Jacek Piekara „Płomień i krzyż” tom 3 - recenzja
Dodane: 19-03-2019 14:59 ()
W ostatnim czasie Jacek Piekara zdecydowanie złapał dobry wiatr twórczy i serwował nam książkę za książką, w międzyczasie zapełniając wolne wieczory poprawionymi wznowieniami. Sporo tego się nagromadziło, ale tym, co na pewno uszczęśliwi jego fanów, zdecydowanie jest powrót do świata, w którym Chrystus zszedł z krzyża i wykończył swoich wrogów. Dokładnie Inwizytorium powraca w trzecim tomie powieści „Płomień i krzyż”.
Oczywiście głównym bohaterem tej historii jest perski mag Narses, który został poddany resocjalizacji i jako Arnold Lowefell pełni bogobojną służbę jako inkwizytor. U jego boku pojawiają się po raz kolejny silne kobiety oraz nie mniej ważni mężczyźni. Hildegarda Reizend doda swoją znajomość świata, która będzie nieoceniona podczas wyzwania postawionego przed Lowefellem – podróżą na Ruś. Jego wysiłki wspomoże inkwizytor Wewnętrznego Kręgu, specjalista do spraw magii, którego nazwiska nie zdradzę, ale gwarantuję, że wywoła ono skrajne emocje. No i pojawi się ten, który dał początek całej serii – Mordimer Madderdin. Choć jego udział w fabule jest raczej epizodyczny, to na pewno wiele osób z rozrzewnieniem wspomni przy tej okazji jego przygody.
Zadanie stojące przed całą kompanią wydaje się niezbyt skomplikowane, ponieważ mają oni znaleźć naocznego świadka Ukrzyżowania i Zstąpienia Chrystusa. Problem w tym, czy świadek będzie skory do współpracy. No i sama podróż nie zapowiada się ani wygodnie, ani szybko. I trochę czuć to w samej powieści. Momentami dłuży się ona i czytelnik ma chęć przerzucić kilka stron, żeby w końcu pojawiła się jakaś akcja. Z innej strony eksploracja świata jest cenna z perspektywy rozbudowania uniwersum. Aż szkoda, że nikt nie zaserwował graficznego ujęcia podróży inkwizytorów w postaci nawet schematycznej mapy. Inne ilustracje wewnątrz książki są całkiem ładne i dobrze wizualizują sceny, które opisuje tekst.
Fabuła jest dość zaskakująca, bo zwieńczeniem książki wcale nie jest zakończenie podróży i rozwiązanie „zadania”, a pchnięcie do przodu zupełnie innej intrygi. Zdecydowanie mocnym punktem tej części powieści jest pogłębienie postaci Narsesa-Lowefella. Jednak szczegółów musicie szukać wewnątrz tomu.
„Płomień i krzyż” od początku cieszy się bardzo ładną oprawą wizualną. Nie inaczej jest i tym razem. Fabryka Słów dobrze wie, jak promować swoich głównych autorów i konsekwentnie to robi, oddając w ręce czytelników dobrze skrojone książki.
Redakcja wykonała swoją pracę na wysokim poziomie. Fakt, że pochłonięty lekturą niespecjalnie przykładałem się do szukania czegoś na siłę, ale tak czy inaczej, żadnych chochlików nie znalazłem. Cieszy fakt, że styl Jacka Piekary pozostaje na podobnym poziomie i niezmiennie od lat daje rozrywkę jego fanom.
Książkę polecam każdemu, kto zakochał się w tym brudnym, ciężkim świecie jeszcze w czasach Madderdina. Oczywiście jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy z zadowoleniem zgłębiali tę historię od pierwszego tomu. Za żadne skarby nie można jedna zaczynać przygody ze „Światem inkwizytorów” od tej części. Jest zbyt wiele wątków, które zostały zapoczątkowane wcześniej. Tak czy inaczej, jest to dobra książka, która może Wam zabrać co najmniej kilka wieczorów.
Tytuł: „Płomień i krzyż” tom 3
- Autor: Jacek Piekara
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- Data wydania: 13.02.2019 r.
- ISBN: 978-83-7964-393-6
- Wymiary: 125 x 205
- Liczba stron: 450
- Oprawa: twarda
- Cena: 49,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus