„Rozwój jest dla mnie bardzo ważny” – rozmowa z Mikołajem Spionkiem, autorem serii „WOUNDED”
Dodane: 29-03-2019 13:03 ()
Zapraszamy do lektury wywiadu z Mikołajem Spionkiem, autorem serii „WOUNDED”.
Paradoks: Jako komiksowy twórca zjawił się Pan dość niespodziewanie, bez wstępów w postaci krótkich form, z miejsca oferując pełnowymiarowy album. Jak do tego doszło, że zdecydował się Pan na realizację serii „WOUNDED”?
Mikołaj: Jakieś krótkie formy komiksowe pojawiały się w przeszłości, na szczęście to było tak dawno temu, że wszyscy już o tym zapomnieli. Jeżeli chodzi o realizację „WOUNDED”, to cała historia jest zbyt długa na internetowy wywiad, generalnie chodziło o realizację nastoletnich marzeń o byciu komiksiarzem.
Paradoks: Dlaczego akurat western? Od całkiem dawna daje się słyszeć, że ów gatunek uległ wyeksploatowaniu. Pan najwyraźniej zdaje się dostrzegać w nim jeszcze spory potencjał…
Mikołaj: Western to gatunek, który bardzo mocno kojarzy mi się z komiksem francuskim, a z racji tego, że chciałem być „francuskim komiksiarzem”, postanowiłem zacząć od westernu. Myślałem też, że w przyszłości o wiele łatwiej będzie mi rozmawiać z francuskimi wydawcami, pokazując im moje prace o tematyce dobrze im znanej. Od zawsze w głowie tworzyła mi się historia z Dzikiego Zachodu. Sam gatunek ma się dobrze, co chwilę pojawiają się nowe produkcje komiksowe westernowe, jak i kinowe.
Paradoks: Jeśli nie zdecydowałby się Pan na western to jakie inne gatunki znalazłyby się w zakresie Pańskiego potencjalnego zainteresowania?
Mikołaj: W grę wchodziłyby gatunki, które wpisują się w tzw. przeze mnie „Kulturę Wojowników”, są to historie o drugiej wojnie światowej, wikingach, kowbojach, samurajach, Rzymianach, Grekach itp. Jednym słowem historie dla prawdziwych facetów. Hobbystycznie interesuję się historią, może dlatego, że wychowałem się na starych komiksach i filmach o rycerzach i żołnierzach. Świat wtedy był inny, trochę twardszy niż dzisiaj.
Paradoks: „WOUNDED” to projekt całkowicie autorski. Czy zdarzyło się Panu współpracować z innymi scenarzystami i czy jest Pan na taką współpracę otwarty?
Mikołaj: Narysowałem kiedyś zeszyt do scenariusza kolegi Janusza Pawlaka, ale niestety nigdzie się nie ukazał. W mojej głowie tworzy się wiele scenariuszy, pomysłów, które chciałbym przelać na papier jako autorskie dzieła. Chciałbym w przyszłości pracować z innymi scenarzystami/rysownikami. Rozwój jest dla mnie bardzo ważny – myślę, że przelewanie na papier własnych pomysłów, jak i realizacja innych wizji może być bardzo twórcza.
Paradoks: Jako debiutant z całkiem już sporym stażem („WOUNDED: Skradzione lata” miał swoją premierę w maju 2017 r.) zechciałby się Pan podzielić refleksjami o realiach współczesnego rynku komiksowego i szansach na rozwój młodych twórców?
Mikołaj: Trudno „jednym zdaniem” obiektywnie opisać rynek komiksowy. W „komiksowie” wszystko jest płynne, wszystko się zmienia, przychodzą i odchodzą różne trendy, jest wielu autorów i wiele różnych komiksów. Można na ten rynek spoglądać spod różnego kąta, każdy będzie widział tu coś innego. Osobiście nie czuję tego „współczesnego rynku komiksowego”, myślę, że na tę chwilę w komiksie, jak i różnych innych branżach rozrywkowych panuje jeden wielki chaos.
Dzisiejszy komiks w wielu przypadkach, zamiast bawić i dostarczać rozrywki próbuje przemycać polityczne treści czy inne ideologiczne kwestie ważne dla młodocianych autorów. Komiks bardzo się zmienił na przestrzeni ostatnich 20-30 lat, raczej na gorsze, pod względem wizualnym i treści. Komiksy wyglądają coraz gorzej, a sama treść bywa na poziomie podwórkowym. Niedojrzali artyści tworzący pseudointelektualne, pseudoartystyczne komiksy próbują pouczać lub rozwiązywać swoje osobiste problemy z dzieciństwa poprzez komiks. Słabo widzę rozwój młodych artystów w tym specyficznym środowisku. Trzeba mieć twardy charakter i trochę szczęścia, żeby nie pogubić się w tej kulturze lenistwa, gdzie mało kto świeci przykładem.
Cały ten temat kultury komiksu i dokąd ona zmierza, jest ogromny i można wiele o tym opowiadać, na pewno każdy widzi to po swojemu. Ja staram się trzymać z dala od tego całego chaosu komiksowego, wczytując się w moje klasyki światowego komiksu :)
Paradoks: Które spośród technik plastycznych preferuję Pan w swojej pracy najbardziej? Czy zdarzało się Panu realizować przedsięwzięcia plastyczne niekomiksowe?
Mikołaj: Na tę chwilę pracuję głównie cyfrowo. W przyszłości chciałbym bardziej skupić się na rysowaniu tuszem oraz ołówkiem. Poza pracą nad komiksem wykonuję rysunki story-bordowe dla agencji reklamowych.
Paradoks: Pytanie o Pańskich mistrzów; i to zarówno w zakresie scenariusza, jak i rysunku. Z jednej z wcześniejszych odpowiedzi można mniemać, że są to autorzy głównie z obszaru oddziaływania kultury frankofońskiej.
Mikołaj: Lubię różnych autorów, z wielu zakątków świata. Jednym z moich ulubionych rysowników, jak i scenarzystów jest Hermann Huppen. Jestem pod wielkim wrażeniem jego komiksów, tego, w jaki sposób opowiada swoje historie i samej ilości pracy, jaką w to wkłada. Jego seria „WIEŻE BOIS-MAURY” jest moją ulubioną. Uwielbiam także prace Francoisa Boucqa przy „BOUNCERZE” oraz samego Alejandro Jodorowsky’ego. Z „amerykańskiej strony” jestem ogromnym fanem rysunków Franka Quitely’ego czy też Stuarta Immonena. Historie Marka Millara czy Roberta Kirkmana też trzymają mnie w napięciu. Oczywiście lista autorów komiksów, których podziwiam, jest znacznie dłuższa niż te parę nazwisk, te jednak w sposób szczególny zwróciły moją uwagę.
Paradoks: Jak wygląda stan prac nad kontynuacją losów bohaterów serii „WOUNDED”? Czy wiadomo już wstępnie, kiedy można spodziewać się jego publikacji?
Mikołaj: Data jest, terminy są ustalone, a ja w pocie czoła staram się je dotrzymać. Album praktycznie jest już narysowany, zostały tylko małe poprawki w rysunku, później tekst i kolor. Mam wielką nadzieję, że wyrobię się na czas, bo oprócz komiksu mam cały Boży świat na głowie i nie zawsze jest łatwo to wszystko udźwignąć.
Paradoks: Dziękujemy bardzo za rozmowę.
Galeria
comments powered by Disqus