„John Wick 3: Parabellum” - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 18-05-2019 14:30 ()


Dotychczasowe filmy o losach Johna Wicka, emerytowanego zabójcy zmuszonego do powrotu do swej profesji, stoją na samym szczycie łańcucha pokarmowego filmów akcji. Żadna produkcja tego gatunku stworzona w ciągu ostatniej dekady wydaje się nie dorastać im do pięt. Dzieła Chada Stahelskiego tchnęły bowiem w gatunek nowego ducha i siłę, które zamiotły konkurencję pod dywan. Siłą rzeczy, biorąc pod uwagę popularność i dochodowość serii, jasnym stało się, że na spokojną emeryturę Johnowi Wickowi hollywoodzcy włodarze odejść nie pozwolą. Tym sposobem doczekaliśmy się części trzeciej. Jak Parabellum wypada w zestawieniu z tytaniczną wręcz potęgą poprzedników?

Lekko... rozczarowuje? Nie zrozumcie mnie źle, John Wick 3 to wciąż doskonały film akcji, ale uwidaczniają się w nim pewne problemy, które w poprzednich odsłonach nie występowały. Fabularnie film rozpoczyna się dokładnie w chwili, w której zakończył się rozdział 2 przygód Baba Jagi. Ekskomunikowany i wypędzony ze stowarzyszenia płatnych zabójców John ucieka przez Nowy Jork i walczy o życie, mając na karku ogromną nagrodę za swoją głowę i kilkuset ludzi gotowych zgarnąć kasę. Akcja zawiązuje się momentalnie i natychmiastowo widz raczony jest festiwalem szalonej przemocy. Ten mocny początek jest przykładem prawdziwej wirtuozerii w kreowaniu intrygujących i innowacyjnych form krzywdzenia bliźnich. Prawdziwa perła dla fanów mocnych wrażeń i adrenaliny, morderczy balet, który śledzi się z wypiekami na twarzy i szeroko rozwartymi oczami. Chad Stahelski i współpracujący z nim choreografowie po raz kolejny podnieśli poprzeczkę, zmieniając śmierć w fascynujące widowisko, które przykuwa uwagę widza i trzyma go za gardło od samego początku po brutalny koniec. Tak wysoki poziom jest jednak obusieczną bronią. Sceny, w których Keanu Reevesowi towarzyszą słabiej przeszkoleni i mniej atletyczni aktorzy do scen akcji wkrada się pewna doza hollywoodzkiej sztampowości. Stahelski zdobył serca widzów scenami zbudowanymi na bazie długich ujęć śledzących akcję w najdrobniejszym detalu, pozbawionymi tak typowych dla kina akcji ostatnich lat szybkich i nagłych cieć maskujących niedostatki akcji i fizycznych umiejętności aktorów. Niestety, te ostatnie wkradają się chwilami do scen, w których Keanu partnerują Halle Berry i Lance Reddick. W ostatecznym rozrachunku – sceny, w których John gromi przeciwników samodzielnie, są wybitne, sceny, w których pomagają mu Sofia lub Charon jedynie... rewelacyjne?

Choć trylogia Johna Wicka stoi głównie akcją, to nie możemy jednak nie poświęcić kilku zdań fabule. Ta jest niestety najsłabszą częścią recenzowanej produkcji. Choć scenariusze poprzedników również do najbardziej skomplikowanych nie należały, to posuwały historię Johna do przodu. Parabellum wydaje się na ich tle jedynie przystankiem przed nieuchronną częścią czwartą, gdyż w finale protagonista wraca do punktu wyjścia i znajduje się, jeśli nie liczyć nowych wrogów, którym zalazł za skórę, na tej samej pozycji co w pierwszych minutach filmu. W recenzowanej produkcji brakuje też zapadających w pamięć momentów niebędących scenami akcji. Takich sekwencji jak ta, w której Vigo opowiada w części pierwszej historię Wicka czy ta z części drugiej, w której John szykuje się do misji w Rzymie, nie uświadczymy. Nie znaczy to, że trzecia odsłona to nieustanna akcja pozbawiona fabularnych przerywników – są one obecne, reprezentują wysoki poziom, ale nie doczekają się statusu kultowych i cytowanych.

Niedostatki fabularne nadrabia za to budowanie świata. Seria od zawsze stanowiła świetny przykład sugestywnego i subtelnego kreowania umownej filmowej rzeczywistości. Część pierwsza świat zabójców i hotelu Continental nakreśliła szerokimi pociągnięciami pędzla, część druga uzupełniła go o wszechpotężną Najwyższą Radę i jej zwyczaje oraz tradycje. Parabellum dodaje nowe detale i uzupełnia wiedzę widza o informację, które dla fanów są prawdziwą gratką.

Sytuację ratuje również doskonałe aktorstwo. Każdy, kto miał w filmie chociaż jedną kwestię, przyłożył się do niej całym sercem, dzięki czemu każda z kreacji jest autentyczna i godna uwagi, od ról pierwszoplanowych po postaci tła. Prym rzecz jasna wiedzie sam Keanu w tytułowej roli zmęczonego i zapędzonego w kozi róg najgroźniejszego człowieka na świecie, ale równie świetnie wypadają Halle Berry, Laurence Fishburne, Ian McShane oraz Lance Reddick. Zwłaszcza ci dwaj ostatni dają popis prawdziwego kunsztu, łącząc w swoich kreacjach nienaganne maniery i stoicki spokój z lodowatą bezwzględnością. Fishburne po raz kolejny doskonale odnajduje się w roli pompatycznego króla żebraków, a nowa w obsadzie Asia Kate Dillon świetnie wciela się w rolę biurokratycznego arbitra rozstrzygającego spory i egzekwującego prawa w imieniu Najwyższej Rady.

Oprawa audiowizualna to również prawdziwy majstersztyk. Film jest po brzegi pełen przepięknych scen zrealizowanych w oryginalnych i pełnych misternych detali scenografiach. Soczyste barwy przeciwstawione głębokim czerniom i przytłaczającym szarościom tworzą niesamowitą atmosferę skąpanego w neonach świata neo-noir skontrastowanego z oświetlonymi ogniem i świecami światem bliskowschodniej egzotyki. Praca kamery, która powinna stanowić wzorzec dla przyszłych generacji operatorów, pełna jest zaskakujących i intrygujących ujęć, które pozwalają śledzić akcję w najmniejszych detalach. Ta zaś składa się z zapierających dech w piersiach choreografii i kaskaderskich wyczynów zrealizowanych w większości bez użycia efektów komputerowych co przekłada się na porażającą swoją siłą wisceralność filmu. Udźwiękowienie pełne jest uderzających z mocą efektów, a muzyka, choć brakuje w niej utworu zapadającego w pamięci tak bardzo jak „Think” Kaleidy z jedynki czy koncert grupy Le Castle Vania z sequela, pełna jest doskonale oddających atmosferę i podkreślających akcję motywów muzycznych.

Pomimo zarysowanych w tekście wad John Wick 3: Parabellum to doskonały film akcji, który zapewnia widzom emocje i adrenalinę w absurdalnych wręcz dawkach. Choć nie jest to mój ulubiony film z serii (honor ten należy do części drugiej) to pomimo drobniuteńkich rozczarowań związanych głównie z warstwą fabularną niewiele brakuje mu do zagarnięcia dla siebie korony. Jeśli lubisz filmy akcji bliskie perfekcji pod względem technicznym, osadzone w intrygującym świecie i pełne doskonałych kreacji aktorskich po prostu musisz obejrzeć Johna Wicka 3. A jeszcze lepiej całą trylogię. Ja zrobię to na pewno jeszcze nie raz i jestem pewien, że za każdym razem będę pod wrażeniem, odnajdując w Johnie Wicku 3 coś, co umknęło mojej uwadze w natłoku akcji i emocji.

Ocena: 8+/10

Tytuł: John Wick 3: Parabellum

Reżyseria: Chad Stahelski

Scenariusz: Derek Kolstad, Shay Hatten, Chris Collins, Marc Abrams  

Obsada:

  • Keanu Reeves
  • Mark Dacascos
  • Asia Kate Dillon
  • Lance Reddick
  • Tobias Segal
  • Anjelica Huston
  • Saïd Taghmaoui
  • Ian McShane
  • Laurence Fishburne

Muzyka: Tyler Bates, Joel J. Richard

Zdjęcia: Dan Laustsen

Montaż: Evan Schiff

Scenografia: Kevin Kavanaugh

Kostiumy: Luca Mosca

Czas trwania: 131 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus