„Cisza” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 12-04-2019 22:58 ()


W Hollywood dość często zdarza się, że w krótkim czasie powstają dwa filmy o zbliżonej tematyce. Armageddon i Dzień zagłady, Wulkan i Góra Dantego, Misja na Marsa i Czerwona Planeta, Świat w płomieniach i Olimp w ogniu, Zanim się obudzę i Slumber, Dywizjon 303. Historia prawdziwa i 303. Bitwa o Anglię. Przykłady można mnożyć. W przypadku Ciszy wystarczy zobaczyć tytuł i już się wie, która zeszłoroczna produkcja ciśnie się na usta. Oczywiście Ciche miejsce Johna Krasinskiego. Obraz Johna R. Leonettiego miał trochę pecha, bo przeleżał, zanim otrzymał dystrybutora, a później okazało się, że jest już trochę za późno, bo podobieństwo do Cichego miejsca jest za bardzo widoczne.  Okres produkcji filmów był zbliżony.

W przypadku wspomnianych obrazów zmieniają się tylko detale, ale pomysł jest identyczny. Ludzkość staje u progu zagłady z powodu pojawienia się niespotykanych kreatur, krwiożerczych istot, które wyszukują swoje ofiary po dźwięku, dopadają i pożerają żywcem. Wypuszczone z zamkniętej dotąd pieczary rozpleniły się na cały świat, siejąc popłoch i zniszczenie. Historię poznajemy z perspektywy głuchoniemej dziewczynki, która wraz z rodziną ucieka z miasta w trakcie ataku latających bestii. Szukają azylu, ale w ich poczynaniach nie sposób doszukać się logiki. W świecie, w którym cisza staje się największym sprzymierzeńcem podróżowanie samochodem czy używanie broni palnej okazuje się największą głupotą, na którą można sobie pozwolić.

Cisza jest ekranizacją powieści Tima Lebbona The Silence z 2015 r. Trudno uwierzyć, aby Krasinski nie inspirował się tym utworem. Jeśli nawet to zrobił, to trzeba przyznać, że jego ujęcie tej historii jest świeższe i pomysłowe, a dzieło Leonettiego poza kilkoma ciekawymi ujęciami nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Szkoda, bo obsada tejże produkcji jest niezgorsza niż aktorzy Cichego miejsca. W głównych rolach wystąpili Stanley Tucci (notabene szwagier Emily Blunt występującej w Cichym miejscu), Miranda Otto i znana z serialu Chilling Adventures of Sabrina Kiernan Shipka. Co więc nie zagrało?

Problemem Ciszy jest jednak jej nijakość, brak pomysłu na pokazanie walczących o przetrwanie bohaterów, namnożenie niepotrzebnych wątków, nie mówiąc już o bezbarwnym i rozczarowującym zakończeniu. Obraz  położono na etapie scenariusza, który pełen jest nielogiczności. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zachowywałby się tak, jak bohaterowie. Toporne dialogi i mało atrakcyjne zwroty akcji niewywołujące napięcia dopełniają obrazu nędzy i rozpaczy. Potencjał aktorów nie został w żadnym stopniu wykorzystany. Stanley Tucci nie ma tutaj wiele do zagrania, mimo że to na jego barkach spoczywa los rodziny. Z kolei w drugiej połowie filmu na czoło wysuwa się bzdurny wątek z sektą, która już parę dni po pojawieniu się morderczych kreatur wprowadza poprane zasady. Jeden z tych motywów ukazujących ludzi jako bestie, który ociera się o śmieszność i wykoślawia ważne społeczne zjawisko, co byśmy zrobili, by przeżyć. Cisza ma jeszcze jeden istotny mankament. Żaden z bohaterów nie wzbudza sympatii, nawet głuchoniema dziewczyna, której ułomność nie została w żaden sposób wykorzystana. Wiele do życzenia pozostawiają też efekty. Maszkary wyglądają jak wyjęte z taniego serialu, a muzyka pojawia się w momentach, w których aż prosiło się o zachowanie naturalnych odgłosów bohaterów, na przykład podczas walki, aby zobrazować, czy faktycznie poziom dźwięku nie powinien przywołać latających kreatur.   

Jak pokazało Ciche miejsce, literacki pierwowzór Lebbona ma spory potencjał, wszystko zależy jedynie od pomysłowości i interpretacji, W Ciszy zawiodły praktycznie wszystkie elementy filmowego rzemiosła. Obraz można obejrzeć wyłącznie w celu porównania z dziełem Johna Krasinskiego.

Ocena: 3/10

Tytuł: „Cisza” 

Reżyseria: John R. Leonetti

Scenariusz: Carey Van Dyke, Shane Van Dyke

Obsada:

  • Stanley Tucci
  • Kiernan Shipka
  • Miranda Otto
  • Kate Trotter
  • John Corbett
  • Kyle Breitkopf

Muzyka: tomandandy

Zdjęcia: Michael Galbraith

Montaż: Michele Conroy

Scenografia: Andrea Kristof

Kostiumy: Lea Carlson

Czas trwania: 90 minut


comments powered by Disqus