Robert M. Wegner „Każde martwe marzenie. Opowieści z meekhańskiego pogranicza” - recenzja

Autor: Żaneta Krawczugo Redaktor: Motyl

Dodane: 20-01-2019 20:19 ()


Podziwiam autorów, którzy konsekwentnie budują uniwersum, w którym osadzają swoje opowieści. Tym urzekł czytelników na całym świecie Tolkien, tym zaskarbił sobie moje serce Grzędowicz, tworząc „Pana Lodowego Ogrodu” (choć tutaj rozmach zdecydowanie był dużo mniejszy), w końcu nie można zapomnieć o Robercie M. Wegnerze, którego Meekhańskie Imperium zapełniło się setkami fanów z całej Polski. Choć trzeba przyznać, że książki wchodzące w skład meekhańskiego cyklu nie należą do prozy łatwiej w przyswojeniu, to jednak każdy kolejny tom sprawia, że następni czytelnicy sięgają po powieści Wegnera. Niedawno ukazała się najnowsza książka autora nosząca tytuł „Każde martwe marzenie” i na szczęście okazało się, że spełniła ona większość oczekiwań fanów jego twórczości.

Pierwsze dwa tomy cyklu stanowiły opowiadania wprowadzające w skomplikowany świat stworzony przez Wegnera. Natomiast kolejne dwa zaczęły zapowiadać się jako części jakiejś większej całości – co piąty tom zdaje się potwierdzać. Początkowy chaos, który moim zdaniem jest bolączką każdej książki z tego cyklu, szybko ustępuje pod wpływem delikatnych sygnałów, że tym razem losy bohaterów z poprzednich książek zaczną się w końcu splatać albo że przynajmniej mają dla siebie jakieś znaczenie i wpływają na całe uniwersum. Jednak ostatecznie do końca nie otrzymujemy odpowiedzi na pytanie dotyczące rozwiązań, które autor zaproponuje dla dalszych losów swoich bohaterów. Tak więc przyjdzie nam znowu czekać, oby nie kilka kolejnych lat, na kontynuację.

Autor nie szarżuje już tak z wprowadzaniem kolejnych nowości do swojego świata, w zamian za to rozbudowuje dotychczasowe wątki tak polityczne, jak i ekonomiczne, ale nie tylko. Ta zmiana zdecydowanie działa na korzyść tak cyklu, jak i czytelnika, który ma prawo (nawet na tym etapie) delikatnie gubić się w kolejnych elementach fabuły, która naprawdę osiągnęła pokaźne rozmiary. Oczywiście kilka nowości jest, ale wydaje mi się, że nie warto o nich wspominać, gdyż ich pojawienie się, nie powinno zaskoczyć czytelników, którzy wiedzą już, jak buduje swoje uniwersum Wegner, a ich roztrząsanie mogłoby odebrać fanom frajdę z poznawania kolejnego tomu ich ulubionej historii. Nowi czytelnicy zaś nie będą w stanie zrozumieć zawiłości świata przedstawionego, bez znajomości poprzednich tomów, dlatego też polecam im swoją przygodę z meekhańskim cyklem rozpocząć od „Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ – Południe”.

Pewne jest jedno: wśród polskiej literatury nie ma drugiego tak mocno rozbudowanego świata. Cykl meekhański jest jedyny w swoim rodzaju. Obszerne opisy, mnóstwo bohaterów, surowy język – wszystko to teoretycznie nie sprzyja przyjemnej lekturze, a jednak w praktyce okazuje się, że te książki wciągają, jak mało które. Opisy, owszem, są obszerne, ale jakże epickie, wśród wielu bohaterów spokojnie można znaleźć tych, do których łatwo zapałać sympatią, a surowy język oddaje niesamowity charakter stworzonego uniwersum. „Każde martwe marzenie” to wspaniała przygoda, która wciąga. Zdecydowanie warto sięgnąć po nią, jak i po cały cykl.

 

Tytuł: Każde martwe marzenie. Opowieści z meekhańskiego pogranicza

  • (część V cyklu)
  • Autor: Robert M. Wegner
  • Seria: Fantastyka z plusem
  • Wydawca: Powergraph
  • Ilość stron: 744
  • ISBN: 978-83-64384-86-8
  • Premiera: 28 listopada 2018 r.
  • Cena: 49 zł

 Dziękujemy Wydawnictwu Powergraph za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus