„Młody geniusz i kłopotliwe wynalazki” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 15-07-2019 21:37 ()


Niektóre filmowe adaptacje komiksów przechodzą bez echa, ale może to i dobrze, gdy patrzy się na potworki wypuszczane do kin. Rynek francusko-belgijski może pochwalić się niezliczoną ilością tytułów, które warte są ekranizacji. Wiadomo, że każdy chciałby osiągnąć sukces pokroju przygód Asteriksa i Obeliksa, ale nie zawsze chęci idą w parze z wykonaniem. Nie wiem, czym kierowali się twórcy Gastona Lagaffe’a, próbując przenieść na ekran komiks Andre Franquina i Jidehema, ale na pewno nie mieli pomysłu na zwartą fabułę. Ta bowiem składa się z serii identycznych gagów, które powtarzane są z różnym natężeniem, a główną myślą przewodnią filmu – tak swobodnie można to nazwać – jest kiepska sytuacja firmy, w której zatrudniony jest Gaston.

Kiedy zamożny przedsiębiorca przychodzi wykupić Peticoin, zawsze natrafia na jakiś niezbyt dobrze funkcjonujący wynalazek głównego bohatera, zbiera „bęcki” i ulatnia się, odgrażając, że tu jeszcze wróci. W przerwie na powrót „zbawcy” tej podpadającej placówki jej pracownicy starają się wymyślić sposób na sprzedaż swoich bezużytecznych produktów jak sakiewka na komórkę, niezapisane księga, do której można zawsze zanotować wszystkie kontakty z telefonu, gdy ten nieopatrznie spuścimy w toalecie czy też parę tylko prawych butów. Ekipa nie grzeszy inteligencją, ale zapewne taki był zamiast twórców, pokazać mało rozgarniętych pracowników, by było śmieszniej. W tym całym sprzedażowym galimatiasie funkcjonuje Gaston. Łebski młodzian, któremu praca się w łapkach nie klei, jeśli chodzi o biurowe obowiązki, ale ma smykałkę do wymyślana najróżniejszych wynalazków, na ogół całkowicie nieprzydatnych – jak drzwi na sprężynę, czy wręcz zagrażających życiu. Jednak jeśli przyjrzeć się z boku całej sytuacji, to chłopak jest jedynym, który coś czyni w tej pracy. Oczywiście jest również leniem, obibokiem, który musi spać dwanaście godzin i koneserem muzyki wszelakiej, sam komponuje, ale nie sposób nazwać go inaczej niż szarpidrutem. Ostatnim elementem jego szarej codzienności jest opieka nad trójką zwierząt – mewą, rybką i kotem. A i nie zapominajmy, w jego życiu pojawia się ktoś szczególny. Krowa – darmowe źródło ekologicznej energii.

Groteskowość, przerysowanie, sztuczność, błazenada – to środki wyrazu, którymi posiłkowali się twórcy obrazu. Czasem widać aż za dobrze, że komiksowy rodowód tejże produkcji widać w scenach lub ujęciach, którym bliżej właśnie do papierowego pierwowzoru niż filmowego ekranu. Dodatkowo odgrywający Gastona Théo Fernandeza paraduje w stylowym przymałym zielonym sweterku i espadrylach, naśladując postawę i ruchy komiksowego bohatera.  Charakteryzacja działa cuda i podobieństwo do komiksowego bohatera jest spore, ale to jedyny istotny punkt zbieżny. Fabuła nie jest nawet pretekstowa, składa się z rodzajowych scenek, w których Gaston testuje cierpliwość drugiej osoby – czy to będzie funkcjonariusz straży miejskiej, czy jego szef. Skutek jest zazwyczaj podobny, a żarty różnego kalibru, z tym że dominują te o mniej wymagającej strukturze. Gdyby twórcy wpadli na pomysł podrzucania bohaterom co pięć minut skórki od banana, by ci - mówiąc kolokwialnie -„wyrżnęli orła” to zrobiliby to bez zastanowienia. Wiadomo, że żart nie musi każdego bawić tak samo, ale autorzy okazali się na tym polu wyjątkowo jałowi.

Inną sprawą są rzeczy techniczne. Polski dubbing straszy na kilometr, a dialogi noszą znamiona pozmienianych na siłę - vide dowcip z Czarnobylem wepchnięty na siłę w usta bohaterów z uwagi na popularny serial, którego nie było w chwili kręcenia tej produkcji. O pomstę woła również polski tytuł obrazu. Nie ulega wątpliwości, że Gastona Lagaffe niewiele mówi rodzimemu widzowi, ale jest nadal lepszy niż Młody geniusz i kłopotliwe wynalazki, który całkowicie odziera film z komiksowego rodowodu. A widać, że doszło do prawdziwej burzy mózgów, bo w internecie funkcjonuje jeszcze inny tytuł tej produkcji, a mianowicie Genialny Gaston i kłopotliwe wynalazki. Ciekawym patentem jest również kinowa dystrybucja, gdy Gaston na ogół ominął kina na świecie. A termin premiery w samym środku wakacji również można nazwać jedynie spektakularnym strzałem w kolano. Tłumy na ten film raczej nie pójdą. Przygody Gastona to nie tyle niewypał, ile porażka na całej linii. Topornych gagów i fabularnej pustki nie zrekompensują nawet najbardziej praktyczne wynalazki młodzieńca. Strata czasu i pieniędzy.  

Ocena: 2/10

Tytuł: Młody geniusz i kłopotliwe wynalazki

Reżyseria: Pierre-François Martin-Laval

Scenariusz: Pierre-François Martin-Laval, Mathias Gavarry

Obsada:

  • Théo Fernandez
  • Pierre-François Martin-Laval
  • Arnaud Ducret
  • Jérôme Commandeur
  • Alison Wheeler
  • Franc Bruneau
  • Christophe Canard
  • Sébastien Chassagne
  • Maka Sidibe
  • Charlotte Gabris

Muzyka: Christian Lundberg

Zdjęcia: Régis Blondeau

Montaż: Thibaut Damade

Scenografia: Franck Schwarz

Czas trwania: 84 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus