„Władcy przygód. Stąd do Oblivio” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 23-03-2019 22:26 ()


W zalewie komedii romantycznych do przesady serwowanych przez rodzimych dystrybutorów można odnieść wrażenie, że polskiej kinematografii nie stać na choćby przyzwoity film przygodowy. Pojedyncze próby wskrzeszenia tego gatunku na naszym poletku kończyły się fiaskiem albo brakiem odzewu publiczności. Wiadomo, że z amerykańskimi produkcjami nie sposób konkurować, ale w przypadku projektu sygnowanego nazwiskiem podjęty trud się opłacił.

Trochę w cieniu głośniejszych tytułów odbyła się premiera obrazu Władcy przygód. Stąd do Oblivio. Familijnej, przygodowej produkcji z elementami science fiction, która garściami czerpie z najlepszych dokonań Kina Nowej Przygody. Oczywiście projekt zrealizowany jak na polskie warunki odznacza się przyzwoitą oprawą audiowizualną, a co najważniejsze, kreacjami, które przykuwają uwagę, a jednocześnie nie są przerysowaną do granic możliwości parodią.

A wszystko zaczęło się od uprowadzenia dziecka w wózku. Niedokładnie porwania, aczkolwiek niedoszły kidnaper, młodociany naukowiec Franek, szybko zaprzyjaźnia się z Izką, przebojową dziewczyną pragnącą przeżyć przygodę. Tą z pewnością jest dziewiczy lot machiną zbudowaną przez chłopca. Finał tej eskapady jest nieco bolesny, a przy okazji kieruje kroki nastolatków do starej rudery, w której dzieciaki odnajdują tajemniczy gramofon. Dalej czekają już tylko na nich same kłopoty. Niczym królik z kapelusza wyskakuje Elvis z innego wymiaru, czyli  a tuż za nim dwójka przerażających łowców głów. Rozpoczyna się ucieczka i wyścig z czasem, bo odrażające kreatury nie spoczną, dopóki nie  zbiega, a ten zasmakowawszy w ziemskiej wolności, nie jest skory do powrotu do domu. A nawet jeśliby chciał, to urządzenie, które mu w tym pomoże, jest zamknięte pod kluczem i ściśle strzeżone. Mission Impossible? Nie dla młodych, pomysłowych i pełnych werwy naukowców.

Dzieło Tomasza Szafrańskiego zostało skrojone pod młodego widza i zawiera wszystkie najważniejsze elementy kina przygodowego. Widać inspiracje klasycznymi obrazami przygodowymi, by wymienić tylko E.T., Indianę Jonesa, Powrót do przyszłości oraz Goonies. Akcja jest dynamiczna i zwarta, nie ma tu miejsca na dłużyzny, a co najważniejsze jest poprowadzona lekko, bez zbędnego nadęcia czy patosu. Każdy element jest wyważony, począwszy od humorystycznych wstawek, po sekwencje konfrontacyjne oraz tajemnice. Zawiązanie akcji może trochę pozostawiać do życzenia, ale jak już wszystko wskoczy na właściwe tory, to emocje towarzyszą do ostatniej sceny. Dość powiedzieć, że Szafrański pozwala sobie na odważne zwroty akcji, a twisty –  a co najmniej dwa – są zaskakujące i ożywcze dla przygodowo-fantastycznego anturażu. Autor z niewielkiego budżetu robi atut filmu, z głową wykorzystując lokacje i rekwizyty, które z powodzeniem budują nastrój ekscentryczności czy grozy. Trup może nie ściele się gęsto, ale jakiś kościotrup czasem może wywołać ciarki.  

Najważniejszym atutem Władców przygód są jednak kreacje. Młodzi aktorzy Szymon Radzimierski i Weronika Kaczmarczyk (błyskotliwy debiut) grają bez kompleksów, a wariackie wyczyny Izki i Franka, zwłaszcza w akcji przypominającej najlepsze dokonania Ethana Hunta, żywo przyciągają uwagę. Niezgorzej od utalentowanych nastolatków wypada Kamila Bujalska w roli wiecznie gadającej przez telefon starszej siostry, a także przebojowy Eddie z innego świata, czyli Maciej Makowski. Warto też odnotować, że w końcu polska produkcja familijna może poszczycić się nowoczesną, amerykańską ścieżką dźwiękową. Szczęśliwie tubalne dźwięki rodem z PRL-u odstawiono na dobre do lamusa.

Kino familijno-przygodowe to niezła odtrutka dla kręconych na jedno kopyto, obrzydliwie mdłych komedii romantycznych. Szkoda, że tak późno sięgamy pod gatunek, który już dawno powinien zadomowić się w rodzimej kinematografii. Władcy przygód. Stąd do Oblivio wprawdzie mają niepraktyczny tytuł, korzystają garściami ze sławniejszych produkcji, nie mają też dopieszczonych efektów specjalnych, ale to tylko niewielkie mankamenty tej udanej i angażującej widza opowieści. Tomaszowi Szafrańskiemu udało się nakręcić film w amerykańskim stylu według sprawdzonych wzorców. I miejmy nadzieję, że przetrze on szlaki podobnym produkcjom, bo jak widać, jest potencjał na takie kino, które stałoby się konkurencją dla ogłupiającej komediowej papki.  

Ocena: 6/10

Tytuł: „Władcy przygód. Stąd do Oblivio”

Reżyseria: Tomasz Szafrański

Scenariusz:  Tomasz Szafrański

Obsada:

  • Weronika Kaczmarczyk
  • Szymon Radzimierski
  • Kamila Bujalska
  • Alicja Dąbrowska
  • Maciej Makowski
  • Mikołaj Grabowski
  • Łukasz Matecki
  • Piotr Janusz

Muzyka: Fred Emory Smith

Zdjęcia: Michał Grabowski

Montaż: Adam Kwiatek

Scenografia: Andrzej Kowalczyk

Kostiumy: Zuzanna Markiewicz

Czas trwania: 101 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus