Guild Wars - Całkowicie (i) Ochoczo Rabować, Palić, Grać...

Autor: Paweł "Ivan" Iwanowicz Redaktor: Ivan aka Immortal

Dodane: 25-11-2006 12:10 ()


Guild Wars - Całkowicie (i) Ochoczo Rabować, Palić, Grać... (CORPG) 

Słowniczek:

MMORPG - Massively Multiplayer Online Role Playing Game

CORPG - Competitive Online Role Playing Game

PvP - Player versus Player

PvE - Player versus Environment

Lag - opóźnienie w przesyłaniu danych, przeszkadzające w grze

Alliance - zgrupowanie kilku gildii w jedną walczącą „armię"

 

            Ostatnimi czasy zapanowała moda na gry online. Co rusz producenci zasypują nas nowymi tytułami, oferującymi godziny całkiem godziwej rozrywki. Jednak w całym tym zamieszaniu wybijają się dwie gry, których fani toczą ze sobą od dłuższego czasu walkę. Mowa tu o World of Warcraft (MMORPG firmy Blizzard), oraz o Guild Wars (CORPG firmy ArenaNet). Bój ten jest tym bardziej nieuzasadniony, gdyż mamy do czynienia z dwoma różnymi gatunkami. Toteż, pierwsza część tego artykułu dotyczyć będzie różnic (a niekiedy podobieństw) pomiędzy tymi dwiema grami, natomiast dalszą część poświęcę tytułowemu Guild Wars (moja znajomość WoW'a nie jest zbyt wysoka, toteż może ktoś inny zechce napisać o nim artykuł :) ).

 

WoW vs GW, czyli o batalii słów kilka...

 

 

            Pierwszą i najważniejszą różnicą pomiędzy tymi dwiema grami, są opłaty abonamentowe. O ile za WoW musimy zapłacić około 200 zł (nieliczne sklepy oferują grę znacznie taniej), plus koszty opłat abonamentowych (około 100 zł za dwa miesiące), o tyle za GW płacimy 130 zł bez żadnych dodatkowych opłat. Jak widać, żeby cieszyć się grą w WoW'a musimy przygotować się na stosunkowo duże wydatki (dla przeciętnego gracza). Za to Guild Wars jest o wiele tańsze, chociaż nie oferuje nam tak rozbudowanego świata, jaki jest u konkurencji.

            I tu leży druga różnica. Jak już wcześniej wspomniałem, World of Warcraft jest MMORPG'iem, który oferuje nam olbrzymi, otwarty świat z wieloma możliwościami (chcecie wziąć udział w konkursie wędkarskim? Nie ma problemu. Marzycie o tym, żeby wasza postać była najsławniejszym zbrojmistrzem na serwerze? Śmiało, nic nie stoi na przeszkodzie). WoW szczyci się dużym rozbudowaniem świata i możliwości, jakie on daje graczom. Na tym polu GW niestety przegrywa. Możemy grać tylko postaciami przystosowanymi do walki - nie ma możliwości zmiany „fachu". Ale kiedyś to się może zmienić. Wraz z kolejnymi rozdziałami (o nich za chwilę) udostępniane są nam nowe klasy postaci, więc kto wie? Może kiedyś dane nam będzie zasmakować czegoś innego niż tylko życia bohatera.

            Ze względu na inną przynależność gatunkową, mamy do czynienia z różnym trybem rozgrywki. W WoW'ie bez problemu możemy spotkać innych graczy poza murami miasta co sprawia wrażenie, iż świat gry jest pełen życia. W GW z graczami możemy spotkać się tylko w tzw. „outpost'ach", po wyjściu z których każdy gracz (albo drużyna) zostaje przeniesiony na indywidualną mapę (oprócz potworów i NPCów nie spotkacie tam żywej duszy). Takie rozwiązanie jest bardzo dobre, gdyż zapobiega niemiłym sytuacjom, gdy po pokonaniu bossa wypadają nam przedmioty i nagle podbiega jakiś „spidigonzales", zabierając całą naszą zdobycz. Ponadto zmniejsza to możliwość lagów. Ale są też złe strony takiego systemu - podróżując po świecie GW odnosimy wrażenie, że jest on pusty a wszyscy lokatorzy są w salonie Peugeot.

            W Guild Wars nacisk położony został na walkę pomiędzy tytułowymi gildiami (i nie tylko). Ogólnie ta gra, to jedno wielkie PvP (spokojnie, tryb PvE także jest i to całkiem niezły) i jako takie jest naprawdę niezłe. To co u jednego jest słabością u drugiego jest siłą, toteż WoW może się pochwalić świetnym trybem PvE i ciut gorszym PvP (chociaż twórcy cały czas wprowadzają udoskonalenia).

            No i najważniejsza różnica: grafika. World of Warcraft posiada kolorową, wręcz bajkową oprawę wizualną (która potrafi naprawdę zauroczyć), chociaż obecnie nie zachwyca już tak jak podczas premiery. Pod tym względem Guild Wars wypada o niebo lepiej. Niektóre lokacje w grze zapierają dech w piersiach (co bardziej zapaleni fanatycy posiadają gigabajty screenów). Nic dziwnego, że GW zostało okrzyknięte najlepiej wyglądającą grą online roku 2005 (WoW zgarnął większość tytułów).

            Po takim porównaniu (różnic jest o wiele więcej; wymieniłem tylko te najważniejsze) pora na jakieś podsumowanie. Jak widać, jeżeli zależy nam na rozbudowanej grze, potrafiącej wciągnąć na wiele godzin (UWAGA! W tym wypadku trzeba znać umiar - to nie są żarty!), a przy tym pieniądze nie są dla nas specjalnym problemem, World of Warcraft wydaje się być najlepszą pozycją (na razie). W innym wypadku warto zwrócić uwagę na Guild Wars lub inną grę sieciową (co by się fani Lineage i innych gier nie oburzali, że ich dyskryminuję ;) ).

 

Jak to wszystko się zaczęło, czyli oblicze Wojen Gildii.

 

            Pora na drugą część artykułu. Tym razem będzie już tylko o Guild Wars, więc wszelcy przeciwnicy tej gry (tudzież inne osoby nie zainteresowane) mogą dać sobie spokój z czytaniem i porobić coś bardziej konstruktywnego (oprócz krytyki ;) ). Nie będę zanudzał Was historią, gdyż to możecie przeczytać na każdej dowolnej stronie poświęconej GW. Nie mam zamiaru także lać wody, bo od tego jest łazienka. Obiecuję za to suche fakty i ździebko humoru.

            Wspomniałem wcześniej o rozdziałach. To jest właśnie najciekawsza rzecz w GW. Obecnie mamy dostępne dwa (Prophecies oraz Factions), a trzeci (Nightfall) jest już w drodze. Każdy z nich oferuje osobny kontynent (dość pokaźnych rozmiarów) z własnymi questami, misjami, wyzwaniami i fabułą. Co ciekawsze, żeby grać w którykolwiek z nich, nie potrzeba wcale pozostałych. Możemy kupić np. Factions i nie przejmować się innymi (rozwiązanie o tyle dobre, że jeżeli gra się nam nie spodoba, to nie jesteśmy zmuszeni do kupowania innych chapter'ów). Oczywiście jeżeli zdecydujemy się na zakup kolejnych części, nasza postać nie tylko zyska możliwość podróżowania pomiędzy kontynentami, ale także będzie miała dostęp do wszelkich udoskonaleń, wprowadzanych w nowszych rozdziałach. I tu rzecz godna pochwały. Panowie z ArenaNet nie spoczęli na laurach - cały czas poprawiają swoją grę w kolejnych uaktualnieniach (które są automatyczne, więc nie musimy bawić się w ściąganie kolejnych patchy), poprawiając wykryte błędy lub dodając nowe opcje. Od czasu do czasu są przeprowadzane także tzw. „eventy" - na przykład z okazji Nowego Roku, Halloween, czy po prostu dla urozmaicenia rozgrywki. Takie imprezy trwają zazwyczaj do trzech dni (zwykle pod koniec tygodnia) i można podczas nich zdobyć wiele ciekawych przedmiotów (np. czapka Św. Mikołaja lub maska smoka). Warto także dodać, że ostatnio został udostępniony graczom specjalny sklep internetowy, w którym można kupować dodatkowe miejsca na postacie, czy też kolejne rozdziały gry (wychodzą taniej niż wersja pudełkowa).

            Przyjrzyjmy się teraz dokładniej postaciom, jakimi możemy grać. Obecnie mamy do dyspozycji osiem profesji (sześć podstawowych i dwie dostępne tylko dla posiadaczy Factions). Są to: elementalista (specjalista od magii żywiołów), mesmer (rodzaj iluzjonisty), nekromanta, mnich (zajmuje się leczeniem i ochroną), ranger (taki ludzki elf), wojownik, rytualista (przyrodni brat mnicha, tylko ma więcej wspólnego z duchami) oraz zabójca (szybki napastnik, chociaż jest to jedna z najcięższych klas - trzeba naprawdę umieć nią grać). Oczywiście na początku wybieramy tylko naszą klasę podstawową - w dalszym etapie rozgrywki dane nam będzie dobrać drugą profesję (także z tych, które wymieniłem powyżej). Trzeci rozdział ma wprowadzić dodatkowe dwie klasy. Jak widać, z każdą częścią będzie wzrastać liczba dostępnych profesji.

            Zacznijmy jednak od początku. Po zalogowaniu na nasze konto w grze (które jest dość łatwo założyć), mamy możliwość stworzenia swojej wymarzonej heroiny lub herosa. Na początku wybieramy tryb, w jakim będziemy grać (PvE lub PvP). Następnie wybieramy podstawową profesję (jest to ostateczna decyzja i w przeciwieństwie do profesji drugorzędnej, nie możemy jej zmienić w trakcie gry). W przypadku trybu PvP mamy możliwość wykorzystania gotowego szablonu postaci, lub też stworzenie jej od podstaw (taka postać jest już w pełni rozwinięta i przygotowana do rozgrywek na arenach). Następnym krokiem jest określenie płci i wyglądu naszej postaci (niestety, jak na razie dostępni są tylko ludzie). Możliwości jednak nie mamy zbyt dużo, co jest wielką wadą gry. Nie raz zdarzy nam się napotkać gracza, którego postać wygląda tak samo jak nasza. Po stworzeniu bohatera i nadaniu mu imienia pora rozpocząć grę. Podczas pierwszego razu możemy poczuć się trochę zdezorientowani, na szczęście jednak gra posiada dość prosty samouczek (który został jeszcze lepiej rozwinięty w Factions), toteż nawet początkujący gracze nie powinni mieć kłopotów.

 

Przygodę czas zacząć, czyli jak zarobiłem na swoje pierwsze, skórzane portki.

 

 

            Nasza postać może awansować maksymalnie na dwudziesty poziom. W stosunku do np. takiego WoW'a wydaje się to strasznie mało - mimo wszystko takie ograniczenie nie przeszkadza. Po uzyskaniu dwudziestego poziomu, będziemy zdobywać tzw. Skills Points, które wraz z pieniędzmi posłużą nam do wykupywania nowych umiejętności. O ile w pierwszej części GW (Prophecies) trzeba się było naprawdę namęczyć, żeby osiągnąć maksymalny poziom, o tyle w Factions nie ma już takich trudności. Nowe postacie z drugiego rozdziału są przenoszone na specjalną wyspę, gdzie w dość krótkim czasie osiągają dość wysoki poziom (podniesiono liczbę punktów doświadczenia uzyskiwanych podczas wykonywania zadań) a następnie przenoszą się na główny kontynent. Wszystko po to, aby mogli dorównać graczom, którzy przenieśli swoje postacie z pierwszej części. Takie rozwiązanie jest głównym powodem tego, że Factions nie bawi już tak jak Prophecies. Brakuje tego odczucia, że sami rozwijamy naszego bohatera. Dlatego też jeżeli ktokolwiek zdecyduje się na bliższe zaznajomienie z Guild Wars, osobiście proponowałbym część pierwszą.

            Razem z wejściem drugiego rozdziału, zmieniono nagrody za wykonywane zadania. Oprócz PDków dostajemy również złoto. Niestety jego ilość jest dość mała, toteż naszym stałym źródłem utrzymania jest nadal sprzedaż przedmiotów, które wypadły z poległych przeciwników. A tych nam na pewno nie zabraknie. Oprócz najróżniejszych stworów, przyjdzie nam się także zmierzyć z różnymi bractwami, a nawet z samym sobą (dość ciekawy pomysł). Ogólnie rzecz ujmując, mięsa armatniego zabraknąć nam nie powinno. Za zarobione w ten czy inny sposób złoto możemy kupić nową zbroję (która oprócz pieniędzy wymaga także specjalnych materiałów, które możemy wydobywać z zebranych przedmiotów), runy ją ulepszające czy też nowe części do swojej broni. Nic też nie szkodzi na przeszkodzie, aby pomalować swój ekwipunek za pomocą specjalnych barwników (które można ze sobą mieszać). Niestety po zastosowaniu takiego barwnika na np. zbroję, kolor pojawi się tylko w ściśle określonych miejscach (wszystkich amatorów czarnych rzeczy lojalnie ostrzegam, że czarny barwnik jest dość drogi, a rzadko zdarza się, aby wypadł z pokonanego przeciwnika).

 

W dwa rozdziały dookoła świata a potem herbatka.

 

 

            Jeżeli chodzi o wykonywane zadania, to mamy ich kilka rodzajów. Pierwsze są zwykłe questy, zlecane nam przez NPCów. Zadania te nie mają żadnego wpływu na fabułę - są tylko po to, abyśmy mogli zdobyć trochę doświadczenia i przedmiotów, oraz odkryć nowe tereny na mapie (możemy je wykonywać zarówno z żywymi graczami, jak i komputerowymi botami). Następnie mamy tzw. Primary Quests - ich celem jest rozwijanie fabuły. Podobne zastosowanie mają niektóre Misje (najlepiej jest je wykonywać z drużyną stworzoną z żywych graczy ze względu na złożoność zadań, jakie przed nami są stawiane). Reszta to albo Wyzwania (służą głównie chwilowej rozrywce), albo Misje nie mające jakiegokolwiek związku z wątkiem fabularnym gry. To oczywiście są możliwości związane z trybem PvE. Tryb PvP oferuje nam całkiem inną zabawę.

 

Twoja Gildia to Twoje życie - szanuj ją tak, jak szanujesz siebie albo spadaj.

 

 

            Wszystkie bitwy toczą się na Battle Isles, które są centrum wszelkich pojedynków. Na arenach mogą walczyć zarówno postacie PvP jak i PvE. Walki można prowadzić pomiędzy drużynami złożonymi z losowych graczy, gildii lub alliance'ów. Do dyspozycji mamy kilka trybów rozgrywki:

  • - annihilation (należy pokonać całą przeciwną drużynę)
  • - capture the relic (w przeciągu 10 minut obie drużyny muszą zdobyć relikwię przeciwnika i zanieść ją do swojego „duchowego bohatera")
  • - king of the hill (w momencie upłynięcia czasu, zwycięska drużyna musi kontrolować pagórek)

Jest także tryb Tournament, przeznaczony dla walczących gildii. Najlepsze z nich zajmują pozycje na liście rankingowej (Guild Ladder), zamieszczonej na oficjalnej stronie Guild Wars. Prowadzone są także mistrzostwa Guild Wars, w których udział mogą brać wszystkie gildie. Najlepsze z nich walczą ze sobą w finale o dość spore nagrody pieniężne.

 

Życie samotnika jest ciężką drogą...

 

 

            Niektórzy pewnie się zastanawiają, po co w ogóle przyłączać się do gildii? Odpowiedź jest prosta: możemy przyłączyć się do gildii stworzonej przez naszych rodaków. Dzięki temu będziemy mieli zawsze z nimi kontakt, jeżeli jakieś zadanie okaże się za trudne. Członkostwo daje nam także możliwość brania udziału w misjach elitarnych. Oprócz tego jest wiele innych korzyści. Jeżeli komuś marzy się przywództwo, nie ma najmniejszego problemu aby stworzyć własną gildię. Do tego jednak potrzeba pieniędzy. O ile samo założenie gildii i stworzenie jej peleryny (każda gildia ma swoją własną) nie jest szczególnie dużym wydatkiem, o tyle zakupienie Guild Hallu (dom gildii, w którym spotykają się wszyscy członkowie) jest sprawą NAPRAWDĘ kosztowną. Równie dobrze można żyć na „kocią łapę"...

 

And the story ends...

 

            Tak pokrótce przedstawia się historia Guild Wars. Jest jeszcze wiele rzeczy, o których nie wspomniałem w tym artykule. Najlepiej żebyście się przekonali o nich sami. Mimo wielu ograniczeń, GW jest tytułem którym warto się zainteresować. Chociaż nie oferuje nam tego co WoW , jest świetnym tytułem dla fanatyków pojedynków. Satysfakcja z poprowadzenia drużyny do zwycięstwa podczas trudnej misji lub bitwy jest naprawdę duża.

 

Moja ocena: 9/10

 

Galeria ze screenami


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...