„Alita: Battle Angel” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 21-02-2019 23:00 ()


James Cameron od lat pielęgnował swoje najukochańsze dziecko i pragnął przenieść na duży ekran bestsellerową mangę autorstwa Yukito Kishiro. Jednak pochłonięty pracą nad kolejnymi odsłonami Avatara namaścił Roberta Rodrigueza na twórcę kinowych przygód Ality. Po latach oczekiwań i przekładanych premier w końcu postapokaliptyczna wizja pesymistycznego świata, w którym człowiek jest tylko zbiorem części zamiennych dla udoskonalonego, podlegającego szerokiej cyborgizacji społeczeństwa ujrzała światło dzienne. Warto było czekać.

Rodriguez za kamerą a Cameron jako producent i scenarzysta stworzyli fantastyczny świat, który nie ustępuje niczym w największych dokonaniach gatunku science-fiction. Miasto złomu i wiszący nad nim Zalem – eden dla wybranych – to jedna z najbardziej posępnych wizji we współczesnym kinie. Gdzie na górze ludzie bawią się w bogów, na dole społeczne odpadki walczą o przetrwanie. Jednym z nich jest doktor Dyson Ido, który na wysypisku znajduje praktycznie zniszczonego cyborga. Postanawia go naprawić, dać mechaniczne ciało, na nowo tchnąć życie w maszynę. Tak rodzi się Alita, niepozorna dziewczyna, która ma sporą dziurę w pamięci i nie wie, kim była. Przed nią mozolny proces powrotu na łono społeczeństwa i odkrywanie na nowo gorzkiego uroku życia w mieście - dla niej wspaniałego, dla doktora będącego nieustającą walką. Dziewczyna odnajduje pasję w brutalnym sporcie, jednej z nielicznych rozrywek degeneratów zmieniających swoje ciała w maszyny bojowe. Zakochuje się również w miejscowym złodziejaszku, który szybko ją oczarowuje i wprowadza do świata wielkiego Motorballu. Odtąd Alita ma jasny cel, który powoli realizuje, a jej kolejnym przystankiem ma być miejsce, do którego trafia się nieprzypadkowo.

Nie da się ukryć, że produkcja Camerona to dzieło w przeważającej mierze wykreowane w komputerowych trzewiach. Widok głównej bohaterki, której mimiki udzieliła utalentowana Rosa Salazar, to przykład kina, które jest pieśnią przyszłości. Cameron po raz kolejny pokazuje, że jest pionierem w tej dziedzinie i nawet jeśli nie zawsze w parze z olśniewającą warstwą wizualną idzie scenariusz, to można mieć pewność, że będzie na czym oko zawiesić. A projekty postaci, przerośniętych cyborgów, mechanicznych potworów czy zawodników Motorballu robią piorunujące wrażenie. Nie mniej jak sama Alita, która zwinnie niczym pantera porusza się między zwalistymi przeciwnikami. Jej bitewny balet ogląda się z wielką przyjemnością. W obrazie są sceny, jak ta w barze z łowcami głów, które zostały rozpisane po mistrzowsku. Gdyby cały film trzymał podobny poziom, Alita: Battle Angel byłaby bliska perfekcji.

Twórcy dokonali kilku zmian względem materiału źródłowego, ale trzeba przyznać, że główna oś fabuły, a także wiele jej elementów zostało przeniesionych wiernie na duży ekran. Położono większy nacisk na wątek związany z Ido i jego rodziną oraz na relację łączącą Alitę z Hugo, by dopasować się do młodzieżowego odbiorcy. Trochę zaś szkoda niewykorzystanego potencjału aktorów pokroju Jennifer Connelly czy Mahershala Ali, którzy mają do odegrania istotną rolę, lecz od takich wirtuozów ekranu wymagałoby się znacznie więcej. Cameron i spółka sprytnie wrzucili też cameo kilku etatowych współpracowników, pojawia się Michelle Rodriguez, a także Edward Norton i Jai Courtney. Dwaj ostatni – jeśli powstanie kontynuacja – odegrają w niej czołowe role. Jeśli ktoś obawiał się, że generowana komputerowo bohaterka nie będzie pasowała do tej wizji, może śmiało porzucić wątpliwości i ruszyć na seans. Ekranowa Alita jest udaną inkarnacją mangowej bohaterki, a Rosa Salazar nadała jej wyrazistego, uroczo naiwnego, acz silnego charakteru. Dokładnie takiego, jaki wymyślił Yukito Kishiro w mandze.

Mimo fabularnych uproszczeń i przewidywalnego biegu wydarzeń Alita: Battle Angel to oszałamiające widowisko zabierające widza w odległą przyszłość. Wizualnie dopracowane dzieło, które powinno przypaść do gustu miłośnikom science fiction. Warto dać szansę dziecku Jamesa Camerona i Roberta Rodrigueza. Dobra rozrywka murowana. 

Ocena: 7/10

Tytuł: „Alita: Battle Angel”

Reżyseria: Robert Rodriguez

Scenariusz: James Cameron, Laeta Kalogridis

Na podstawie mangi Yukito Kishiro

Obsada:

  • Rosa Salazar
  • Christoph Waltz
  • Jennifer Connelly
  • Mahershala Ali
  • Ed Skrein
  • Jackie Earle Haley
  • Keean Johnson
  • Jorge Lendeborg Jr.
  • Lana Condor
  • Jeff Fahey

Muzyka: Junkie XL

Zdjęcia: Bill Pope

Montaż: Stephen E. Rivkin, Ian Silverstein

Scenografia: David Hack

Kostiumy: Nina Proctor

Czas trwania: 122 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus