„Superman” tom 5: „Nadzieje i lęki” - recenzja
Dodane: 23-06-2019 23:33 ()
Duet Peter J. Tomasi i Patrick Gleason od pierwszego tomu „Supermana” z Odrodzenia zaskarbili sobie sympatię fanów – w tym moją. Najnowszy wydany w Polsce tom jest jednak zaledwie w 1/3 napisany przez nich. Czy gościnni scenarzyści dali radę? Przekonajmy się.
Początek jest naprawdę ciepły i ludzki. Superman leci do domu i ze zmęczenia zasypia w locie, dosłownie tuż przed osiągnięciem upragnionego celu. Żona z synem czekali wytrwale na jego powrót, ale zasnęli przy kuchennym stole. Supek zanosi ich do łóżek, po czym sam pada zmęczony na materac. A potem robi się nudno i pompatycznie. Scenarzyści, zamiast postawić na zasadę show, don’t tell obrali kierunek silnej ekspozycji, który zupełnie do mnie nie trafił. Kentowie, by uczcić nadchodzący Dzień Niepodległości, jadą samochodem turystycznym na wycieczkę po USA ku miejscom pamięci. Nie liczcie jednak na fajerwerki fabularne ani w samej historii... Amerykanie mimo de facto krótkiej historii są zafiksowani na punkcie własnych dokonań, patriotyzmu i miłości do ojczyzny. Można to pokazać w ciekawy sposób, ale można też wprowadzić czytelnika w stan, w jakim był Superman – wspomniany na początku tego akapitu. Większość opowieści sprowadza się do długich monologów o etyce, demokracji, wolności słowa i – podkreślam raz jeszcze – można było to zrobić w bardziej zajmujący sposób. Są tego przebłyski w spotkaniu z weteranem czy pod koniec drugiego zeszytu, ale to za mało. To, co Tomasi i Gleason przekazują nam w ścianach tekstu, może być przyswajalne, ale raczej przez młodszych odbiorców, których mózgi są jeszcze w trybie szkolnym, ale nie już w wakacyjnym. Ot po prostu lekcja historii, ale ładnie zilustrowana przez Scotta Godlewskiego.
Drugi segment w „Nadziejach i lękach” tyczy się drugiego członu tytułu. Któż lepiej pasowałby do pojęcia lęku niż Sinestro – lider korpusu bazującego na strachu i Parallax – istota będąca ucieleśnieniem tejże emocji. Historia przedstawia się następująco: dzieci zaczynają znikać bez śladu, co jest naprawdę przerażające i pozwala zrozumieć silne zaangażowanie Człowieka ze Stali w próbę ich odnalezienia. Superman (i ja) jako ojciec nie jest w stanie wyobrazić sobie niczego gorszego niż to, że coś podobnego może spotkać jego własne dziecko. Historia z poziomu ulicznego przenosi się w drugiej połowie hen w kosmos na planetę Qward. Wraz z odległością lat świetlnych dzielących nas od Ziemi, zatraca się początkowe napięcie, sprowadzając fabułę do starcia na siłę woli (ale bez udziału Zielonego Korpusu) pomiędzy trójką postaci – Superman-Sinestro-Parallax. Szkoda, że scenarzysta Keith Champagne skręcił w stronę typowego superhero, zamiast pozostać w thrillerze/horrorze, na jaki zapowiadało się na początku. Rysunkowo to najmocniejsza część piątego tomu i to pomimo łącznej liczby czterech artystów, którzy są odpowiedzialni za warstwę graficzną.
W trzecim akcie omawianego komiksu Lois Lane chce zrobić wywiad z zabójcą Deathstroke’iem, a później ten dostaje na nią zlecenie. I tylko tyle potrafię powiedzieć. Mający na koncie zupełnie nieimponujący dorobek (porównując go z innymi pisarzami, bo na pewno ma bardziej imponujące komiksowe resume niż ja – tj. jakiekolwiek) James Bonny napisał tak nieangażujący scenariusz, że przeskakiwałem niektóre kwestie dialogowe, by skrócić swe czytelnicze męki. Plusy: rysunki Tylera Kirkhama, który, choć wybitnym bym go nie nazwał, to jego prace nie schodzą poniżej solidnego poziomu. A to też trzeba umieć – tak, do Ciebie mówię Jimie „nie chce mi się już rysować i widać to od kilku lat” Lee.
Werdykt jest prosty: nie kupujcie „Nadziei i lęków”. Kolejne tomy serii nie odwołują się do przedstawionych tu wydarzeń, a przede wszystkim to słaby wolumin. Jeśli jesteście oddani Tomasiemu i Gleasonowi i należycie do ludzi, którzy w recenzjach czytają tylko podsumowania, to podkreślam, że rozpisali oni jedynie ułamek piątego tomu i do tego taki, który sprowadza się do bycia fragmentem historii wojennej Stanów Zjednoczonych prosto z Wikipedii.
Tytuł: „Superman” tom 5: „Nadzieje i lęki”
- Scenariusz: Peter J. Tomasi, Patrick Gleason, Keith Champagne, James Bonny
- Rysunki: Dough Mahnke, Tyler Kirkham, Scott Godlewski
- Tłumaczenie: Jakub Syty
- Wydawca: Egmont
- Data polskiego wydania: 23.05.2019 r.
- Wydawca oryginału: DC Comics
- Stron: 132
- Format 165x255 mm
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Papier: kredowy
- Druk: kolorowy
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
Galeria
comments powered by Disqus