„Mechaniczna ziemia” tom 2: „Antarktyda” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 11-12-2018 21:08 ()


W pierwszym tomie „Mechanicznej ziemi” bohaterowie uciekli z transatlantyku zwanego „Mekaton”. Na pokładzie ogromnego statku sielankowe życie załogi i pasażerów przerodziło się w wiezienie pod okiem bezwzględnego Finoiseau. Reprezentujący despotyczną władzę admirał strzegł prawdy o świecie poza wielką łajbą. A jak się okazuje, ten świat istnieje i jest nie mniej rzeczywisty niż rozległe wody otaczające statek uciech i zabaw. Wprawdzie nowe lokum bohaterów niekoniecznie przypadło im do gustu, gdyż trafili w sam środek zimnego lądu, ale z pewnością są tu panami własnego losu, bez konieczności spoglądania w kierunku sprawujących władzę.

Nowe otoczenie, przeraźliwy chłód, brak pożywienia, to również nowe wyzwania. Cóż bowiem czeka na bohaterów w tym wyjałowionym i zlodowaciałym świecie? Kłopoty, roboty, tajemniczy przybysze. Mimo że w obozie uciekinierów nastroje nie są zbyt różowe, to zdeterminowany Philéon stara się temperować hiobowe myśli pozostałych towarzyszy niedoli. W wyprawie ku nieznanemu stara się zawsze zachowywać optymizm. Tymczasem na statku trwa mobilizacja w celu ujęcia zbiegów i pociągnięcia ich do odpowiedzialności. Czy uda się psom gończym Finoiseau dorwać ukrywających się wśród lodów bohaterów?

Każda rewolucja ma swojego prowodyra. Takim wydaje się przyjaźnie usposobiony nosorożec Philéon, który ponownie zachowuje najwięcej zimnej krwi wśród uciekinierów. W „Antarktydzie” bohaterowie odnajdują jedynie chwilowy spokój, ale też nieoczekiwanego sprzymierzeńca. Jednak pogoń Finoiseau wydaje się najmniejszym z ich zmartwień w obliczu nowego i realnego zagrożenia. Skąd ono przyszło i co oznacza dla postaci, przyjdzie nam się dowiedzieć z dalszych ich przygód.

Ponownie jak miało to miejsce w pierwszym tomie, największym atutem opowieści są finezyjne i wysublimowane ilustracje Jeana-Baptiste’a Andréae, który również zajął się scenariuszem albumu. Francuski autor puszcza wodze fantazji, nasączając świat przedstawiony wpierw chłodnymi pesymistycznymi barwami, by za chwilę wlać nadzieję w serca bohaterów odrobiną cieplejszej kolorystyki. Wizja surrealistycznego świata może się podobać z uwagi na liczne sekrety i niedopowiedzenia, które trzymają czytelnika w napięciu. Nie da się ukryć, że Andréae ma nieograniczoną wyobraźnię i znacznie sprawniej kreuje plastyczną stronę opowieści niż fabularną. Mimo że to już drugi tom, nadal niewiele wiadomo, aczkolwiek świat przedstawiony robi wrażenie na tyle intrygującego, że z ciekawością śledzimy perypetie postaci.

W oczekiwaniu na scenariuszowe przełamanie można podziwiać fantastyczne rysunku Jeana-Baptiste’a Andréae. Z pewnością jest to ten element „Mechanicznej ziemi”, który najbardziej uwodzi czytelnika i skłania do poznania dalszych losów bohaterów.

 

Tytuł: „Mechaniczna ziemia” tom 2: „Antarktyda” 

  • Scenariusz: Jean-Baptiste Andréae
  • Rysunki: Jean-Baptiste Andréae
  • Format: 210 x 297 mm
  • Papier: kredowy
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolor
  • Stron: 48
  • Wydawca: Wydawnictwo KURC
  • Data publikacji: 09.2018 r.
  • Cena: 45 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kurc za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus