„All-New X-Men” tom 7: „Utopianie” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 18-08-2018 23:22 ()


Siódmy tom All New X-Men to zbiór trzech historii, z których ostatnia posłużyła za tytuł tego dzieła. Dwie pozostałe są od niej oderwane. Pierwsza z nich skupia się na zacieśnianiu relacji między młodą Jean Grey a Emmą Frost. Niegdysiejsza biała królowa Hellfire Club zabiera nie w pełni panującą nad swoimi nowymi umiejętnościami Marvel Girl na krótką przejażdżkę po ciemnych zakamarkach Madripooru. Tam młoda mutantka przejdzie chrzest bojowy i albo nauczy się perfekcyjnie posługiwać telekinezą, albo padnie łupem jakiegoś przerośniętego homo superior na dopingu.

W środkowej opowieści otrzymujemy wycinek wspólnej przygody X-Men i Strażników Galaktyki.  Pocięta historia Czarnego Wiru, której dwa epizody znajdują się w niniejszym albumie, a pozostałe w szóstym tomie przygód Petera Quilla i spółki to przeciętna opowieść o mocy i odpowiedzialności wałkowana na łamach superbohaterskich komiksów od wczesnych lat osiemdziesiątych. Zmieniają się postaci, artefakty i przeciwnicy do pokonania, ale główny trzon historii i reperkusje posiadania nieograniczonej mocy zawsze pozostają takie same. W tym jednak przypadku odarcie tej opowieści z innych epizodów sprawia, że zarówno ten zeszyt, jak i zawarte w Strażnikach Galaktyki nie gwarantują satysfakcjonującej rozrywki, a raczej irytują czytelnika, który musi nadrabiać braki mini notkami redakcyjnymi, które nie zastąpią w żaden sposób brakującej części komiksu.

Finałową opowieścią zbioru są tytułowi Utopianie, czyli mutanci, którzy panoszą się na zgliszczach niegdysiejszego azylu homo superior. Postaci znane z takich serii jak New Mutants, X-Factor czy X-Force, z którymi Marvel nie widział co zrobić, bo do kosza trochę szkoda wyrzucić, szukają dla siebie miejsca w świecie nienawidzącym mutantów. Utopianie są przykładem zapchajdziury, która ma niewiele do zaoferowania poza nachalną lekcją tolerancji oraz mało zaskakującym potwierdzeniem orientacji homoseksualnej jednego z podopiecznych Charlesa Xaviera. Mało ma to wspólnego z tradycyjnymi opowieściami o X-Men, ale może zadowoli wszelkich orędowników równości. Szkoda, że poważne tematy są poruszane w tak błahy i nieatrakcyjny sposób, co niekiedy jest groteskowe.

Utopianie pokazują wyraźnie, że Bendisowi skończył się arsenał pomysłów, które w jakimś stopniu przyciągały uwagę widza. Ostatnia historia to mało emocjonująca starcie między współbratymcami i może dobrze, że niebawem całość ujrzy rychły koniec. Różnorodność graficzna również nie działa na korzyść zebranych tu fabuł. Co do polskiego przekładu to wydaje się ono zbyt młodzieżowe, z kilkoma infantylnymi wtrąceniami czy też podwórkowym językiem, który nieco irytuje. Trzeba chyba przywyknąć, że X-Men to nie jest już tytuł dla miłośnika mutantów, a raczej dla niewybrednej i niewymagającej młodzieży, która w miłostkach i pomniejszych bzdurkach nastoletnich bohaterów może się z łatwością odnaleźć, a nawet utożsamiać. Przydałoby się zatem wydanie pozycji nieco bardziej utytułowanych autorów pokroju Chrisa Claremonta, Jima Lee czy choćby Granta Morrisona. Jego New X-Men nadal nie doczekali się publikacji pełnego runu w Polsce.

 

Tytuł: All-New X-Men tom 7: Utopianie

  • Scenariusz: Brian Michael Bendis
  • Rysunki: Mahmud Asrar, Mike Del Mundo, Andrea Sorrentino
  • Przekład: Kamil Śmiałkowski
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 25.07.2018 r. 
  • Objętość: 108 stron
  • Format: 167x255
  • ISBN: 978-83-281-2667-1
  • Cena: 39,99 zł.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

 

 

Galeria


comments powered by Disqus