„Łasuch” tom 3 - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 12-06-2019 20:04 ()


Myślę, że ŁASUCH to opowieść o Gusie i Jepperdzie. O tym, jak Gus dojrzewa, jak Jepperd znów uczy się kochać i otwiera swoje serce.
~Jeff Lemire

To jest opowieść. To opowieść o małym chłopcu z rogami, który lubił słodycze i wielkoludzie z bronią w świecie po końcu świata. To opowieść o tym, że nie da się zachować pełnej niewinności w takich warunkach i o tym, jak nisko może upaść człowiek. To też opowieść o tym, że zaraza nie zabiła dobra w pełni i zaskakujących przejawach altruizmu. To opowieść o drodze, czających się na niej niebezpieczeństwach i rodzących się w jej trakcie przyjaźniach. Ale także opowieść o przyczynie zarazy, która choć interesująca, nie jest najważniejsza w tej opowieści. To również opowieść o końcu, ale i o nowym początku. To jest opowieść warta poświęconego jej czasu i pieniądzach wydanych na kolejne tomy. To jest opowieść...

Jestem świeżo po lekturze trzeciego woluminu i odczuwany poziom satysfakcji jest wysoki. Topos wędrówki bohatera został zrealizowany w postaci krystalicznie czystego Gusa, wyrwanego z bezpiecznej, leśnej ostoi w brutalny świat postapo. Droga, którą przechodzi, sprawia, że przestaje być tym, kim był i z czasem staje się kimś innym - hybrydą - ale innego rodzaju. Chłopiec z porożem dokonuje czynów, o które nigdy by się nie posądził, traci wrodzoną i wpojoną przez ojca niewinność. Z tym że nie do końca. Mimo wszystko dobro jest w nim wykute niczym w skale. Figura ojca w osobie Jepperda ma niebagatelny wpływ na kształtowanie się przyszłego charakteru chłopca, którego niewiele dzieli od stania się mężczyzną. Gus „bierze” od Jepperda to, co najlepsze, łącząc to z cechami, które przejawiał od samego początku, by przekształcić się w najlepszą wersją samego siebie.

Genezy końców świata często są drugorzędne wobec losów postaci, które śledzimy na kartach czy też ekranach. Niektórzy autorzy (McCarthy, Kirkman) wręcz stronią od wchodzenia w jakiekolwiek szczegóły. Lemire opowiada o tym, co wywołało zdziesiątkowanie gatunku ludzkości i jaki ma z tym związek Gus. Spirytualne, nadprzyrodzone wyjaśnienie połączone z naukowym, samo w sobie stanowi małą, intrygującą opowieść – zilustrowaną gościnnie przez Matta Kindta (w Polsce znanego jako scenarzystę „X-O Manowara”). Bez niej seria nie straciłaby znacząco, ale jej obecność ubogaca i daje chwilę oddechu pomiędzy scenami akcji. Te, rozrysowane specyficzną kreską Lemire’a nie tracą nic ze swej brutalności, ale dalej najlepsze i najistotniejsze są tu relacje. A w tych, kanadyjski autor bryluje niczym Jeff Goldblum w mediach społecznościowych.

Recenzję pierwszego tomu zakończyłem pytaniem „Choć czy po końcu świata możliwe jest w ogóle szczęśliwe zakończenie?”. Finałowy tom „Łasucha” pokazuje nam, że tak. Jest perfekcyjnie słodko-gorzki i trudno wyobrazić sobie lepsze – i to nie dlatego, że daleko mi do kunsztu autora. To piękna, emocjonalna klamra (porównajcie sobie okładki #1 i #40 zeszytu) i najpiękniejsze zakończenie ze wszystkich komiksów Lemire’a, które czytałem.

 

Tytuł: Łasuch tom 3

  • Scenariusz: Jeff Lemire
  • Rysunki: Jeff Lemire
  • Przekład: Paulina Braiter
  • Wydawca: Egmont
  • Data wydania: 23.05.19 r. 
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Objętość: 372 stron
  • Format: 170x260
  • ISBN-13:9788328141537
  • Cena: 109,99 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus