„John Wick 3: Parabellum” - recenzja druga

Autor: Wojciech Wilk Redaktor: Motyl

Dodane: 21-05-2019 21:41 ()


Baba Jaga powraca, a Boogeyman wychodzi z szafy, John Wick ponownie wkracza szturmem na ekrany kin w nowej odsłonie o wiele mówiącym podtytule Parabellum. Niestety, nabrawszy zbyt dużego rozpędu, film plącze się o własne nogi i zalicza kilka mniejszych lub większych potknięć. Jak wpływają one na odbiór produkcji? Czy część trzecia przygód Boogeymana to strzał w dziesiątkę, czy cyknięcie z kapiszona?

John się nie patyczkuje i zaczyna swoją filmową podróż z wysokiego C. Już w pierwszych minutach dowiadujemy się, że rosyjskie baśnie to ciężka lektura, ile noży może unieść przeciętny Azjata i, że nie warto kopać się z koniem. Ogólnie w początkowych scenach bardzo dużo jest machania kończynami i różnymi ostrymi przedmiotami, a na charakterystyczne popisy strzeleckie przyjdzie fanom zapachu prochu poczekać do drugiej połowy filmu, w której prym wiedzie spektakularne gun-fu. Akcja w produkcji Chada Stahelskiego zachwyca zarówno choreografią, jak i oryginalnością, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że odpuszczono sobie w znacznym stopniu znany z poprzednich odsłon realizm na rzecz większej spektakularności. John, który swoimi wyczynami naginał granice prawdopodobieństwa jedynie marginalnie, w nowej odsłonie jawi się niemalże jako superbohater. Z jednej strony akcja jest efektowniejsza, a z drugiej odziera to trochę głównego bohatera z jego najbardziej charakterystycznych cech tak bardzo kochanych przez widownię. Moim zdaniem bardziej wada niż zaleta.

Kolejną wadą jest, nie wierzę, że to mówię, przeładowanie filmu akcją i napięciem. W niemal każdym kadrze Parabellum ktoś zgarnia kopniaka, kulkę lub kosę pod żebro. A o ile ktoś nie ginie, to na pewno dzieje się coś bardzo dramatycznego i wywierającego na widzu emocjonalną presję. Scen, w których ma się szansę złapać oddech, jest bardzo mało, a ich umiejscowienie w scenariuszu też pozostawia sporo do życzenia. Przez to seans, zamiast stanowić katharsis dla spragnionego akcji i emocji widza może być po prostu męczący. Na piątkę zasługuje za to kreacja filmowego uniwersum i charakteryzacja postaci. Zgodnie z zasadą „show don’t tell” scenarzyści i scenografowie przekazują nam tyle wiedzy nienachalnie ukrytej w dialogach i szczegółach scenografii, by inteligentny widz mógł sam bez trudu poskładać fakty do kupy i rozszyfrować relacje pomiędzy bohaterami i zasady rządzące ich światem.

I choć aktorzy w całej tej orgii efekciarskiej przemocy za wiele miejsca na popisy nie mają to wyraźnie widać, że dają z siebie wszystko, a ich trud ciągnie produkcję w górę. Keanu kontynuuje tradycję oszczędności w słowach, ale każda z jego kwestii rozbrzmiewa z mocą. Ian McShane i Lance Reddick stanowią przykład idealnie uzupełniającego się aktorskiego duetu wręcz promieniującego stylem i klasą. Laurence Fishburne po raz kolejny tchnął energię i charyzmę w bombastyczną i jaskrawą postać króla Bowery. Nowe twarze w obsadzie również zasługują na najwyższe noty. Halle Berry w roli byłej zabójczyni i fanki tresury psów obronnych dodaje swoją kreacją odrobiny egzotyki, a Asia Kate Dillon świetnie sprawdza się w roli sędziego – beznamiętnej biurokratki egzekwującej zasady i prawa świata zabójców.

Na piątkę zasługuje też strona wizualna i udźwiękowienie Parabellum. Doskonała praca kamery w każdym ujęciu odsłania niczym kalejdoskop nowe misterne, intrygujące i brutalne szczegóły akcji i scenografii. Obraz wypełniony jest soczystymi barwami i głębokim czerniami stanowiącymi świetne tło dla wartkiej i dynamicznej akcji, która wgniata wręcz widza w fotel dzięki połączeniu praktycznych efektów specjalnych i doskonałej, pełnej ekspresji i ciekawych pomysłów choreografii. Całości dopełniają obezwładniające swoją siłą efekty dźwiękowe i muzyka, która balansując na granicy świadomości, nienachalnie podkreśla atmosferę i punktuje akcję.

W ostatecznym rozrachunku, pomimo całego tego mojego narzekania, nie jestem w stanie złościć się na Johna Wicka 3 i nowy kierunek, który obrali twórcy. Owszem, John jest teraz twardszy i bardziej morderczy niż terminator, a towarzyszy mu świta równie wielkich kozaków. Owszem, trup ściele się absurdalnie wręcz gęsto. Owszem, nadmiar akcji potrafi zmęczyć. John Wick 3 to świetne kino akcji, które stoi ponad innymi przedstawicielami gatunku i każdemu, kto jest w stanie wytrzymać potężnego, obezwładniającego wręcz kopa adrenaliny powinien przypaść do gustu.

Ocena: 8/10

Tytuł: John Wick 3: Parabellum

Reżyseria: Chad Stahelski

Scenariusz: Derek Kolstad, Shay Hatten, Chris Collins, Marc Abrams  

Obsada:

  • Keanu Reeves
  • Mark Dacascos
  • Asia Kate Dillon
  • Lance Reddick
  • Tobias Segal
  • Anjelica Huston
  • Saïd Taghmaoui
  • Ian McShane
  • Laurence Fishburne

Muzyka: Tyler Bates, Joel J. Richard

Zdjęcia: Dan Laustsen

Montaż: Evan Schiff

Scenografia: Kevin Kavanaugh

Kostiumy: Luca Mosca

Czas trwania: 131 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus