„Predator”- recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 26-09-2018 21:55 ()


 

Obcy, Terminator i Predator – to do tych maszkar należało kino lat osiemdziesiątych, gdy obrazy science fiction święciły triumfy, a kolejni twórcy z ochotą oddawali się kreśleniu niejednoznacznych wizji przyszłości czy eksploracji kosmosu. Z trzech wymienionych postaci Predator pozostawał nieco na uboczu. Po kapitalnym debiucie w 1987 roku sequel nie został już tak gorąco przyjęty, mimo że jest to wciąż kawał całkiem niezłego kina. Później w dobie rozkwitu gier komputerowych starcia Obcego z Predatorem zdominowały srebrny ekran, udowadniając, że miałka bijatyka bez odpowiedniej atmosfery i sensownej fabuły to tylko namiastka niegdysiejszych emocji. Wprawdzie Predator doczekał się jeszcze jednego powrotu, ale dzieło Nimroda Antala mimo sporych ambicji okazało się niewypałem. Czy kolejna, być może ostatnia szansa okaże się dla brutalnego łowcy upragnionym comebackiem na duży ekran?

Shane Black (który wystąpił w oryginalnym Predatorze) lubi łamać schematy, iść pod prąd, wyznaczać nowe trendy, więc to jemu przypadła rola odświeżenia kosmicznego brzydala. Rola niełatwa, patrząc na perturbacje produkcji i liczne dokrętki. Koniec końców film powstał i zapewne można ponownie powiedzieć, że nie jest to już to samo kino co niegdyś, ale w tym przypadku wydaje się to siłą obrazu Blacka, który podszedł do oryginału z szacunkiem, ale nie chciał kopiować dzieła McTiernana, a pokazać swoją wizję. Efekt wyszedł zadowalający, na nowym Predatorze można się dobrze bawić, nie tylko patrząc na krwawą walkę z obcym stworem, ale również doceniając chemię, jaką udało się wypracować między grupką szalonych komandosów, którzy stają do nierównej walki z uzbrojonym po zęby wrogiem. Dorzucając do tego wątek z genialnym dzieckiem oraz sporą dawkę humoru całkiem znośną rozrywkę, która nie jest może najambitniejszym przejawem możliwość fabularnych z tą postacią, ale nie przynosi też szczególnie jakiejś ujmy. Ot, mamy prostą misję powstrzymania Predatora, który urządził sobie na Ziemi polowanie na swojego ziomka pragnącego pozostawić ludzkości ważną broń do walki z najeźdźcami. Warto nadmienić, że kosmiczny łowca również ewoluuje i się ulepsza, więc jego nową wersję nie tak łatwo będzie pokonać.

Black oddaje hołd oryginalnemu obrazowi, niejednokrotnie nawiązując do pamiętnego filmu z Arnoldem Schwarzeneggerem. Stara się jednak zbudować całkiem nową opowieść, która mimo swej skrótowości jest zajmująca. Trochę może razi ilość postaci, ale po krótkiej chwili, kiedy ekipa dociera się, mamy sympatycznego bohatera zbiorowego. W tym męskim gronie nie zabrakło również rezolutnej kobiety – niemniej to właśnie Olivia Munn najmniej pasuje do grupy hardkorowych zabijaków, a jej szybka metamorfoza z biolożki w komandoskę latającą z giwerą jest najbardziej nieprzekonującym elementem filmu. Ciekawie z kolei wypadają sceny konfrontacyjne osadzone w scenerii mającej imitować dżunglę. W porównaniu do obrazu z 1987 roku nie ma mowy o podchodach czy testowaniu przeciwnika. W nowym Predatorze akcja jest znacznie bardziej widowiskowa i dynamiczna. Szkoda jedynie, że Black nie mógł w spokoju wykończyć swojego dzieła, bo pewnie dostalibyśmy znacznie lepszy film.

 Najnowsza inkarnacja Predatora nie jest pozbawiona wad, niemniej nie jest to również film, który należy wysłać w niepamięć. Jeśli tylko umiemy dobrze się bawić na rozrywkowym dziele, które nie ma być ambitne, a dostarczyć odpowiedniej ilości wrażeń wizualnych to obraz Shane’a Blacka spełnia swoje zadanie. Jeśli natomiast oczekujemy przełomu lub kina wymykającego się dotychczasowym schematom – innymi słowa arcydzieła, to Predatora raczej powinniśmy zamienić na jakieś przygnębiające, autorskie kino z szansami na pół tuzina Oscarów.

Ocena: 6,5/10

Tytuł: Predator

Reżyseria: Shane Black 

Scenariusz: Fred Dekker, Shane Black

Obsada:

  • Boyd Holbrook
  • Trevante Rhodes
  • Jacob Tremblay
  • Keegan-Michael Key
  • Olivia Munn
  • Sterling K. Brown
  • Thomas Jane
  • Alfie Allen
  • Augusto Aguilera
  • Jake Busey
  • Yvonne Strahovski

Muzyka: Henry Jackman

Zdjęcia: Larry Fong

Montaż: Harry B. Miller III

Kostiumy: Tish Monaghan

Czas trwania: 107 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus