„Kraina wielkiego nieba” - recenzja
Dodane: 21-12-2018 23:59 ()
Ameryka lat sześćdziesiątych daleka jest od obrazu krainy mlekiem i miodem płynącej. Z pewnością jest to kraj wielkich perspektyw, ale trudno osiągalnych dla przeciętnego obywatela, który musi zmagać się z prozą życia, nie wiedząc często, w którą stronę skierować swoje wybory. Reżyserski debiut Paula Dano przenosi nas na przedmieścia Montany, gdzie poznajemy rodzinę Brinsonów.
Początkowo wydaje się, że wiodą szczęśliwe uporządkowane życie. On nieźle zarabia, ona sprawdza się jako gospodyni domowa, a syn uczęszcza do miejscowej szkoły. Wszystko wali się, gdy Jerry traci pracę i nie może odnaleźć się na rynku. Wówczas Jeanette stara się utrzymać rodzinę. Następuje tu odwrócenie tradycyjnych wartości. Kobieta staje się w tym związku mężczyzną, zaradnym i decydującym o dalszym ich losie. Natomiast mąż i głowa rodziny przeżywa głęboki kryzys, dusi się w niekomfortowej sytuacji i szuka ratunku. Jest nim odseparowanie od rodziny, swoista ucieczka od kłopotów dnia codziennego. Mimo że bliscy go potrzebują, wyrusza walczyć z pożarami lasów, zamiast gasić je w swoim domu. Jest to tylko pretekst nowej pracy, bo z reguły brak emocjonalnej dojrzałości i fiasko bycia głową rodziny są dla Jerry'ego przytłaczające tak bardzo, że nie potrafi spojrzeć żonie i dziecku w twarz.
Kraina wielkiego nieba została przez rodzimego dystrybutora mocno skrzywdzona. Nieprecyzyjny i niepasujący tytuł, który w oryginale brzmiał Wildlife, nie oddaje dramatu jednostki i walki na amerykańskiej prowincji. A trzeba przyznać, że w tej rozpisanej w sumie na trzy postaci tragedii aktorzy stanowią najmocniejszy punkt. Jak dwa żywioły - energiczna i pragnąca zmian Jeanette w zjawiskowej i niezwykle sugestywnej kreacji Carey Mulligan oraz wyciszony i pobity niczym pies Jake Gyllenhaall, swoją oszczędną i stonowaną grą daje wyraz człowieka zagubionego, nieumiejącego odnaleźć namiastki szczęścia w rodzinnym życiu, ale też niedążącego do jego naprawy. Trzecim, najważniejszym z punktu widzenia rozłamu małżeństwa jest ich dziecko, które również przeżywa rozstanie rodziców, jest świadkiem scen, których oczy dziecka nie powinny zobaczyć, a także sam musi szybko dorosnąć i odebrać ważną życiową lekcję. Jak się okazuje, dorosłość jest przereklamowana i nie ma się co do niej spieszyć.
Obraz prowincji na przykładzie Brinsonów do dość ponura i przygnębiająca wizja pokazująca człowieka pokonanego przez życie, który nie umie wyjść z matni niewłaściwych wyborów. Dano zresztą czyni tu jasną alegorię. Od samego początku widzimy góry spowite dymem, który trawi miejscowe lasy. Mieszkańcy miasteczka walczą z nim bezustannie i bez większych rezultatów. Tak samo, jak walczą o siebie, nieefektownie. Na horyzoncie nigdy nie widać zwycięstwa, bo to nie ludzka ręka gasi pożary, lecz nieprzewidywalna natura. Życie toczy się dalej, wpada w te same tryby codziennej monotonii i niepewności. Ucieczka stąd jest jedynym ratunkiem, jeśli nie stawia się czoła przeciwnościom losu, to nie pozostaje nic innego. W sumie jest to mocno smutny obraz zbudowany z nostalgicznych ujęć ameryki lat sześćdziesiątych. Opowiedziany niespiesznie z klarowną narracją, a przy okazji każący zastanowić się nad sensem własnego jestestwa. Dano rozkłada ludzkie bojaźni i pragnienia na części pierwsze. Pokazuje je z perspektywy dorosłych, konfrontując z wizją młodego człowieka, który dopiero wejdzie w bagno codzienności. I też jak jego rodzice będzie musiał walczyć, ale przynajmniej wie, co w tym ludzkim łez padole jest najważniejsze. I dlatego stara się to uchwycić, tę jedną ulotną chwilę na zdjęciu. Nieopisanego szczęścia, jakim jest obecność bliskich. Bo cóż więcej pozostaje, skoro życie ich przerosło. Trwają zagubieni w swoich nieszczęśliwych żywotach.
Debiut Paula Dano to jeden z mocniejszych filmów roku. Wysublimowany w zdjęciach, ze wspaniałymi kreacjami aktorskimi, a przede wszystkim niezwykle sugestywny i działający na wyobraźnię widza. Oszczędne kino grające na emocjach, stonowane, a jednocześnie niezwykle wyraziste. Warto się z nim zapoznać, bo to dowód na narodziny nowej gwiazdy. Reżyser Dano na pewno zaszczyci nas jeszcze niejeden raz wirtuozerską wręcz maestrią.
Ocena: 9/10
Tytuł: „Kraina wielkiego nieba”
Reżyseria: Paul Dano
Scenariusz: Paul Dano, Zoe Kazan
Obsada:
- Carey Mulligan
- Jake Gyllenhaal
- Ed Oxenbould
- Bill Camp
- Zoe Margaret Colletti
Muzyka: David Lang
Zdjęcia: Diego García
Montaż: Louise Ford
Scenografia: Miles Michael
Kostiumy: Amanda Ford
Czas trwania: 105 minut
comments powered by Disqus