„Sztuka kłamania” - recenzja
Dodane: 01-08-2018 23:57 ()
Za mundurem panny sznurem. Ot stare wyświechtane porzekadło pasuje jak ulał do francuskiej komedii Sztuka kłamania. Kapitan Neuville przysięga wierność młodej i naiwnej Paulinie, po czym wyrusza na wojnę z Austrią, gdyż służba w armii Napoleona to ogromny przywilej. Wprawdzie obiecuje pisać romantyczne listy do swej ukochanej, lecz na obietnicach się kończy. Zatroskana dziewczyna z dnia na dzień niknie w oczach, nie otrzymując ani jednej wieści od swojego drogiego kapitana, po którym słuch zaginął. Aby zaradzić tej miłosnej niedoli, Elizabeth postanawia spreparować szereg fałszywych wieści od dzielnego wojaka, by wlać nadzieję w serce młodszej siostry. Pełne niesamowitości, męstwa i wojennych wyczynów opowieści szybko stają się miejscowymi plotkami, sławiąc niezłomny charakter i patriotyzm oddanego Paulinie kapitana. Nie można jednak w nieskończoność żyć wspomnieniami, toteż Paulina szybko odnajduje pocieszenie w ramionach młodszego mężczyzny, a Elizabeth może zakończyć zabawę w bajkopisarkę. Pech jednak chce, że po latach styrany wojennymi ścieżkami kapitan Neuville powraca. Jednak nie w glorii, lecz w niesławie jako nędzarz i dezerter. Wykorzystuje jednak okazję, by wcielić się w rolę, którą z pietyzmem wykreowała na kartach listów Elizabeth.
Kto wymyśli większe i nieprawdopodobne kłamstwo? Powrót kapitana rozpoczyna swoistą szermierkę słowną między Neuvillem a Elizabeth zmierzającą do zdemaskowania niesłusznie wysławianego wojaka, ale z drugiej strony zapędza kobietę w kozi róg. Bo jak teraz zaprzeczyć jego wszystkim fantastycznym wyczynom i przyznać się do zmyślenia historii, które pokrzepiały samotną Paulinę. Misterna gra kto kogo przechytrzy, zamienia się w ciąg kolejnych wymyślnych kłamstewek, które coraz bliżej przybliżają zwaśnione strony do osiągnięcia absurdów monstrualnych rozmiarów.
Neuville roztacza swój urok osobisty wśród miejscowych białogłowych, z których tylko Elizabeth wydaje się panną nie do zdobycia, gdyż jak sama o sobie mówi, małżeństwo ją nie interesuje. Zatem poza typową rywalizacją na argumenty mamy tu zaognioną walkę płci. Laurent Tirard płynnie przechodzi od gagu do gagu, od kłamstewka do kłamstewka, które napędzają spiralę niedorzeczności i jak się już wydaje, że ktoś z tej pary musi pęknąć… sprawy obierają nieoczekiwany obrót, pozwalając dalej brnąć w świat wyimaginowanych wyczynów i szlachetnych postaw. Wszystko to ładnie ubrane w konwenanse i kostiumy epoki ogląda się ze sporym zaangażowaniem. Duża w tym zasługa pary głównych aktorów. Jean Dujardin i Melanie Laurent dają popis swych umiejętności, nie tylko urokliwie pląsając w tym bagnie nieprawdy, ale też naturalnie i sprawnie wykorzystując oręż, jaki dano im do ręki, czyli komizm słowny i sytuacyjny. A przy tym nie pozwalają, by komediowy anturaż wyparł całkowicie nutę naiwnego, acz urokliwego romantyzmu. Żarty na ogół są trafne, a ich ilość nie pozwala się widzowi nudzić.
Sztuka kłamania to przykład jak można zrobić lekkie, gustowne i nieprzeszarżowane kino komediowe oparte w głównej mierze na kreacjach aktorskich. Bez wątpienia jest to pozytywny zaskoczenie, pokazujące, że produkcje znad Sekwany nie zawsze muszą bazować na mało wyrafinowanym humorze.
Ocena: 6/10
Tytuł: „Sztuka kłamania"
Reżyseria: Laurent Tirard
Scenariusz: Laurent Tirard, Grégoire Vigneron
Obsada:
- Jean Dujardin
- Mélanie Laurent
- Noémie Merlant
- Christophe Montenez
- Evelyne Buyle
- Christian Bujeau
- Féodor Atkine
Muzyka: Mathieu Lamboley
Montaż: Yann Malcor
Scenografia: Frédérique Nouailhat
Czas trwania: 90 minut
comments powered by Disqus