„Brom” - recenzja
Dodane: 30-03-2019 14:16 ()
Sytuacja w polskim świecie komiksu jest bardzo dynamiczna. Jak tylko jakieś wydawnictwo ogłasza zakończenie działalności, na scenie od razu pojawia się nowa oficyna. Nie wiem, jaka symbolika kryje się za nazwą wydawnictwa, które właśnie zadebiutowało na rynku, ale mnie pewnie zawsze będzie się kojarzyła z jednym z bohaterów mojego dzieciństwa – Michaelem Jordanem. On to bowiem na swojej koszulce nosił numer 23, a ta właśnie liczba jest nazwą tegoż wydawnictwa. Jeśli nowy gracz będzie sobie radził tak, jak koszykarz Chicago Bulls, to czeka nas wiele emocji. Początek meczu jest na pewno obiecujący.
Wydawnictwo 23 rozpoczęło swoją działalność od komiksu „Brom” autorstwa Unki Udyi. Tytułowy Brom to nastolatek mieszkający wspólnie z matką w dużym mieście. Tak naprawdę ma na imię Bronisław, ale w wyniku pewnego nieporozumienia, które miało miejsce na lekcji chemii, wszyscy mówią na niego Brom. Jego ojciec nie żyje, a brat jego ojca z jakiegoś powodu nie cierpi matki chłopaka. Nie odzywa się do niej i najwyraźniej ma o coś pretensje. Nie dowiadujemy się jednak ani tego, jakie są przyczyny tych nieporozumień, ani w jaki sposób zmarł ojciec Broma. Wszystko skrywa zasłona tajemnicy, która jedynie podsyca ciekawość czytelnika. Pewnego razu nastolatek dowiaduje się, że ma stryjeczną siostrę. Marysia mieszka z rodzicami w Kartuzach i Brom wyrusza tam, by spędzić z nią kilka dni. W kaszubskich lasach zaczynają się dziać rzeczy niezwykłe.
Komiks składa się z pięciu rozdziałów. Pierwszy z nich można potraktować jako odcinek pilotowy. Brom i Marysia poznają się i od razu muszą rozwiązać zagadkę potwora siejącego strach w okolicznych wioskach. Jakaś bestia (albo bestie) pożera konie, krowy i co tam jeszcze wejdzie jej w drogę. Gdy wszyscy wokół podejrzewają, że sprawcami tych ataków są wilki, matka Broma, która okazuje się miłośniczką okultyzmu i wiedzy tajemnej, przeczuwa, że za tymi zdarzeniami stoją pradawne stwory wywodzące się z mitów i legend. Po dramatycznych zdarzeniach matka chłopaka postanawia zabrać Marysię do siebie. Załatwia jej miejsce w liceum i oferuje dach nad głową. I w gruncie rzeczy dopiero tu rozpoczyna się główna opowieść. W wielkim mieście dziewczyna ma być bezpieczniejsza, ale bardzo szybko okazuje się, że tajemnicze, nadnaturalne stworzenia nie ograniczają swojej działalności do kartuskiej dziczy. Wraz z rozwojem opowieści poznajemy znajomych Broma i śledzimy kolejne przygody tej dość oryginalnej paczki. Każda z postaci jest interesująca, choć autorka nie koncentruje się w jakiś przesadny sposób na opisywaniu ich charakterów i pokazywaniu jakichś wewnętrznych dylematów i przeżyć. Poznajemy ich raczej przy okazji kolejnych przygód, a tych nie brakuje. Akcja opowieści toczy się bowiem w szybkim tempie i naprawdę sporo się tutaj dzieje.
Graficzna strona komiksu prezentuje się bardzo dobrze. Już okładka przykuwa uwagę i intryguje. W zasadzie trudno na jej podstawie stwierdzić, czego można się spodziewać po komiksie. Niepokojąca kompozycja i odrobinę psychodeliczna kolorystyka dają do myślenia. Świetnie wygląda także czcionka użyta do zapisania tytułu. Zresztą w ogóle widać, że autorka lubi bawić się takimi elementami i projektowanie drobiazgów wpływających na odbiór całości sprawia jej sporą frajdę. Wystarczy zwrócić uwagę na zapis tytułów poszczególnych rozdziałów. Każdy rozdział został zatytułowany imieniem jednego z bohaterów, a niektóre z nich stanowią bardzo ciekawe nawiązanie do ich specyfiki. Po lekturze dla wszystkich powinno być jasne, do jakiej symboliki odwołują się kompozycje tytułów rozdziałów poświęconych Marysi, Aleksowi i Misiakowi. Takie elementy świadczą o tym, że komiks jest przemyślany i zaplanowany w najdrobniejszych szczegółach.
Plansze utrzymane są natomiast w czerniach i szarościach. Unka Odya zdecydowała się na proste, chwilami nawet bardzo proste rysunki. Postacie są przedstawione w czytelny sposób, dzięki czemu łatwo śledzić rozwój wypadków i nikt się z nikim tutaj nie myli. Rysunki są dynamiczne i efektowne. Najbardziej wyróżniają się sekwencje, w których rysowniczka przedstawia i opisuje mityczne zwierzęta. Tła są z reguły tylko zasygnalizowane. Autorka zazwyczaj umieszcza na nich plamy tuszu tworzące ciekawe mozaiki. Od czasu do czasu jednak drugie plany są przedstawione znacznie bardziej szczegółowo. Wtedy warto zwrócić baczniejszą uwagę na to, co tam się kryje. Gdy Marysia podczas rozmowy telefonicznej opowiada matce Broma o tajemniczych zwierzętach zjadających kartuską trzodę, ta akurat sięga coś z półki pełnej książek poświęconych okultyzmowi, satanizmowi i tym podobnym tematom. I właśnie na tej półce obok jakiegoś dzieła Antona Szandora LaVeya stoi… „Kościsko”. Dalej stoi także „Łauma”. Przypadek? Nie sądzę. Gdzie indziej znajdziemy także wiszący na ścianie jej pokoju portret pisarza, którego nazwisko dziś jest synonimem opowieści grozy. Tak, patrzy na nas nie kto inny, jak sam Howard Phillips Lovecraft i już sama jego obecność (nawet w takiej formie), sprawia, że od razu robi się straszniej…
Atmosfera wykreowana przez Unkę Odyę przypomina mi nieco nastrój mangi „Mushishi”. Z jednej strony widzimy świat pełen tajemniczych, nadprzyrodzonych stworzeń wywodzących się z różnych mitologii, z drugiej zaś ludzie dość szybko przechodzą nad ich istnieniem do porządku dziennego. Bohaterowie „Broma” podobnie jak postacie stworzone przez Yuki Urushibarę traktują je w gruncie rzeczy jako coś oczywistego. Są one stałym elementem świata, w którym przyszło im żyć. Częściowo wytłumaczyć to można faktem, że oni również są nieco od zwykłej, szarej rzeczywistości oderwani. Brom, Marysia, Aleks, Bułka i Misiak to ekipa nastolatków innych od swoich rówieśników. Mają niezwykłe pasje, nietypowe zainteresowania i nadzwyczajne umiejętności sprawiające, że są po prostu interesującymi osobami. Jak na razie zawarliśmy z nimi jedynie bardzo pobieżną znajomość, ale miejmy nadzieję, że niebawem trafi się kolejna okazja, by złożyć im wizytę.
Pierwszy tom stanowi zapowiedź ciekawej serii adresowanej chyba głównie do młodzieży licealnej, ale mogącej z powodzeniem zainteresować także starszych czytelników. Autorka umiejętnie wplata do swojej historii istoty z legend, podań, mitów i widać, że robi to z niekłamanym entuzjazmem. Jakby dzieliła się z czytelnikiem swoimi najprawdziwszymi fascynacjami. Znajdziemy tu kelpie, wilkołaki, strzygi i inne niesamowite stwory. Wszystkie są oczywiście groźne, ale jednocześnie fascynujące. W trakcie przebywania w tym świecie dowiadujemy się, kim jest oneironauta, na czym polega likantropia i czym są kryptydy. Wszystkie te elementy zostały w interesujący sposób wplecione w żywiołową opowieść, dzięki czemu dostajemy komiks, który w udany sposób łączy bezpretensjonalną rozrywkę z pewną formą edukacji w zakresie mitów i legend. Nie pozostaje nic innego, jak tylko pogłębiać wiedzę o mitycznych stworach w oczekiwaniu na kolejny tom.
Tytuł: „Brom”
- Scenariusz i rysunki: Unka Odya
- Wydawca: Wydawnictwo 23
- Data wydania: 30.03.2019 r.
- Liczba stron: 192
- Format: 165×235
- Druk: cz.-b.
- Okładka: miękka ze skrzydełkami
- ISBN: 978-83-953767-0-2
- Cena: 49,99 zł
Dziękujemy Wydawnictwu 23 za udostępnienie komiksu do recenzji
Galeria
comments powered by Disqus