Dlaczego warto? - Ignacy Trzewiczek o grze „Detektyw”
Dodane: 12-09-2018 12:11 ()
Myślę, że tak naprawdę wszystko zaczęło się w 2015 roku. Skończyłem oglądać pierwszy sezon serialu True Detective i byłem nim absolutnie oczarowany. Jeszcze tego nie wiedziałem, ale gdzieś w tyle głowy tryby zaczęły pracować. Kiedy kilka miesięcy później poznałem grę Sherlock Holmes, kiedy rozważaliśmy, co kolejnego ze stajni Portalu powinno trafić na rynek, wszystko połączyło się w całość. Projekt o kryptonimie True Detective the board game trafił na stół.
Detektyw to gra kooperacyjna, w której gracze wcielają się w role śledczych i wspólnymi siłami próbują rozwiązać przedstawioną w scenariuszu sprawę. W pudle z grą znajduje się pięć takich scenariuszy, każdy z nich to ponad trzy godziny intensywnej zabawy. Scenariusze są mroczne, każdy oparty na jednej talii kart, z których każda reprezentuje jakiś trop. Jedna można opisywać miejsce zbrodni, inna rozmowę ze świadkiem, jeszcze inna wizytę w laboratorium i badanie przedmiotów zabezpieczonych na miejscu zbrodni. Na początku gry gracze otrzymują kilka początkowych numerów kart, otwarcie sprawy, podczas której odwiedzą miejsce zbrodni czy porozmawiają z podejrzanym, a później zabawa rozwija się – każda, a może raczej niemal każda karta daje nam nowy numer, dostęp do kolejnej karty. Przed graczami może możliwości, śledztwo rozwija się, gracze rozmawiają, dedukują, zastanawiają się, którą kolejną kartę przeczytać, gdzie może kryć się odpowiedź na ich pytania i wątpliwości.
To prosta gra. Pociągnij kartę. Przeczytaj. Pomyśl, czego się dowiedziałeś. Wyciągnij wnioski. Zadecyduj, którą kartę chcesz poznać teraz.
Recenzenci, którzy już w grę grali (gra ukazała się w sierpniu w USA) zgodnym chórem podkreślają, że Detektyw to niezwykle klimatyczna, wciągająca gra, podczas której gracze zapominają o całym Bożym świecie i dają się wessać w historię w kilka minut po rozpoczęciu zabawy. Jak stworzyć taką grę? Jak zaprojektować planszówkę, która wciągnie graczy jak dobre kino?
Przede wszystkim należy zatrudnić dobrego pisarza. Na potrzeby Detektywa zatrudniliśmy Przemysława Rymera, z zawodu wyuczonego i wykonywanego architekt, z pasji, talentu i hobby pisarz i twórca scenariuszy RPG. Poznałem go ponad 20 lat temu na studiach, gdy w klubie studenckim Politechniki Śląskiej tworzył najbardziej oryginalne scenariusze do gier Zew Cthulhu oraz Wilkołak, jakie kiedykolwiek czytałem. Rymer, prywatnie fascynat dobrych seriali kryminalnych, ma talent, który pozwoliłby mu pisać scenariusze dla Netflix czy HBO, gdyby życie inaczej się potoczyło i nie wylądowałby na wydziale architektury Politechniki Śląskiej. Cała historia w grze zaczyna się od małego detalu – na aukcję w USA trafia złoty zegarek skradziony podczas II wojny światowej z muzeum w Poznaniu. To, jak Rymer rozwinie tę historię i przeprowadzi przez kolejnych pięć epizodów, kolejnych pięć odcinków serialu jest absolutnie niezwykłe.
Gdy gracze – po rozegraniu całej kampanii – spojrzą w tył, uśmiechną się na widok tego, że cała ta niesamowita historia zaczęła się od małego, złotego zegarka.
Detektyw wciąga, wsysa graczy w swój świat także dlatego, że na potrzeby gry zbudowaliśmy specjalną stronę internetową, która udaje serwery i strony policji czy FBI. W dowolnym momencie rozgrywki gracze mogą serfować po tej stronie i wyszukiwać fakty, czytać akta podejrzanych, docierać do zapisów z przesłuchań świadków, porównywać odciski palców, czy próbki DNA.
Możliwość łażenia po takiej policyjnej stronie wrzuca graczy w rolę śledczych, natychmiast zapominają, że to gra planszowa, że tu są pionki, że są jakieś reguły. W jednej chwili zaczynają zachowywać się jak w realnym świecie, naprawdę prowadzą śledztwo, naprawdę dłubią w aktach, naprawdę sprawdzają daty, wzrost, kolor oczu i wszystkie inne te detale, które tkwią na serwerach. Nie mija kwadrans, a czujesz się, jakbyś pracował w CSI.
W Detektywie poszliśmy jednak jeszcze krok dalej. Historia, jakiej zleciliśmy napisanie, ma miejsce w realnym świecie. Odnosi się do realnych wydarzeń i miejsc. W niektórych punktach styka się z naszym światem i choć to fikcja, choć wszystko to stworzył i wymyślił Rymer, to są tu punkty styczne z prawdziwymi wydarzeniami. Nazwaliśmy ten mechanizm “Przebijaniem czwartej ściany”, to koncept znany z teatru czy TV, kiedy aktor nagle zwraca się w stronę widza. Znamy to z genialnego House of Cards czy szalonego Deadpoola. Tu, w Detektywie, są momenty, są karty, które mówią: “Hej graczu, wskocz sobie na google i poczytaj o tym więcej, bo to wszystko, co tu się dzieje, to prawda, to wszystko jest realne!”. Gracze siedzą nad google maps, doczytują Wikipedię, sprawdzają fakty. Prowadzą wielkie, fascynujące, prawdziwe śledztwo.
Ciary na plecach, i absolutne wciągnięcie się w odkrywaną historię.
Recenzenci w Stanach nie szczędzą Detektywowi pochwał. Scott Alden, właściciel serwisu BoardGameGeek powiedział: "Dla mnie największym przebojem konwentu był Detektyw.”, recenzenci z The Dice Tower mówią: "To jest jedno wielkie wciągające przeżycie!”. Jamey Keagy z największego w USA podcastu o grach planszowych - Secret Cabal Gaming Podcast powiedział w swojej recenzji Detektywa: "Detektyw to najlepsza gra o śledztwie, w jaką grałem. Bije wszystkie inne tytuły, Sherlocka Holmesa, TIME Stories, wszystkie!” Pochwały spływają z wszystkich stron.
Ponad dwa lata pracy, wynik połączenia talentów trójki gości ze Śląska i oto mamy niezwykłą polską planszówkę. Ponad 700 pudeł wyprzedanych w ciągu 18 pierwszych godzin Gen conu, ponad 12 000 pudełek pierwszego nakładu sprzedane w pierwszych tygodniach od premiery i 12 lokalnych edycji ogłoszonych na całym świecie, od Brazylii po Chiny, od Japonii po Włochy, od Hiszpanii po Rosję.
Detektyw to gra, jakiej w Polsce jeszcze nie było. Nastawiona na historię, prosta w regułach, fascynująca w swojej fabule i historii. Dla fanów powieści i seriali kryminalnych pozycja absolutnie obowiązkowa.
Galeria
comments powered by Disqus