„Maria, królowa Szkotów” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 27-01-2019 23:52 ()


Kino historyczne, aby wzbudzać emocje, musi poza wyrazistymi, zapadającymi w pamięć kreacjami mieć nośną historię, która nie znuży widza przeciągającymi się niuansami zdobycia i utrzymania władzy. Wydawało się, że idealnym materiałem na film jest historia rywalizacji Marii Stuart z Elżbietą I Tudor. I całkiem możliwe, że w rękach sprawnego reżysera aktorski pojedynek między Saoirse Ronan a Margot Robbie nabrałby rumieńców. Jednakże w filmie debiutantki nie sposób dostrzec potencjału tej dramatycznej opowieści.

Po śmierci męża Maria wraca do rodzinnej Szkocji, gdzie przejmuje władzę od swojego przyrodniego brata, a jednocześnie marzy jej się połączenie z Anglią i przejęcie tronu swej kuzynki, Elżbiety. Z uwagi na to, że Królowa Dziewica nie ma dziedzica i nic nie wskazuje, by ta sytuacja miała ulec zmianie, Maria wysuwa pretensje do korony angielskiej, ale czyni to w sposób subtelny, z poszanowaniem konwenansów, a jednocześnie docenieniem wagi swojej siostrzanej monarchini. Elżbieta jest nawet skłonna uznać jej roszczenie, ale dopiero po zaaranżowanym ślubie z protestanckim księciem Nothumberland. Maria odrzuca jednak jego awanse i wychodzi za mąż za lorda Darnley. Wzbudza to jednak niezadowolenie protestanckiej części społeczeństwa, jak również jej przyrodniego brata, którego armię Maria z łatwością pobiła. Młoda królowa niechętnie dzieliła się władzą, a swojego męża nigdy nie traktowała z należytym respektem. Była silną osobowością i dokonywała ryzykownych wyborów na przekór swoim doradcom. Niejednokrotnie balansowała na granicy, co w końcu doprowadziło do jej zguby.

W filmie Josie Rourke została zaburzona dynamika wydarzeń. Oglądamy korespondencyjny pojedynek między Marią Stuart a jej kuzynka, Elżbietą. Roszczenia królowej Szkotów względem angielskiego tronu stają się główną osią opowieści mającej przedstawić dwie niezłomne władczynie, które chciały rządzić samodzielnie. O ile jednak na pierwszym planie mamy zmagania Saoirse Ronan z materią zjednoczenia Szkotów podzielonych i skłóconych, o tyle tarcia na dworze angielskim ograniczają się do odrzucania pretensji młodej i buńczucznej Marii poprzez niewiele wnoszące mędrkowanie nadwornych doradców. W gruncie rzeczy talent Margot Robbie został w tak skonstruowanej fabule stłamszony. Spotkanie obu monarchiń zostało pokazane za późno, by zatrzeć to negatywne wrażenie. Rourke w przeważającej mierze skupia się na intrygach na dworze Marii, jej życiu uczuciowym pokazanym dość skrótowo, w mało emocjonujący sposób i tragediach, których doznała z rąk mężczyzn z jej najbliższego otoczenia.

Maria, królowa Szkotów relacjonuje burzliwy skrawek z brytyjskiej historii rywalizacji o władzę, ale czyni to w najmniej atrakcyjny sposób. Wyłącznie dzięki wszechstronności utalentowanej Saoirse Ronan i nielicznym mocnym akcentom ze strony Margot Robbie film nie wpada w tryby nudnej i nadętej lekcji historii. W tym męskim i brutalnym świecie mężczyźni wiją się nieporadnie wokół władczyń, nie mając za grosz charyzmy. Szkoda, że twórcom  nie udało się żadnej męskiej roli nadać poważniejszego wymiaru, a pojedyncze wstawki z przywódcą reformacji w Szkocji należałoby przemilczeć.  Obraz Josie Rourke warto obejrzeć głównie dla jak zwykle zjawiskowej Saoirse Ronan. Niestety po seansie pozostaje uczucie niedosytu, a wydawało się, że ta historia powinna obronić się sama.

Ocena: 5/10

Tytuł: „Maria, królowa Szkotów”

Reżyseria: Josie Rourke

Scenariusz:  Beau Willimon

Obsada:

  • Saoirse Ronan
  • Margot Robbie
  • John Ramm
  • Simon Russell Beale
  • Guy Pearce
  • Joe Alwyn
  • Gemma Chan
  • Grace Molony
  • Georgia Burnell
  • Martin Compston
  • James McArdle

Muzyka: Max Richter

Zdjęcia: John Mathieson

Montaż: Chris Dickens

Scenografia: Gina Cromwell

Kostiumy: Alexandra Byrne

Czas trwania: 124 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus