Sergiej Niedorub „Czerwony Wariant” - recenzja druga
Dodane: 05-02-2019 11:32 ()
„Czerwony wariant” Siergieja Niedoruba to książka zdecydowanie odmienna od tego, do czego przyzwyczaiło nas Uniwersum Metro. I jako druga pozycja w nowej koncepcji - 2035 (po „Piterze 2” Sz. Wroczka), stara się eksplorować tematy społeczno-politycznej organizacji struktur ocalałych w mocno odmienny sposób, niż poprzednie książki.
Niedorub serwuje nam przede wszystkim powieść dużo bardziej stonowaną, o mniejszym natężeniu akcji. Jak sam zaznacza w Posłowiu, jego zamierzeniem było skupienie się na zupełnie innych elementach, wykreowanie świeżego obrazu Metra po katastrofie. I w tym kontekście, ma też sens zaliczanie go do nowego konceptu UM.
To już nie jest bezładna, rozczłonkowana na mniej lub bardziej zorganizowane frakcje i grupki zbieranina, w której każdy odłam chce przysłowiową kołdrę przeciągnąć bardziej na swoją stronę. To zobrazowanie wielokulturowego i nadal mocno zróżnicowanego społeczeństwa, jednak wtłoczonego w konkretne, dość mocno zarysowane ramy strukturowe.
Społeczność kijowskiego metra jest skupiona w dużej mierze wokół jednego przywództwa, a to przywództwo zdolne jest zapewnić jako takie, strukturalne funkcjonowanie zrębów państwowości. Jest - stosunkowo niezależna, jednak powiązana ekonomicznie - instytucja finansowa, jest jasno rozdzielony zakres obowiązków dla poszczególnych jednostek, jest starannie wyznaczony zakres zadań, wpływów i przywilejów wynikających z zaangażowania w starania o utrzymanie społeczno-politycznych i gospodarczych struktur całego quasi-państwa w metrze. Słowem, Niedorub skupia się - bardziej niż na akcji - na wykreowaniu scenariusza odbudowy ludzkiej społeczności w duchu trochę zbliżonym do demokracji, jednak mocno pachnącej modelem socjalistycznym. To trochę wizja demokracji w wersji rosyjskiej, z silnym, czołowym przywódcą, starannie skonstruowanym aparatem nadzoru i kontroli oraz polityką „twardej ręki”, gdzie nie ma miejsca na nadmierną samodzielność światopoglądową, mogącą zagrażać kruchej konstrukcji starannie i z mozołem zaaranżowanych struktur.
Samej akcji jest tu niewiele. Całość fabuły koncentruje się bardziej na stworzeniu okazji podróży przez kolejne stacje metra, w celu ich prezentacji czytelnikowi. Owszem, interesującym wątkiem jest tytułowy „czerwony wariant”, jednak to element, który okazuje się zupełnie niewykorzystany w dalszej części powieści.
Całość jest mocno stonowana, z ograniczoną dynamiką i bez przesadnego tempa wydarzeń. Postacie nakreślono starannie, choć nie są one zbyt oryginalne i z podobnymi modelami osobowymi spotykaliśmy się w UM już wcześniej. Szukając porównań do innych książek z uniwersum, przychodzą mi na myśl głównie „Ciemne tunele” S. Antonowa. Może jeszcze w bardziej jaskrawy sposób eksplorujący temat rozwoju myśli polityczno-społecznej w obrębie Metra, jednak nieskupione tak mocno na aspekcie gospodarczo-ekonomicznym.
Reasumując - „Czerwony wariant” to bardziej eksperyment dobrze uzupełniający pierwotny pomysł samego Glukhowsky'ego o starannie zaprojektowane tło społeczno-ekonomiczne postapokaliptycznego świata. Choć w warstwie fabularnej nie do końca potrafi wyeksploatować interesujące pomysły, jakimi autor wabi nas na starcie.
Tytuł: „Czerwony Wariant”
- Cykl: Metro 2035
- Autor: Sergiej Niedorub
- Przekład: Paweł Podmiotko
- Wydawca: Insignis
- Data wydania: 17.10.2018 r.
- Oprawa: miękka
- Stron: 352
- Format: 140x210 mm
- ISBN: 978-83-66071-14-8
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Insignis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus