„20th Century Boys - Chłopaki z dwudziestego wieku” tom 1 - recenzja
Dodane: 04-10-2018 14:51 ()
„20th Century Boys” Naokiego Urasawy to jeden z tych tytułów, o które otaku mangi prosili od dawna. To również ta seria, co do której padały pytania na spotkaniach z przedstawicielami wydawnictw mangowych. Nie dziwi więc, że ogłoszenie wydawnictwa Hanami o wprowadzeniu tytułu na krajowy rynek było tak w fandomie radośnie przyjęte. Zresztą Hanami co rusz serwuje nam ciekawe zapowiedzi, że choćby wspomnę tegoroczną, czyli wydanie kolejnej mangi Mistrza Jiro Taniguchiego zatytułowanej „K”. Ja już sobie ostrze na ten tytuł zęby. Wracając jednak do rzeczonej mangi, po bardzo pozytywnym przyjęciu „Monstera” oczekiwania wobec drugiego tytułu autora były tak samo duże.
I zacznę nietypowo, bo od podsumowania. Jeśli sięgniecie po ten tytuł, z pewnością nie poczujecie się nim rozczarowani. Wręcz przeciwnie. Jestem pewien, że we wszelkiego rodzaju podsumowaniach czy recenzjach, zdania będą podobne, tj. o pozytywnym wydźwięku. „20th Century Boys” to jedna z najlepszych mang, która ukazała się na krajowym rynku. To rzecz wyborna i to nie tylko dla fanów japońszczyzny, ale też pozostałych miłośników komiksu. To tytuł, który po prostu znać należy.
I co ciekawe opinie tą wystawiam po zaledwie dwóch (tudzież jednym) przeczytanych tomach. No właśnie, Hanami zdecydowało się na wydawanie tego tytułu nieco inaczej niż w oryginale, tj. zbierając w jeden opasły tom dwie oryginalne części. Tego typu podejście na pewno się sprawdza w naszych warunkach, bo choć cena nie jest przesadnie niska (okładkowa 65zł), to jednak czytelnik wie, za co płaci i nie mam tu na myśli, tylko tego niesławnego przelicznika ilości stron do ceny. Po prostu jakość lektury jest na wysokim poziomie i możliwość przeczytania od razu dwóch części tylko to potęguje.
Co jednak sprawiło, że jest to manga, w mojej (i nie tylko mojej) opinii tak dobra? Mówiąc najprościej - wszystko. Budowa, fabuła, rysunki... wszystkie elementy zagrały ze sobą doskonale, co w efekcie dało produkt najwyższej jakości. Co jednak ciekawe początek tego nie zwiastował. Czytając pierwsze fragmenty tego komiksu, czułem się mocno zagubiony, nie do końca potrafiłem się w nim odnaleźć, a poszczególne fragmenty wydawały mi się zlepkiem niemającym większego sensu. To jak bardzo się pomyliłem, miało okazać się już po chwili... A wszystko to ze względu na:
Konstrukcja
Urasawa stworzył mangę mocno zaskakująca swoją budową. Zachowując doprawdy wszystkie proporcje, poczułem się w pewnym momencie jakbym miał do czynienia z literaturą innego z mistrzów, mianowicie Stephena Kinga. Kojarzycie jego „To”? Tutaj czułem się podobnie pod kilkoma względami. Japończyk bardzo często w swojej produkcji wraca to retrospekcji, do lat wcześniejszych, a pozornie niezwiązane ze sobą wydarzenia okazują się mieć kolosalne znaczenie w przyszłości. I właśnie przez to, że tak dużo jest skoków w czasie, przez moment można się poczuć w tej mandze zagubionym. Na szczęście to szybko przemija, gdyż Urasawa porządkuje fakty, a u czytelnika w głowie nagle wszystko staje się jasne. Cała ta konstrukcja jest niezwykle naturalna. Baa... idealna. Jest to podejście, które sprawia, że lektura jest niezwykle wciągająca i intrygująca, a czytelnik nie może doczekać się, aż uda mu się odkryć i złożyć kolejne części układanki. Oczywiście jednak nawet najlepszy pomysł na konstrukcję komiksowej serii zdałby się na nic, gdyby sama...
Fabuła
...okazała się nudna i przewidywalna. Tutaj tak nie jest, Japończyk potwierdza, że swój fach ma dopracowany niemalże do perfekcji. Pomysł na serię jest ciekawy i podobnie jak w wypadku konstrukcji, trochę porównuje go do uwielbianej przeze mnie powieści o zabójczym klaunie. Całość toczy się pod koniec ubiegłego millenium, gdy z każdej strony bombardowani byliśmy ostrzeżeniami, że to może być koniec świata, że nastąpi jakiś informatyczny kataklizm, a wszelkiego rodzaju szarlatani sekciarscy ostrzegali przed zgubą ludzkości. Urasawa wykorzystuje ten motyw w swojej twórczości. Grupka dzieciaków, jeszcze zanim ktoś myślał o nowym tysiącleciu, postanowiła uratować świat przed zagładą. Gdy w Tokio (i nie tylko) dochodzi do dziwnych zdarzeń, ich obietnica musi zostać spełniona. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej, gdyż pojawia się tu sekta, giną ludzie, następują jakieś ataki z użyciem broni niekonwencjonalnej. Daje się odczuć szaleństwo, a nasi zwyczajni skądinąd bohaterowie muszą stawić mu czoła. Podobnie jak u Kinga, postacie są szarymi zwykłymi obywatelami (tutaj Japonii, a nie Derry), mającymi w dzieciństwie swoje problemy, swoich prześladowców. Mangaka bardzo często wraca do tych zdarzeń, wyjaśniając nam tym samym, co spowodowało szereg zdarzeń i ukazując motywację bohaterów. Robi to w sposób niezwykle intrygujący, przez co każdy z nich jest postacią niezwykle żywą, ciekawą i łatwo się odnajdujemy w ich skórze. To właśnie również dzięki temu, ciężko jest się oderwać od lektury. Zresztą to nie jest jedyny powód. Tutaj po prostu mało co jest takie, jak nam się z początku wydawało. Kolejne zwroty akcji, zaskakujące twisty i świetne fabularne rozwiązania gonią za sobą, przez co czytelnik czuje niemalże podziw do tego, jak mangaka skonstruował fabułę dwóch pierwszych tomów. Dzieje się naprawdę wiele. Mamy rasowy kryminał, dużo elementów komiksu akcji, trochę dramatu i garść zdarzeń hmm nadprzyrodzonych. Mieszanka absolutnie nietypowa, która w rękach Urasawy stała się mieszanką wybuchową. Tytuł ten nie byłby jednak tak dobry, gdyby nie...
Rysunki
...Japończyka. Te stoją na najwyższym możliwym poziomie, jeśli chodzi o japoński komiks. Realistyczne, szczegółowe wykonywane z dbałością o nie tylko pierwszy, ale i drugi plan. Dodatkowo jeszcze pozbawione komediowych wstawek będących zmorą wielu mangowych tytułów. Atmosfera stworzona za pomocą czerni i bieli jest genialna i prawdziwą przyjemnością jest obcowanie z tymi zwykłymi, a wykonaniu Urasawy niezwykłymi, bohaterami. A na koniec, wracając jeszcze na chwilę do...
Jakość polskiego wydania
...o którym już na wstępie sporo napisałem. Tutaj również nie ma się do czego przyczepić. O zebraniu dwóch części w jedno pisałem, natomiast i sam druk oraz ogólny wygląd zasługuje na pochwałę. Dodatkowych ozdobnikiem są pojedyncze kolorowe plansze, które wyglądają szczególnie ciekawie. Co równie ważne nie ma powodów, aby czepiać się tłumaczenia, które tym razem (poza naprawdę pojedynczym przypadkiem) wypada bardzo naturalnie i po prostu dobrze.
Cóż z racji tego, że podsumowanie znalazło się na początku tekstu, na koniec jedno zdanie. Bierzcie i kupujcie ten tytuł wszyscy...
Tytuł: 20th Century Boys - Chłopaki z dwudziestego wieku
- Scenariusz: Naoki Urasawa
- Rysunki: Naoki Urasawa
- Wydanie: I
- Wydawnictwo: Hanami
- ISBN: 978-83-65520-24-1
- Data wydania: 09.2018
- Druk: czarno-biały, offset
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Format: 150 x 210 mm
- Stron: 416
- Cena: 65 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus