„Mass Effect Andromeda. Inicjacja” - recenzja
Dodane: 29-10-2018 19:16 ()
Powieść „Mass Effect Andromeda. Inicjacja” autorstwa Nory K. Jemisin i Maca Waltersa to prequel fabuły z gry „Mass Effect Andromeda”. Opowieść toczy się przed wylotem Nexusa i ark do nowej galaktyki, a jej bohaterką jest Cora Harper.
Fabuła książki jest interesująca i dotyczy kradzieży ważnego dla Inicjatywy Andromeda kodu źródłowego, który nie powinien dostać się w niepowołane ręce. Cora, biotyczka, była porucznik Przymierza i komandos asari zostaje polecona szefom Inicjatywy. Alec Ryder to z kolei twórca skradzionego kodu i jeden z Pionierów – elitarnego zespołu odkrywców, którzy mają znaleźć nowy dom dla ludzi, asari, turian, salarian oraz innych obcych, którzy wyruszą do galaktyki Andromedy. Pytanie, które może się nasunąć , to czy skradziony kod jest naprawdę tak ważny, skoro Alec decyduje się wysłać po niego świeżo poznaną Corę. Cała misja ma zdecydowanie głębszy cel, bo Ryder chce przekonać się, czy jego nowa podwładna może stać się kolejnym Pionierem. Kolejnym bohaterem tej historii jest SAM-E, który jest nieco jak szara eminencja, pomagająca Corze w wypełnieniu zadania i wyrównaniu pewnych osobistych rachunków.
Akcja „MEA. Inicjacji” jest zbudowana na najwyższym poziomie. Wszystko dzieje się szybko i intensywnie, ale nie jest jednocześnie gonitwą, w której brakuje głębi. Obserwujemy, jak Cora poznaje towarzyszącą jej SAM-E. Dostajemy od autorów przemyślenia i wątpliwości bohaterki, no i poznajemy jej nieustępliwy charakter. Fakt, że w jednym czy dwóch miejscach akcja przeskakuje jakiś czas, jednak jest to zupełnie uzasadnione i nie przeszkadza w lekturze.
Wydanie książki jest zadowalające, chociaż redakcja nie ustrzegła się literówek. Na szczęście mają one marginalne znaczenie dla czytelnika, bo nie uderzają w fabułę. Przyzwoicie prezentuje się tez ilustracja na okładce. Dziwi mnie jednak fakt, że postać Cory znajdująca się na pierwszym planie jest jakby rozmyta i nieostra. Patrząc na tło wyglądające jak spod igły, można oczekiwać takiego samego efektu od przedstawienia głównej postaci. Przecież grafik na pewno mógł skorzystać z modeli BioWare’u.
Podsumowując, nie odmówię sobie nawiązana do samej gry. Chociaż książka z powodzeniem może być czytana przez osoby zupełnie niemające nic do czynienia z serią „Mass Effect”, to z oczywistych względów lepiej zgłębić jej treść znając grę. Po pierwsze wyjaśnią się przyczyny frustracji Cory i jej niechęci do głównego bohatera gry, po drugie zauważalny będzie kontrast postaci Aleca Rydera, który na kartach książki jest kimś zupełnie innym niż na ekranie komputera. Gra została bardzo źle przyjęta przez fanów serii, co zaowocowało wycofaniem się BioWare’u z pracy nad kontynuowaniem historii Andromedy. Wielka szkoda, bo gra nie była aż tak zła, a teraz nie zgłębimy dalszej części historii zapoczątkowanej z tej książce. A jest to naprawdę ciekawa historia.
Dla czytelników, którzy zupełnie nie mieli styczności z serią „Mass Effect” powieść ta może się wydać zawieszona w próżni, bo główny wątek z kodem źródłowym nie jest do końca osadzony w kontekście i zaczynamy się zastanawiać, dlaczego badania Aleca Rydera są tak niebezpieczne. Da się to jednak przełknąć, bo „MEA. Inicjacja” to niezła książka akcji osadzona w stylizacji S-F. Fani zdecydowanie nie powinni przejść obok tej historii obojętnie. Miłośnicy fantastyki naukowej też znajdą coś dla siebie. Będzie też wiele osób, których opowieść ta nie porwie, ale o gustach się nie dyskutuje. Polecam jako świeżą i szybką lekturę, szczególnie tym, którzy patrzą w gwiazdy i marzą o podróżach w nieznane.
Tytuł: „Mass Effect Andromeda. Inicjacja”
- Autor: Mac Walters, N.K. Jemisin
- Przekład: Dominika Repeczko
- Wydawca: Insignis
- Data wydania: 03.10.2018 r.
- Oprawa: miękka
- Stron: 304
- Format: 140x210 mm
- ISBN: 978-83-66071-18-6
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Insignis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus