w takich okolicznościach każdorazowy powrót do poprzednich części – o czym wspomniałem we wstępie – staje się przyjemnością.

 

Tytuł: Saga Winlandzka tom 4

  • Autor: Makoto Yukimura
  • Wydawnictwo: Hanami
  • Format: 150 x 210 mm
  • Ilość stron: 452
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: offset
  • Data publikacji: 06.05.2019 r.
  • Komiks dla dorosłych
  • Cena: 65 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus