„Arktyka” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 08-02-2019 22:18 ()


Samotny mężczyzna z determinacją i uporem kopie skostniałą z zimna ziemię. Odgarnia hałdy śniegu, dobija się do kamienistego podłoża, po czym powtarza ten proces. To żmudna praca zmierzająca donikąd. Jednak dla przebywającego na mroźnym odludziu człowieka to namiastka nadziei i wiary, że ktoś zauważy jego tytaniczną pracę. A nie jest to nic innego niż wyryty na powierzchni krótki napis mający przynieść ratunek: S.O.S.

Później widzimy bohatera o strapionej twarzy Madsa Mikkelsena, który niczym mantrę powtarza pewne czynności, które nie pozwalają mu zwariować w tej lodowej pustelni, a jednocześnie utrzymują go przy życiu. Jako rozbitek na nieprzyjaznej ziemi ma niewielkie szanse na przetrwanie. Przewrotny los uśmiecha się do niego, by za moment pewny ratunek obrócić w kolejne wyzwanie.  Teraz musi on nie tylko martwić się o siebie, ale również o niespodziewaną towarzyszkę niedoli. Jeśli chce uratować jej życie, a przy okazji wydostać się z lodowej matni musi podjąć próbę dotarcia do najbliższej stacji polarnej. Kilka dni wędrówki zapowiada się najdłuższymi i najbardziej  wyczerpującymi. To powolny marsz ku przetrwaniu, który łatwo może przerodzić się w śmiertelną wyprawę do piekła naznaczoną bólem i myślami spychającymi człowieka na granice psychicznej wytrzymałości.

Dzieło Joego Penny charakteryzuje przytłaczająca atmosfera bezradności i nierównej walki człowieka z naturą. Ta dzika i nieprzejednana mroźna kraina pożera śmiałków pragnących zmierzyć się z majestatem jednego z najgroźniejszych miejsc na Ziemi. Aura to nie jedyne zmartwienie. Nawet gdy na drodze pojawia się kolejna przeszkoda, którą ciężko pokonać człowiekowi, ten siłą woli i swoich mięśni próbuje stawić czoła wszelkim przeciwnościom. Humanitarny obowiązek uratowania ludzkiego życia daje mocnego motywacyjnego kopa, a także jest nadzieją dla niego,  że w razie niepowodzenia żadne z nich nie umrze w samotności. Bo cóż mogłoby być gorszego niż śmierć z dala nie tyle od cywilizacji, ile bez możliwości pożegnania się z drugim człowiekiem.

Arktyka to kino minimalistyczne, przemyślane, a jednocześnie niepozbawione silnych emocji. Napięcie towarzyszy widzowi w każdej scenie, która przybliża lub oddala bohaterów od upragnionego celu. To nie jest typowy survival, to próba pokazania dobrej strony człowieczeństwa, gdy w przeludnionym świecie brakuje empatii, a panoszy się egoizm, tak w nieprzejednanej głuszy w drugiej osobie znajduje się wsparcie, ale też motywację do działania. Porzucając strach, zaciskając zęby, człowiek bierze na siebie ogromną odpowiedzialność, nie pozostaje obojętny.   

Film Penny równie dobrze mógłby obyć się bez zdawkowych dialogów. Najważniejszy aspekt obrazu, swoisty przeciwnik – zdradziecka, mordercza i nieprzyjazna natura pokazuje tu więcej niż jedno oblicze. Z jednej strony można okiełznać jej dzikość i dobrodziejstwo, zdobywając pożywienie tak ważne do przeżycia, z drugiej można natknąć się na trudności, które szybciej przerwą katusze egzystencjalnej mordęgi sumienia trapionego humanitarnymi wyrzutami. Penna kunsztownie opowiada wyciszonymi, nastrojowymi kadrami przerywając tę piękną, nieskazitelną monotonię bieli ujęciami twarzy skandynawskiego wikinga. Mikkelsen mimiką, gestami, ale też prostymi ludzkimi odruchami potrafi sprzedać więcej emocji niż niejeden aktor zmuszony do wygłupów przed kamerą. A przy tym jest autentyczny, a jego zmagania z materią wszechpotężnej natury realistyczne.

Arktyka to kino nastrojowe i refleksyjne, zmuszające nas do przemyśleń na temat natury ludzkiej, jej wrażliwości, ale też otaczającego nas bezkresnego piękna dziewiczej przyrody. Te dwa elementy nie zawsze ze sobą współgrają, wówczas mamy do czynienia z walką o przetrwanie, której finał nigdy nie jest oczywisty.

Ocena: 7,5/10

Tytuł: „Arktyka”

Reżyseria: Joe Penna

Scenariusz: Joe Penna, Ryan Morrison

Obsada:

  • Mads Mikkelsen
  • Maria Thelma Smáradóttir

Muzyka: Joseph Trapanese

Zdjęcia: Tómas Örn Tómasson

Montaż: Ryan Morrison

Kostiumy: Margrét Einarsdóttir

Czas trwania: 97 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus