„Odyseja Lanfeusta” tom 1 - recenzja
Dodane: 04-02-2019 23:02 ()
Wieśniak z Glininu – jak o Lanfeuście zwykł mawiać potężny Thanos (niestety nie ten z Marvela) – powraca w rodzinne strony, aby stawić czoła nowemu zagrożeniu. Wydaje się, że po jego starciu z wymienionym wyżej złoczyńcą, powstrzymaniu knowań Fatacelsjuszy i zmierzeniu się z nieoczekiwanym rodzicielstwem (jak pamiętamy, bohater dorobił się syna, który jest prawie w jego wieku!), przystojny kowal, a zarazem łamacz niewieścich serc powrócił do Eckmul. A że dla wszystkich mieszkańców Troy czas biegł normalnie, niektórzy nie mogą uwierzyć, że osławiony bohater, który dysponował nieskończoną mocą Magohamotha, wciąż wygląda na smarkatego młodzieńca. Gdy niegdysiejszemu wybrańcowi grozi pozostaniem w murach akademii celem ukończenia nauki, w zamku Or Azur rozgrywają się niestworzone rzeczy. Tam też z misją podążył czcigodny mędrzec Nikoled – ojciec C’ian i C’ixi, aby osobiście przekonać się, z jaką złowieszczą siłą znów będzie się musiało zmierzyć Troy.
Pierwszy zbiorczy album Odysei Lanfeusta można podzielić niejako na dwie historie dość mocno ze sobą związane. Po powrocie z gwiazd dzielnego kowala spotyka nowy stan rzeczy. Zastępujący Nikoleda czcigodny Kinoll knuje za plecami swojego przełożonego, a jednocześnie pragnie uziemić dawnego obrońcę Eckmul, by ten nie mógł ruszyć z pomocą mieszkańcom Or Azur. Niestabilność magicznej aury i zagadka zamku, w którym baronową jest dawna miłość Lanfeusta – C’ian – nie stanowią głównego zmartwienia bohaterów. Pierwsze dwa epizody zbioru Arleson rzuca na „rozgrzewkę”, aby odnaleźć się w nowych realiach Troy, gdzie Trolle nadal są nielubiane, bez wyjątku dla Hebiusa ochoczo sprzedającego razy swoim wrogom, gdzie mędrcy są zgrają idealistów ślepo podążających za fałszywym liderem na rzeź, a pokusa władzy absolutnej sprowadza na magiczną krainę największe z dotychczasowych zagrożeń.
Po tym urokliwym wstępie otrzymujemy właściwą intrygę wraz z pojawieniem się diabolicznej Wiecznej Lilit. Lanfeust pada ofiarą spisku i musi salwować się ucieczką. Jedyna osoba mogąca zaświadczyć o jego niewinności zniknęła jakby rozpłynęła się w powietrzu, a najpotężniejsza istota w Troy znów musi połączyć swe moce z bohaterskim kowalem, by przyszłość tej krainy nie została złożona na ręce demonicy z innego wymiaru. Druga część albumu jest bardziej dynamiczna, bohaterowie co rusz wpadają w kolejne tarapaty, a Lanfeust dorabia się nawet nie jednej, a czterech żon, które nie odstępują go na krok. Mając jeszcze w obwodzie córkę C’ian – wypisz wymaluj charakterek odziedziczyła po C’ixi -bohaterowi towarzyszy istny babiniec.
Christophe Arleston wzorem swojej pierwszej przygody w świecie Troy zdaje się na typowe zasady, którymi rządzą się opowieści spod znaku magii i miecza. Czytelnik szybko odnajduje się w nowych realiach tego bogatego świata, towarzysząc bohaterom w nieustających i niebezpiecznych przygodach. Można po cichu rzec, że autor powiela niektóre dotychczasowe pomysły, ale stara się je odświeżyć, zwiększyć skalę zagrożenia, a jednocześnie kobiecym charakterom nadać istotniejszą rolę. Wraca do korzeni, stara się zatrzeć trochę niesmak po nieudanych kosmicznych wojażach bohaterów. Odyseja Lanfeusta mieni się jako sprawnie skrojone fantasy, w którym nie brakuje dobrej i zaskakującej bitki, dialogów skrzących się humorem oraz obowiązkowych szarż z udziałem Hebiusa, który jak zawsze kradnie serce czytelnika. Większą rolę niż do tej pory odgrywa akademia mędrców. Aby nie było zbyt różowo, nie sposób nie zauważyć, że Arleston lubi się powtarzać, ale to taki już urok jego twórczości. Miłośnikom lekkiego fantasy utrzymanego w przygodowo-humorystycznym tonie, z estetycznymi rysunkami (choć ilustracje Didiera Tarquina uległy niewielkiemu uproszczeniu) lektura niniejszego albumu powinna sprawić sporo frajdy. Niczym nieograniczona wyobraźnia autorów ponownie ożywa w fantastycznych grafikach Tarquina podkreślonych żywą kolorystykę.
Po Odyseję Lanfeusta można również sięgnąć bez znajomości poprzednich tomów, bo nawiązania są delikatne, a nowe przygody i zagrożenia na razie oderwane od wcześniejszych perypetii dzielnego kowala z Glininu.
Tytuł: Odyseja Lanfeusta tom 1
- Scenariusz: Christophe Arleston
- Rysunki: Didier Tarquin
- Przekład: Maria Mosiewicz
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 23.01.2019 r.
- Oprawa: twarda
- Objętość: 248 stron
- Druk: kolor
- Papier: kreda
- Format: 216x285
- ISBN: 978-83-281-3564-2
- Cena: 119,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus