„Runaways” tom 1 - recenzja
Dodane: 06-08-2018 18:25 ()
Wydawnictwo Egmont, poszerzając swoją ofertę, sięga po tytuły, które już dawno powinny wylądować na naszym rynku. Z jednej strony cieszy fakt, że tytuły pokroju Runaways nagradzanego Briana K. Vaughana możemy nareszcie przeczytać w rodzimym języku. Z drugiej jednak strony, czy komiks sprzed piętnastu lat, gdy wówczas robił furorę, dziś równie silnie podziała na wyobraźnię czytelników? A może za jego publikacją stoi dobrze przyjęty pierwszy sezon serialu o młodych uciekinierach? Całkiem możliwe. Mody przemijają, trendy się zmieniają, a Brian K. Vaughan nieustannie kreśli długie historie, których znakiem rozpoznawczym jest nagromadzenie twistów i cliffhangerów. Dla podtrzymania napięcia opowieści jest to niewątpliwie skuteczny zabieg, aczkolwiek przedłużający się brak kulminacji może zniechęcić bardziej niż jedno ze sztampowych i raczej oczywistych rozwiązań.
Bohaterami Runaways jest sześcioro nastolatków, którzy podczas jednej z imprez odkrywają, że ich rodzice tworzą jakąś tajną organizację, która niekoniecznie ma wiele wspólnego z praworządnym postępowaniem. Dla nich jest to swoiste trzęsienie ziemi, przeżywają niemały szok, gdy wychodzi na jaw, że żyli w błogiej nieświadomości przestępczej działalności swoich rodzicieli. Osoby, które miały roztaczać nad nimi opiekę, okazały się wyrachowanymi oprychami. A że dzieciaki nie zamierzają bezczynnie czekać na ruch starszych, postanawiają uciec z domu i postawić się członkom organizacji zwanej Pride. Nie będzie to łatwe, bo rodzice dysponują jakimiś mocami, a oni… no właśnie, jak się okazuje, również nie są przeciętnymi nastolatkami. Powoli zaczynają odkrywać ponadprzeciętne umiejętności przydatne do walki z przeciwnikiem, a przede wszystkim starają się działać jak drużyna. Początkowo nie wychodzi im to najlepiej, ale nic tak nie cementuje wzajemnych relacji, jak ucieczka przed rozzłoszczonymi złoczyńcami, zwłaszcza wkurzonymi rodzicami.
Sytuacja uciekinierów nie jest łatwa, gdyż ścigające ich ugrupowanie ma w kieszeni lokalną policję, cieszy się nieposzlakowaną opinią, a młodzi zostali właśnie oskarżeni o morderstwo niewinnej dziewczyny. Dodatkowo napotkani sprzymierzeńcy nie zawsze muszą stawać po ich stronie, co dla początkujących superbohaterów będzie oznaczało lekcję zaufania, przetrwania w betonowej dżungli, a przede wszystkim uwierzenia we własne siły. Bo największy moralny dylemat przyświeca każdej z ich decyzji. Czy mogą iść na całość przeciwko osobom, których darzyli uczuciem?
Brian K. Vaughan tworzy historię według znanego schematu, dzieląc ją według istotnych punktów tasiemcowych seriali. Mamy moment odkrycia, buntu i ucieczki, poznawania własnych mocy i słabości, a na momencie kulminacji i konfrontacji skończywszy. Runaways od podobnych fabuł wyróżnia jeden znaczący element. Silne emocjonalne powiązanie między protagonistami a antagonistami de facto staje się siłą sprawczą opowieści, nadając jej nie tylko kolorytu, ale również pewnej dozy nieprzewidywalności. Twórca Ex Machiny miksuje napięcie z obyczajową i młodzieżową stroną opowieści, pozwalając sobie na wprowadzenie wątków sensacyjnych, romantycznych, a nawet grozy. Niewątpliwie to jeden z głównych atutów tego tytułu, nie wszystko jest tu zbudowane monotonnie, a autor nadaje każdej postaci rozpoznawalny rys charakteru. Dzięki temu mamy sześcioro bohaterów jakże różnych od siebie, których interakcje w grupie są nawet ciekawsze niż ich zadra z rodzicami. Nie da się ukryć, że autor wie, jak zapewnić rozrywkę na satysfakcjonującym poziomie, a do takich można zaliczyć lekturę Runaways.
Za rysunki większej części albumu odpowiada Adrian Alphona, którego styl z pewnością przypadnie do gustu młodszym czytelnikom. Autor nieźle sobie radzi z architekturą wnętrz, za to ma nieco irytujące skłonności do podkreślania mimiki postaci poprzez niekiedy cudaczne wykręcanie facjat bohaterów. Idzie się do tego przyzwyczaić, ale czasem ma się wrażenie, jakby zastosował nadmiernie ekspresywną mimikę. Za dwa zeszyty odpowiada Takeshi Miyazawa, a w jego ilustracjach widać wpływy mangowe. Nie można też zapomnieć o fantastycznych okładkach autorstwa Joe Chen i dwóch Joshuy Middletona. Trochę szkoda, że cały komiks nie powstał z udziałem tej pary ilustratorów.
Pierwsze zbiorczy album zawiera zamkniętą historię, toteż można na nim przetestować, czy jest to ten rodzaj komiksu młodzieżowego, który nam odpowiada. Bez wątpienia dodatkową rekomendacją jest deszcz nagród m.in. Eisnera i Harveya, a także niezwykła popularność, którą cieszy się autor tej publikacji. Nie będę ukrywał, że Runaways jest jedną z tych pozycji, której polską wersję wypatrywałem od lat i po pierwszym tomie nie zawiódł on moich oczekiwań. Czekam na kolejne z nadzieją, że Egmont zaprezentuje wszystkie trzy pozostałe wydania zbiorcze.
Tytuł: Runaways tom 1
- Scenarzysta: Brian K. Vaughan
- Rysunki: Adrian Alphona, Takeshi Miyazawa
- Tłumaczenie: Anna Tatarska
- Wydawca: Egmont
- Oprawa: twarda
- Data premiery: 25.07.2018 r.
- Stron: 444
- Format: 17.0x26.0cm
- Druk: kolor
- Papier: kreda
- Cena: 119,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus