„X-O Manowar” tom 1: „Żołnierz” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 14-12-2018 12:46 ()


Wydawnictwo KBOOM wypełnia na polskim rynku lukę spowodowaną dominacją dwóch amerykańskich wydawnictw. W zasadzie poza systematycznie wydawanymi Marvelem i DC Comics oraz pojawiającymi się w nieco mniejszym zakresie komiksami Dark Horse i Image Comics inne amerykańskie wydawnictwa albo nie pojawiają się wcale, albo tylko w formie pojedynczych albumów. Taki los był do tej pory udziałem wydawnictwa Valiant stworzonego w roku 1989 przez znanego z pracy dla Marvela Jima Shootera oraz Stevena Massarsky’ego. Poza publikacją pierwszego tomu serii „Quantum and Woody”, za którą stało kontrowersyjne wydawnictwo Fantasmagorie, chyba nie ukazał się u nas żaden inny komiks tej oficyny. I właśnie ten stan rzeczy ma zamiar zmienić nowe wydawnictwo, podejmując współpracę z Valiantem. KBOOM uraczył już nas przygodami Bloodshota oraz Walecznych, a teraz przyszedł czas na kolejnego bohatera z tego uniwersum. Aric z Dacji to bohater stworzony w 1992 roku przez scenarzystów Jima Shootera i Steve’a Engleharta wspólnie z rysownikami Bobem Laytonem i Barrym Windsor-Smithem.

Aric urodził się pod koniec czwartego wieku naszej ery na terenach Wizygotów znajdujących się pod panowaniem Imperium Rzymskiego. Jako kilkuletni chłopak był świadkiem śmierci swoich rodziców – brzmi trochę znajomo – którzy zginęli z rąk rzymskich legionistów. Jak na prawdziwego bohatera komiksowego przystało, poprzysiągł zemstę i jak tylko trochę podrósł, zaczął ją realizować. W późniejszym czasie wyzwolił z rzymskiej niewoli, pokochał i pojął za żonę celtycką niewolnicę o imieniu Deidre. Niestety nie było mu dane długo cieszyć się szczęściem rodzinnym. Podczas ataku tajemniczych demonów na jego wioskę został uprowadzony i uwięziony. Demony okazały się kosmitami, a niewola na ich statku kosmicznym trwała siedem lat. Na szczęście w wyniku splotu różnych okoliczności Aric wykradł im ich najpotężniejszą broń – tajemniczą, żywą zbroję zwaną X-O Manowar. Dzięki nawiązującej ścisłą więź ze swoim gospodarzem zbroi Aric uciekł swoim oprawcom i powrócił na Ziemię. Jak się jednak okazało w czasie, gdy przez siedem lat podróżował przez kosmiczne przestworza, na jego ojczystej planecie minęły… całe stulecia. W konsekwencji powrócił do całkowicie obcego sobie dwudziestowiecznego świata. Tu oczywiście spotkał innych herosów ze stajni Valianta i brał udział w ich przygodach, między innymi w kultowym dla tego wydawnictwa crossoverze „Unity”. W wyniku kolejnych zwrotów akcji Aricowi udało się powrócić do swoich czasów, gdzie wyposażony w żyjącą zbroję na nowo podjął walkę ze znienawidzonymi Rzymianami.

Komiks wydany przez KBOOM nie podejmuje jednak żadnego z tych wątków. Mamy tu do czynienia z całkowicie nowym otwarciem tej serii. Autorzy tego zapoczątkowanego w 2017 roku cyklu wysyłają bowiem głównego bohatera na jakąś odległą, nieznaną planetę Gorin. Opowieść rozpoczyna się bez żadnych dodatkowych wyjaśnień – od razu widzimy Arica jako człowieka nieźle już na tej planecie zadomowionego. Wiedzie spokojne życie, ma żonę, uprawia pole i w ogóle nie zajmuje się wojaczką. Zbroję ukrył gdzieś, by nie kusiła go swoimi mocami. Jak można się domyślać, ta sielanka nie może jednak trwać długo. Planetę bowiem wyniszcza konflikt dwóch wrogich nacji – Lazurowych i Kadmów. Aric zostaje wbrew swojej woli wciągnięty przez wojenne tryby. W szeregach Lazurowych jest początkowo traktowany jako zwykłe mięso armatnie, ale szybko daje się poznać jako dzielny i skuteczny wojownik. Cały czas powstrzymując się przed wykorzystaniem swojej zbroi, powoli pnie się w wojskowej hierarchii, co przysparza mu zarówno przyjaciół, jak i wrogów.

Mocną stroną komiksu są rysunki Tomasa Giorellego. Artysta komponuje swoje plansze w bardzo efektowny sposób. Układ kadrów jest nieprzewidywalny i zawsze wyznaczany rytmem opisywanych zdarzeń – głównie walk. Bitewny zgiełk prezentuje się tu naprawdę imponująco. Warto zwrócić również uwagę na ciekawy efekt wizualny uzyskany poprzez nałożenie koloru bezpośrednio na ołówkowe szkice. Rysunki są dzięki temu znacznie subtelniejsze, a cieniowanie bardziej płynne. W innej bardziej klasycznej stylistyce utrzymany jest jedynie narysowany przez CAFU prolog umieszczony dla niepoznaki na końcu opowieści. Zawiera on krótką historyjkę opublikowaną pierwotnie w ramach inicjatywy Free Comic Book Day. Sekwencję otwierającą trzeci zeszytu narysował natomiast David Mack wspólnie z Zu Orzu.

Pierwszy tom wydania zawiera tylko trzy pierwsze zeszyty nowej serii, ale nie można o nim powiedzieć, że stanowi jedynie ogólne zaproszenie do innego świata i nowych przygód. Matt Kindt, zamiast bawić się w jakieś ogólne wprowadzenia i powolne budowanie świata, od razu wrzuca swojego bohatera – a wraz z nim czytelników – w wir zdarzeń. Już w pierwszym zeszycie Aric zostaje wciągnięty do brutalnej wojny, a potem wszystko dzieje się coraz szybciej. Nie ma tu możliwości bliższego poznania bohaterów ani oswojenia się z nowymi realiami. W wywiadzie zamieszczonym w tomie scenarzysta wyjaśnia taką strategię rozwijania swojej opowieści tym, że zaplanowana na dwanaście zeszytów seria ma pokazać tego bohatera oraz jego relację ze zbroją w zupełnie nowym świetle. Kindt miał również zamiar przywrócić odbiorcom czystą radość z czytania kolejnych, wydawanych co miesiąc zeszytów, dlatego każdy odcinek chciał uczynić maksymalnie atrakcyjnym. W polskim kontekście niestety nie będziemy mogli się przekonać, czy ta sztuka się udała, bo serię dostaniemy w czterech tomach zbierających po trzy zeszyty. To może być zresztą główny problem tego komiksu. W pierwszym tomie na 124 strony tylko dziewięćdziesiąt stanowi opowieść. Reszta została przeznaczona na dodatki. Na szczęście są one bardzo smakowite. Mamy tu wspomniany wywiad ze scenarzystą, opis głównych elementów świata przedstawionego, mnóstwo świetnych szkiców oraz grafik Tomasa Giorello, projekty postaci Lewisa LaRosy oraz okładki alternatywne poszczególnych zeszytów. Na szczególną uwagę zasługują dwie wariantowe okładki pierwszego zeszytu. Jedna z nich, stworzona przez Boba Laytona, dlatego, że nawiązuje do jego własnej okładki zdobiącej zeszyt #128 serii „The Invincible Iron Man” z roku 1979. Natomiast druga z powodu jej autorki. Jest nią mianowicie Monika Pałosz, polska artystka mieszkająca i pracująca w Berlinie.

Pierwszy kontakt z Arikiem z Dacji wypada zatem ocenić pozytywnie. Wprawdzie historia przedstawiona w trzech pierwszych zeszytach serii nie odbiega być może zbytnio od schematu, ale wydaje się, że warto dać scenarzyście kredyt zaufania i sprawdzić, czy spełni swoje obietnice. Być może rzeczywiści na przestrzeni kolejnych tomów ta opowieść zacznie prezentować się bardziej atrakcyjnie i rozpoczęte w pierwszym tomie wątki znajdą satysfakcjonujące rozwiązania, tworząc spójną całość. Na razie można potraktować pierwszy tom jako bezpretensjonalną rozrywkę i cieszyć się dynamiczną akcją, świetnymi rysunkami oraz tym, że amerykański krajobraz komiksowy staje się w polskim wydaniu coraz bardziej różnorodny.

 

Tytuł:X-O Manowar” tom 1: „Żołnierz”

  • Tytuł oryginału: „X-O Manowar. Vol 1. Sodier”
  • Scenariusz: Matt Kindt
  • Rysunki: Tomas Giorello
  • Tłumaczenie: Marek Starosta
  • Wydawca: KBOOM
  • Data polskiego wydania: 05.12.2018 r.
  • Wydawca oryginału: Valiant
  • Objętość: 124 strony
  • Format 165x255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 49,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu KBOOM za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus